Kadra na Skorżę jeszcze poczeka

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Kiedyś przed meczem z Legią zapytaliśmy trenera Wisły Kraków, Macieja Skorżę, czego zazdrości szkoleniowcowi warszawian, Janowi Urbanowi? - Kariery piłkarskiej - odparł Skorża.

Rzeczywiście, w porównaniu do dokonań Urbana na boisku, występy Skorży w barwach Radomiaka i AZS-AWF Warszawa wyglądają ubogo. Zestawienie kariery trenerskiej, póki co, wypada jednak zdecydowanie na korzyść obecnego trenera mistrzów Polski.

Maciej Skorża ma raptem 37 lat, czyli w zawodzie trenerskim mógłby uchodzić za żółtodzioba. Mógłby, ale tylko dla osoby, która ma mgliste pojęcie o polskim futbolu. Bo choć to trener ciągle młody, już może pochwalić się osiągnięciami, o jakich marzą znacznie starsi koledzy po fachu. Dwa tytuły mistrza Polski, Puchary Polski i Ekstraklasy to jak na pięć lat samodzielnej pracy z zawodowymi drużynami wynik imponujący.

Skorża już na studiach miał opinię człowieka, który daleko może zajść w zawodzie trenera. - To był facet z pasją - wspomina Robert Małolepszy, dziennikarz, a także kolega Skorży z warszawskiej AWF. - Sposób, w jaki podchodził do studiów, wróżył mu bardzo dobrze. Prywatnie zawsze był miłym, grzecznym człowiekiem.

Zawodowe życie Skorży zaczęło się od Legii, gdzie spotkał swojego guru, Pawła Janasa. To wtedy opracował system do obserwacji zawodników. Na tyle spodobał się Janasowi, że ten włączył go do swojego sztabu.

Skorża pomagał "Janosikowi" nie tylko w Legii, ale przede wszystkim w reprezentacjach Polski, najpierw młodzieżowej, a następnie już dorosłej, tej z którą pojechał na mistrzostwa świata w 2006 roku.
Wtedy miał już opinię zdolnego trenera. Takiego, który wiele zrobił w Amice. To właśnie w tym klubie z Wielkopolski odpowiadał za szkolenie młodzieży i po raz pierwszy cieszył się z mistrzostwa Polski, wywalczonego z juniorami.

W Amice zaczęła się też jego pierwsza samodzielna praca na szczeblu ekstraklasy. Do CV może sobie wpisać awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Inna sprawa, że w grupie, prowadzona przez niego drużyna dostawała regularne baty...

Pracę w Amice łączył z asystenturą w reprezentacji. To doświadczenie mocno wpłynęło na jego pogląd o łączeniu dwóch funkcji. Zapytany niedawno, czy byłby gotów obecnie prowadzić Wisłę i reprezentację jednocześnie, odparł: - Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Z kadrą pożegnał się po mistrzostwach świata w Niemczech. Zniechęcony i rozżalony. Później, gdy już pracował w Wiśle, wspominał, że pierwszy raz przekonał się, co to znaczy być pod obstrzałem mediów, choć ich strzelby były raczej wycelowane w Janasa niż w młodego trenera.

Po mistrzostwach świata trafił do Grodziska Wlkp. Z solidnym składem sięgnął po swoje pierwsze samodzielne sukcesy w dorosłej piłce. Rok pracy przyniósł mu Puchary Polski i Ekstraklasy. O pracy w Grodzisku krążyły też legendy. Chodziło o relacje między trenerem a właścicielem klubu, Zbigniewem Drzymałą. Podczas jednego z meczów właściciel Groclinu z loży honorowej postulował posadzenie na ławce jednego z piłkarzy. - Ja tutaj robię zmiany - miał zareagować ostro Skorża, pokazując, że ma charakter i do swojej pracy nie pozwoli się wtrącać.

- Gdy Skorża podjął pracę w Groclinie był już innym człowiekiem niż w Amice - mówi nam osoba dobrze orientująca się w realiach wielkopolskiej piłki nożnej. - Stał się bardziej pewny siebie. Nabrał doświadczenia i wiedział co z tym zrobić. Jego konflikty z Drzymałą to plotki. Obaj bardzo się szanują i rozstali się w zgodzie.

Udana praca w Grodzisku była dla Skorży odskocznią do objęcia bardziej eksponowanego stanowiska w Wiśle Kraków. Młodego szkoleniowca dla "Białej Gwiazdy" wymyślił dyrektor sportowy, Jacek Bednarz.
Skorża w Krakowie miał wejście smoka. Jesienią 2007 r. Wisła lała wszystkich dookoła. Paweł Brożek, który pod okiem Skorży z napastnika marnującego okazje na potęgę, zamienił się w króla strzelców, mówił: - To jest świetny trener. Znakomicie zna się na taktyce. Potrafi tak rozrysować nam zadania, że przez 90 minut każdy dokładnie wie, w jaki sposób ma poruszać się po boisku.

