Kibice GKS domagają się odejścia trenera, ale czy osiągną swój cel?

Jacek Sroka
Kibice GKS mają już serdecznie dość trenera Wojciecha Stawowego. Na ostatni mecz sezonu przygotowali białe chusteczki i machając nimi dawali do zrozumienia, że najwyższy czas pożegnać się ze szkoleniowcem, pod wodzą którego katowicki zespół przegrał cztery ostatnie mecze sezonu.

Znana z hiszpańskich boisk akcja wsparta została już typowo polskimi bluzgami obrażającymi trenera, z których do zacytowania nadaje się jedynie początek piosenki "Stawowy raus". Na płocie popularnego Blaszoka zawisł natomiast transparent "Wyczekujemy pierwszej męskiej decyzji... Co dalej", którego część liter pokolorowano w napis dający jeszcze wyraźniejszy sygnał szkoleniowcowi, że powinien jak najszybciej opuścić Bukową.

Męskiej decyzji fani się nie doczekali, zatem na konferencję prasową wybrała się delegacja kibiców z taczką, na której zamierzali wywieźć Stawowego. Ten jednak wyczuł pismo nosem i na spotkanie z dziennikarzami przysłał swojego asystenta.

- Trener Stawowy czuł, że to ja powinienem dzisiaj przyjść na konferencję. On bardzo przeżywa tę porażkę - tłumaczył swojego szefa Marcin Gabor, lekko przerażony akcją kibiców.

Ci widząc, że nie doczekają się szkoleniowca, który obiecywał, że drużyna z Bukowej aktywnie włączy się do walki o ekstraklasę, wyjechali z taczką z sali konferencyjnej, ale nie zamierzali odpuścić. Kilkudziesięciu fanów w żółtych koszulkach czekało na Stawowego przed szatnią. - Nikogo nie będziemy bić - głośno deklarował jeden z szefów kibiców GieKSy.

Trenerowi zabrakło jednak odwagi, by pokazać się publicznie, za to przedstawiciele fanów zostali zaproszeni do gabinetu prezesa na spotkanie z Jackiem Krysiakiem. - Kibice rozmawiali z prezesem, ale nie wiem o czym, bo nikt więcej ze strony klubu nie uczestniczył w tym spotkaniu - stwierdził rzecznik klubu Andrzej Zowada dodając, że w sytuacjach kryzysowych już kilka razy dochodziło na Bukowej do podobnych spotkań fanów z szefami GieKSy.

Mimo niechęci kibiców do trenera odejście Stawowego wcale nie jest przesądzone, bo szkoleniowiec, który pracuje na Bukowej od 30 sierpnia 2010 roku, ma jeszcze przez cały kolejny sezon ważny kontrakt z klubem. - Kibice mają prawo do wyrażania swoich opinii i my te opinie szanujemy, ale chcielibyśmy, że-by nasza praca była oceniana całościowo, a nie tylko przez pryz-mat ostatnich meczów, które faktycznie nam nie wyszły - tłumaczył się w imieniu Stawowego Gabor, ale nie przekonał fanów.

Swoje, zupełnie przypadkiem, dołożył zresztą trener szczecinian Jerzy Rot stwierdzając, że miejsce takich klubów jak Pogoń i GKS jest w ekstraklasie. Tymczasem z taką grą jaką katowiczanie zaprezentowali w sobotę awans jest bardzo odległy. Co prawda gospodarze szybko objęli prowadzenie po samobójczym strzale Adriana Łuszkiewicza, ale później do głosu doszli "portowcy" i wykorzystując katastrofalne błędy graczy GieKSy zasłużenie wygrali to spotkanie.

- Szkoda, że atmosfera wokół klubu nie jest najlepsza, bo kibice zawsze byli siłą GieKSy. Teraz fani są wyraźnie sfrustrowani i smutno ogląda się takie mecze - powiedział wychowanek katowiczan Grzegorz Fonfara grający w Bełchatowie, który odwiedził w sobotę swój stary klub.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24