Kibice Zagłębia chcą zmian

Grobowa atmosfera na trybunach. Gościom to wyraźnie odpowiadało. Mówię o kibicach gości, bo o grze piłkarzy Widzewa lepiej nie wspominać. Do takiej atmosfery przyczyniło się kilka aspektów.

Apogeum nastąpiło po derbach ze Śląskiem, w których piłkarze Zagłębia nie pokazali nic. A co gorsza, nie pokazali, tego za co zdobywa się szacunek - zaangażowania. Sfrustrowani kibice Zagłębia, już od tygodnia na forach internetowych, bojowo nastawiali się na spotkanie z Widzewem. Nie chodzi tu jednak o aspekty sportowe, czy kibicowskie, bo te wczorajszego dnia odeszły na drugi plan. We wczorajszym meczu chcieli pokazać, że czas prezesa Kozińskiego dobiega końca. Każdy z nich wyposażony w białą chusteczkę (niektórzy przynieśli ich więcej, na wypadek gdyby kolega obok zapomniał o tym ważnym atrybucie) w 50 minucie spotkania rozpoczęli swój "doping" w kierunku prezesa. Oberwało się również najbliższym współpracownikom pana Kozińskiego.

Zawodnikom też nie grało się łatwo. Ich niepowodzenia, kiksy nagradzane były śmiechem i dezaprobatą. Nawet po strzelonej bramce, po kilkusekundowej radości, fani ostudzili głowy piłkarzy, którzy chyba myśleli, że wszystko teraz wróci do normy. Nic bardziej mylnego. Kibice zafundowali im taką przyśpiewkę, że chyba każdy z nich domyślił się, że nie jest mile widziany w Lubinie w następnym sezonie.

Najgorzej grało się chyba wychowankom. Nikt nie ma wątpliwości, że akurat oni zostawiają serce i zaangażowanie na boisku. W piątek jednak zostali potraktowani jak wszyscy - nie było dla nich taryfy ulgowej.

Czas na pytanie: co teraz z Zagłębiem? Chcielibyśmy znać odpowiedź. Kibice mają już swoją wersję odpowiedzi, i póki ich wersja nie wyjdzie z ust prezesa, spotkania takie, jak to z Widzewem, oglądać będziemy regularnie.