Komorowski dał zwycięstwo nad RPA w meczu eksperymentów przed Anglią

Daniel Kawczyński
Polska-RPA
Polska-RPA sylwester wojtas
Po przeciętnym spotkaniu reprezentacja Polski pokonała Republikę Południowej Afryki 1:0 w ostatnim sprawdzianie przed wtorkowym meczem z Anglią. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Marcin Komorowski, po podaniu Kamila Grosickiego, a piłkę próbował jeszcze wcześniej musnąć debiutujący dzisiaj Arkadiusz Milik.

Wyjściowa jedenastka uświadamiała, że dzisiejszy pojedynek miał znaczenie czysto eksperymentalne. Samo za siebie mówiło niecodzienne dla naszej kadry ustawienie 4-4-2, bez Roberta Lewandowskiego. Parę napastników tworzyli więc Arkadiusz Piech i Artur Sobiech. Między słupkami stanął Przemysław Tytoń. Na ławce usiadł Łukasz Piszczek, a jego miejsce na prawej stronie zajął Grzegorz Wojtkowiak. W środku obrony partnerem Marcina Wasilewskiego był Damien Perquis. Obok Ariela Borysiuka, trener Waldemar Fornalik zdecydował się wystawić Grzegorza Krychowiaka, który miał udowodnić jak potrafi sobie radzić, gdy przychodzi grać od pierwszego gwizdka.

Jednak polskich kibiców najbardziej interesowało kto aspiruje do miana zastępcy Jakuba Błaszczykowskiego. Typowano Pawła Wszołka. Tymczasem gracz warszawskiej Polonii okupował lewą pomoc. Natomiast przeciwnej flance wykazać miał się Adrian Mierzejewski.

Polacy wystartowali z grubej rury. Już w 2. minucie po odbiorze w środku pola, prawą stroną pomknął Grzegorz Krychowiak, dograł w pole karne do Adriana Mierzejewskiego, który przymierzył tuż obok słupka. Niestety nie zdobyto się na kontynuację kolejnych akcji z takim animuszem. Obronę rywala starano się zdemontować dalekimi zagraniami w pole karne, z czego większość nie trafiała do adresatów.

Zdecydowanie brakowało dokładności przy podaniach, nie uniknięto również strat w środku pola. Wrażenie nieprzytomnego sprawiał Ariel Borysiuk. W przeciwieństwie do Grzegorza Krychowiaka nawet nie próbował podłączyć się do akcji ofensywnych. Ale trzeba przyznać, że gracz Stade Renneis też potrafi o wiele więcej, niż dzisiaj pokazał. Na prawej stronie parę dobry rajdów przeprowadził Mierzejewski. Niestety precyzja wrzutek czy ich pomysł nie był już tak dobry.

Ale były też pozytywy, w postaci świetnie współpracującej pary Arkadiusz Piech - Paweł Wszołek. Gracz Ruchu Chorzów uruchamiał kolegę podaniem w tempo, ten od razu ruszał z rajdem i dogrywał z narożnika na środek pola karnego. W ten sposób doprowadzono do dwóch stuprocentowych sytuacji, które w normalnym rozrachunku powinny zakończyć się bramką. Niestety Artur Sobiech nie miał swojego dnia - najpierw chciał się chyba popisać, a z jego krzyżakowego uderzenia wynikło wielkie rozczarowanie. Przy drugiej szansie uprzedził go obrońca. Jeszcze bardziej pluć w brodę powinien sobie Arkadiusz Piech, który dzięki przytomnemu zagraniu Wszołka pozostawił w tyle całą defensywę i wyszedł jeden na jeden z Itumelengiem Khune. Wydawało się, że piłka zaraz zatrzepocze w siatce, tymczasem południowoafrykański bramkarz zdołał wyjść z opresji.

RPA również miało swoje szanse. Faktem jest, że nasza obrona nie spisywała się bardzo tragicznie, ale też nie do końca dobrze, co mogło się źle skończyć. Czasem ekipa z Afryki zdołała nawet przebiec połowę boiska bez większych utrudnień. Niebezpieczeństwo pojawiało się też po stałych fragmentach. W 22. minucie piłka po główce nieupilnowanego Bonganiego Khumalo powędrowała tuż obok słupka.

Pod koniec pierwszej połowy Mierzejewski i Wszołek zamienili się stronami. Nie wyszło to in plus. W przerwie ten drugi ustąpił miejsca Waldemarowi Sobocie, ale ogólnie dał dziś pokaz umiejętności. Wnosił do gry wiele ożywienia, robił niemało zamieszania, dobrze dośrodkowywał, szybko biegał. To on powinien zastąpić Błaszczykowskiego z Anglią.
Na drugą połowę Fornalik wpuścił Kamila Grosickiego na prawe skrzydło. Z boiska zdjął Piecha, co oznaczało powrót do ustawienia z jednym napastnikiem, którym pozostał Sobiech.

W 59. minucie mógł odkupić winy za wcześniejsze niepowodzenia. Niestety ponownie zmarnował sytuację sam na sam. Wcześniej powróciliśmy do wariantu z dwoma napastnikami. Debiut w biało-czerwonych barwach odnotował Arkadiusz Milik. Miejcsa ustąpił mu Adrian Mierzejewski, a lewa strona należała do Grosickiego, który najwyraźniej tam czuł się najlepiej. W 66. minucie zdecydował się na znakomitą szarżę, w wyniku której do bramki powinien trafić Waldemar Sobota. Niestety szczupak piłkarza Śląska Wrocław przeleciał obok światła bramki. W odpowiedzi Siphiwe Tshabalala sprawdził Tytonia w sytuacji sam na sam. Golkiper PSV Eindhoven, choć w klubie nie dostaje ostatnio szans, zdołał go uprzedzić. Poza nielicznymi wyjątkami, grał bardzo dobrze - świetnie wyłapywał wrzutki, zawsze zachowywał czujność.

To był jednak dzień Grosickiego. Przeniesiony na prawo, w 82.minucie przeprowadził indywidualną akcję i dograł w pole karne. Najpierw w piłkę nie do końca czysto trafił Arkadaiusz Milik, ale tam gdzie trzeba znakazł się Marcin Komorowski, który wykorzystał zagapienie obrońców i zdobył gola na wygranej.

Wynik mógł być wyższy. Tuż przed końcem regulaminowego czasu Obraniak wypatrzył w polu karnym Milika, który mógł nie byle jak ukoronować debiut. Jednak anemicznym wolejem nie mógł na nic liczyć.
Polska ogólnie dominowała nad "Bafana, Bafana" i zmierzała po wygraną. Niestety niektórzy poczuli się za pewnie. W doliczonym czasie nieupilnowany Tiko Modise wyskoczył w górę i trafił z główki do bramki. Sędzia zauważył jednak spalonego i zapobiegł remisowi.

W końcówce spotkania kontuzji doznał Artur Sobiech, który po meczu został odwieziony do szpitala na badania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24