Wiosną 2008 r. w Krakowie świętowano tytuł mistrza Polski, ale pojawiła się też rysa na tym sielankowym wizerunku. Wisła nie grała już tak efektownie. Piłkarze zatracili częściowo zapał, a młodemu trenerowi ciężko było ich czasami pobudzić. Nikt jednak nie narzekał, bo skoro tytuł ponownie trafił pod Wawel, to i głosy krytyki cichły w powszechnej euforii.

Kolejny sezon już tak łatwy jednak nie był. Plan minimum zakładał awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. I choć efektowne zwycięstwa nad Beitarem i Barceloną poszły na konto Skorży, to również tak stało się z porażką z Tottenhamem. Oczywiście trudno odsądzać od czci i wiary Skorżę za to, że jego zespół odpadł z przedstawicielem najlepszej ligi świata. Zarzut jednak, że sam trener jak i jego podopieczni nie zrobili wszystkiego co w ich mocy w krakowskim rewanżu, by wyrzucić "Koguty" za burtę, był już jednak jak najbardziej zasadny.

Po tym meczu zaczął się zresztą dla Skorży trudny okres, znaczony m.in. porażkami we Wrocławiu i Chorzowie. Po tym drugim spotkaniu wydawało się, że jego posada wisi na włosku. Uratował ją, bo w ostatnim meczu roku zespół efektownie pokonał Odrę Wodzisław, a poza tym murem za szkoleniowcem stanęli kibice. Bronił go również dyrektor sportowy Jacek Bednarz i właściciel Wisły Bogusław Cupiał zostawił Skorżę na stanowisku.

Wiosną młody trener spłacił kredyt zaufania, sięgając po kolejny tytuł mistrza Polski. Po ostatnim meczu sezonu usłyszał od właściciela klubu: - No to teraz Liga Mistrzów.

Droga do niej wydawała się łatwiejsza. Wiadomo było, że nowy system eliminacji nie postawi na drodze wiślaków żadnego klubu z górnej półki. Gdy mistrzowie Polski wylosowali Levadię wydawało się, że już jedną nogą są w następnej rundzie. Tak samo pomyślał Skorża i to był jego ogromny błąd.

Trener Wisły tak zaplanował przygotowania do sezonu, że Levadię krakowianie mieli wziąć z marszu. Forma miała przyjść dopiero na decydujące mecze w następnych rundach. I rzeczywiście, przyszła, ale Wisły już w pucharach nie było.

Po klęsce w Tallinie zrobiło się nerwowo. Skorża nie chciał przyjść na konferencję prasową. W końcu dał się uprosić, ale swoje wystąpienie ograniczył do oświadczenia. Żadnych pytań!
Kolejne dni były burzliwe w Wiśle, ale oto nieoczekiwanie Maciej Skorża wyszedł z tego zakrętu mocniejszy.

Za klęskę w pucharach zapłacił bowiem Bednarz, a trener przejął większość jego kompetencji. Skorża nie miał zamiaru bronić człowieka, który wymyślił go dla Wisły. Zresztą o tym, że obaj panowie od dłuższego czasu nie mają po drodze, wróble ćwierkały już od dawna. I nie miało znaczenia, że wcześniej Bednarz ratował skórę trenerowi, gdy jego posada w Krakowie była zagrożona.

Skorża otrzymał zadanie stworzenia nowych struktur w Wiśle. To na jego życzenie zatrudniono skautów, Edwarda Klejdinsta i Josefa Csaplara. "Przykręcił też śrubę" zawodnikom, co na starcie nowego sezonu ligowego przyniosło świetny efekt. W Krakowie z ostrożnością podchodzi się jednak do zwiększonych kompetencji trenera. Choć wszyscy dobrze życzą Wiśle i jej szkoleniowcowi, to tutaj doskonale pamięta się, jak skończył się układ trener-menedżer w przypadku Henryka Kasperczaka.

Po klęsce w Tallinie zmieniły się nie tylko kompetencje Skorży, ale też on sam. Nie jest już na przykład tak otwarty na media. Kiedyś umówić się można było z nim na wywiad w pięć minut. Teraz swoje wystąpienia ogranicza do konferencji prasowych, a i na te zdarza mu się przysłać asystentów..
O funkcji trenera reprezentacji mówi niechętnie. Kiedyś jednak przyznał, że jest jeszcze na to za wcześnie, a ostatnio na pytanie dociekliwego dziennikarza odpowiedział:

- Na razie koncentruję się na pracy w Wiśle. Mam nadzieję, że otrzymam tutaj szansę rehabilitacji w europejskich pucharach. Takie stawianie sprawy jasno pokazuje, że czas Macieja Skorży w kadrze jeszcze nie nadszedł. Kiedyś może, ale najpierw niech wreszcie wprowadzi Wisłę do Ligi Mistrzów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24