Jeden wielki eksperyment

Janusz Woźniak
Janusz Wożniak, redaktor działu sport Dziennika Bałtyckiego
Janusz Wożniak, redaktor działu sport Dziennika Bałtyckiego Polskapresse
Napisz o szansach Arki w pierwszej lidze - usłyszałem w redakcji. Napisz, ale co? Życzeniowy tekst, że żółto-niebiescy są kandydatem do awansu, bo przecież o spadkowiczach z ekstraklasy nie pisze się inaczej.

Jednak drużyny, która spadła, a dokładnie zdecydowanej większości jej podstawowych piłkarzy, już w Gdyni nie ma. Jest nowy trener i zupełnie nowy zespół. Zespół bez piłkarskich gwiazd, głośnych na krajowym futbolowym rynku nazwisk, ale też na pewno złożony z ambitnych piłkarzy, którzy chcieliby w Gdyni się pokazać i deklarują, że ich celem jest odzyskanie dla Arki miejsca w ekstraklasie.

Arka na dziś, to jeden wielki eksperyment. Stawianie na awans ma coś z hazardu, bo przecież nikt tak naprawdę nie wie, na co aktualnie stać ten zespół. Nawet trener Petr Nemec nie chce składać żadnych deklaracji. Raczej apeluje o spokój, cierpliwość i czas dla drużyny. Czas na zgranie, na złapanie właściwego rytmu gry, czas na pracę nad jakością futbolowych poczynań. To rozsądny apel. W klubie pewnie tej cierpliwości nie zabraknie. Oby wykazali ją także gdyńscy kibice.

Od pierwszego meczu z Wartą sympatycy żółto-niebieskich będą się musieli uczyć nazwisk nowych piłkarzy Arki. Wariant, że mecz zacznie jedenastu debiutantów jest wielce prawdopodobny. W bramce pewniakiem będzie zapewne Marcin Juszczyk. Po wyczynach Marcelo Moretto słynącego z żelaznej konsekwencji w realizacji hasła "co leci to w sieci", Juszczyk wydaje się być oazą spokoju, profesjonalizmu i jednocześnie sportowych ambicji związanych z powrotem Arki do ekstraklasy.

Blok defensywny z poprzedniego sezonu był przez bardzo długi czas nieomal wizytówką gdynian. Teraz żadnego zawodnika z żelaznej czwórki: Bruma, Rozić, Szmatiuk, Noll już nie ma. Będą inni. Tu rzeczywiście może być największy problem wynikający z braku zgrania, bo każdy - najmniejszy nawet błąd w grze obronnej - będzie niósł za sobą ryzyko utraty bramki. Jak na razie wiadomo tylko, że warunkami fizycznymi ta nowa obrona Arki nie będzie ustępowała poprzedniej. 196 centymetrów wzrostu Palestyńczyka Omara Jaruna, czy tylko dwa mniej Krzysztofa Łągiewki powinny robić wrażenie na napastnikach rywali.

Linia pomocy także będzie zagadką. To w niej powinien znaleźć się piłkarz, który będzie liderem tej nowej Arki. Liderem, którego w Arce nie było już od dawna. Potencjalnego lidera należałoby szukać w gronie najbardziej doświadczonych zawodników. Więc kto?
Może Marcin Radzewicz, może Piotr Kuklis, a więc piłkarze z największym ekstraklasowym doświadczeniem. A może zupełnie kto inny, którego przywódcze cechy wykształtują się na boisku, w pierwszych kolejkach nowego sezonu. Jedno jest pewne, taki boiskowy lider jest gdyńskiej Arce potrzebny nieomal od zaraz.

Kto będzie zdobywał w tym sezonie bramki dla Arki, bez których nie będzie przecież ligowych zwycięstw i punktów? Trener Petr Nemec preferuje grę dwoma napastnikami. To już pierwszy taktyczny sukces. Przynajmniej teoretycznie można też założyć, że siła ataku Arki w nowym sezonie będzie większa niż w poprzednim. Nie będzie wprawdzie uniwersalnego Litwina Tadasa Labukasa, ale można chyba liczyć na snajperskie umiejętności Ensara Arifovicia, czy Janusza Surdykowskiego. Oni na starcie budzą większe zaufanie niż nieporadni w poprzednim sezonie Joseph Mawaye, Giovanni Duarte czy Junior Ross.

Jak na razie nie wymieniłem jeszcze żadnego z zawodników, którzy pozostali w klubowej kadrze z okresu gry w ekstraklasie. Takich piłkarzy jest siedmiu i tylko 18-letni bramkarz Michał Szromnik nie zagrał w krajowej elicie ani minuty. Pozostali w większym lub mniejszym wymiarze pokazali się na boiskach ekstraklasy. Teraz muszą walczyć o miejsce w zespole, który będzie grał o klasę niżej. Sporo wskazuje na to, że łatwo im o miejsce w podstawowym składzie nie będzie. To jednak nie jest tak, że Mateusz Siebert, Marcin Budziński, Michał Płotka, Wojciech Wilczyński, Paweł Czoska czy Mirko Ivanovski są za słabi na pierwszą ligę. Liczę na ich sportową złość, na sportowe ambicje i niemałe piłkarskie umiejętności, które mogą być swoistą wartością dodaną w gdyńskim zespole. Jeżeli potrafią te wszystkie cechy w sobie wyzwolić, to nie sądzę, aby nie zauważył tego trener Nemec.

Celem Arki musi być gra o awans do ekstraklasy. Na dzisiaj jednak takie zespoły jak Pogoń Szczecin czy Warta Poznań wydają się być silniejsze kadrowo. Mam nadzieje, że nikt nie zareaguje tak jak kibice GKS Katowice, którzy na prezentacji swojej drużyny przed nowym sezonem przywitali piłkarzy transparentem "Ekstraklasa albo śmierć".
Gdynianie muszą bez większych strat przetrwać piłkarską jesień i dopiero wówczas łatwiej będzie realnie ocenić ich możliwości.
Dziś Arkę równie dobrze można umieścić w ścisłym gronie drużyn, które będą biły się o awans jak i wśród tych, dla których miejsce w środku tabeli może być szczytem możliwości.

Janusz Woźniak jest dziennikarzem sportowym Dziennika Bałtyckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24