Kozioł: To my jesteśmy winni, nie trener

Łukasz Madej, Damian Szczerba
Marek Kozioł winę za złe wyniki bierze na siebie
Marek Kozioł winę za złe wyniki bierze na siebie Gabriel Górecki / Ekstraklasa.net
W 6 kolejkach tylko 4 z aż 18 możliwych punktów zdobyli piłkarze Sandecji. Nic dziwnego, że cierpliwość stracili włodarze klubu. W poniedziałek ukarali zawodników i sztab szkoleniowy. Piłkarze Sandecji winę za wyniki biorą na siebie.

- Ostatnie słabe wyniki zmusiły zarząd do wyciągnięcia konsekwencji finansowych - wyjaśnia rzecznik "biało-czarnych", Dariusz Grzyb. - Aż do odwołania zespół za następne mecze ligowe nie otrzyma premii. Podobnie trenerzy. Ponadto na zawodników i szkoleniowców nałożono kary finansowe zgodne z klubowym regulaminem - dodaje.

Całą winę za fatalne wyniki drużyny piłkarze z Nowego Sącza biorą na siebie. - To my jesteśmy winni, nie trener - jasno sprawę stawia Marek Kozioł. Bramkarz nie rozumie ostatniej postawy kibiców. Fani Sandecji w trakcie sobotniego starcia z Wartą Poznań w niewybredny sposób ("Pasy" grać, k...a mać") krytykowali postawę zespołu i głośnymi okrzykami domagali się odejścia Mariusza Kurasa ("Ekstraklasa bez Kurasa"). - Jak długo gram, czegoś takiego jeszcze nie widziałem na tym stadionie. Nie chcę tego zachowania komentować - dopowiada bardzo mocno zdziwiony wychowanek klubu z Kilińskiego.

I tak kiepską już atmosferę wokół drużyny pogarsza fakt, że Sandecja pozwoliła sobie wbić najwięcej spośród wszystkich pierwszoligowców goli. 11. - Liczba porażająca - załamuje ręce Kozioł. - W tym upatrywałbym głównego problemu. Coś siedzi w naszej psychice - dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się Marcin Wożniak. - Ciężko jest mi to wszystko określić. Widzieliście tracone przez nas bramki? Na przykład taką na Pogoni? Rywale mogli trafić po pięknym strzale Ediego Andradiny. Także po karnym. A jak ją zdobyli? Po jakimś chorym przepychaniu się z Vukiem Sotiroviciem - załamuje ręce obrońca i wskazuje kolejny powód niepowodzeń. - Mamy dobre sytuacje, których nie potrafimy wykorzystać. Potem wszystko tak się kończy. Pamiętacie mecz z Wisłą Płock? Do momentu strzelenia przez nich bramki mieliśmy trzy stuprocentowe okazje. Trzy! - przypomina Woźniak.

Bramkarz Sandecji uważa, że drużyna za szybko traci wiarę w dobry wynik. - To, że tracimy gola, jeszcze nic nie znaczy. Powinniśmy grać dalej konsekwentnie i walczyć do końca o to, co sobie założyliśmy. 0:1 to jeszcze żaden wynik. Tym bardziej że w meczu z Wartą było tyle czasu do końca. Mało tego, myślę, że nawet gdy przegrywaliśmy do przerwy 0:2, to w drugiej połowie spokojnie mogliśmy stratę odrobić i powalczyć o dobry wynik. Niestety, nie wykorzystujemy sytuacji, a rywal nas karze kontrami. Cóż więcej powiedzieć?

W najbliższą sobotę do Nowego Sącza przyjedzie lider, Piast Gliwice. - Potrzebny jest wstrząs. Po prostu tak dalej być już nie może - twierdzi Kozioł. Jaki wpływ na postawę zespołu będą mieć ostatnie decyzje, przekonamy się za trzy dni.

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24