Miłe złego początki
„Rafa Nos regalaste los mejores años de nuestras vidas, gracias” takim transparentem Rafę Beniteza przywitali kibice Valencii. Dałeś Nam najlepsze lata w Naszych życiach, dziękujemy – tak brzmi to właśnie hasło. Szkoleniowiec Królewskich, kiedy pojawił się na murawie stadionu Mestalla otrzymał również ogromną dawkę braw do fanów „Nietoperzy”. W tej sytuacji Benitez na pewno poczuł się o wiele lepiej, gdyż atmosfera wokół jego osoby z każdym meczem stawała się coraz cięższa i wielu czekało na ostatnie potknięcie. No i się doczekało.
Chociaż Real pierwszy wyszedł na prowadzenie po fenomenalnej akcji BBC, to późniejsze bramki Parejo i Paco pozbawiły złudzeń do tego jak długo Benitez pozostanie na pozycji trenera Los Blacnos. Nic nie zmienił fakt, iż bramkę zdobył wcześniej Bale, a Real kończył mecz w 10 po czerwonej kartce dla Kovaćicia. W głowach kibiców i Pereza utkwiła kolejna zmarnowana szansa na dogonienie Barcelony, która zremisowała z Espanyolem. Remis z Valencia przelał czarę goryczy i Rafa Benitez wczoraj wieczorem pożegnał się z pracą na Santiago Bernabeu, a jego miejsce zajął Zidane, który trenował wcześniej Castille.
Sędziowska telenowela
Od dawna kibice narzekają na poziom sędziowania w lidze hiszpańskiej. Nie inaczej było tym razem. W spotkaniu Real – Valencia sędzia Jose Sanchez nie podyktował ewidentnego faulu na Bale'u w polu karnym, po czym Los Ches przeprowadzili kontrę, po której to gospodarze otrzymali, tym razem prawidłowo podyktowaną jedenastkę. Przez ten błąd do szatni zawodnicy schodzili przy wyniku 1-1, a nie 0-2 gdyby karnego wykorzystał Ronaldo.
Karne to chyba stały fragment, który jest najbardziej lubiany przez hiszpańskich sędziów. Podobnie jak w hicie kolejki, tak w spotkaniu Gijon – Getafe mieliśmy kontrowersyjną sytuację. W 60. minucie w dość teatralny sposób w polu karnym pada Scepović, a Javier Estrata wskazuje na wapno. Dość kontrowersyjny karny kończy się po myśli gospodarzy, gdyż Pedro Leon trafia w słupek. Później już jednak Getafe przejmuje kontrolę i zdobywa dwie bramki dające upragnione trzy punkty.
W przypadku meczu Granady z Sevilla, sędzia popełnił błąd, który mógł wpłynąć na wynik meczu. Tak w 58 minucie wychodzącego Successa nieprzepisowo zatrzymał Rami. Alberto Unidano, mógł z czystym sumieniem odesłać stopera Sevilli do szatni, gdyż gdyby nie ten faul to pomocnik Granady mógł stanąć przed szansą zdobycia bramki na 3-1. Bez wątpienia w tej sytuacji upiekło się obrońcy Sevillistas, lecz co się odwlecze to nie uciecze. Na dwie minuty przed końcem meczu Rami zapracował na drugą, żółtą kartkę i opuścił przedwcześnie plac gry. Nie wpłynęło to już na obraz gry, lecz gdyby arbiter zdecydował się wyrzucić francuza z boiska pół godziny wcześniej, to gospodarze mogli pokusić się o kolejne gole.
Szaleni spadkowicze
Z góry skazywane na pożarcie ekipy Las Palmas czy Rayo Vallecano postawiły się dwóm najlepszym klubom z Baskonii czyli Athletikowi Bilbao i Realowi Sociedad. I Kanaryjczycy i Kastylijczycy zremisowali swoje spotkania 2-2, co jest dość zaskakującym wynikiem szczególnie w przypadku meczy Athletic – Las Palmas. Gospodarze już w pierwszej połowie mogli zamknąć mecz zdobywając 3-4 bramki, lecz po raz kolejny Lwy dopadła rażąca nieskuteczność. Zamiast podwyższyć prowadzenia, piłkarze z Bilbao stracili bramkę i choć później szybko na nią odpowiedzieli, to nie potrafili wyniku dowieźć do końca i goście z Las Palmas zdobyli kolejny ważny punkcik w walce o utrzymanie.
Dużo łatwiejsze zadanie czekało Rayo. Mecz z Realem Sociedad nie mógł równać się z pojedynkiem z Athletikiem. Tak też Piraci rzucili się do ataku i po piętnastu minutach prowadzili 1-0. Ataki gospodarzy się nasilały, ale w bramce Realu bronił przecież Rulli, który pokazał już klasę w meczu z Królewskimi. I tym razem baskijski portero szalał na linii bramkowej broniąc w fenomenalny sposób.
Jak mawia stare piłkarskie porzekadło: nie wykorzystane sytuacje się mszczą. Tak było w tym spotkaniu. Kilka minut po bramce na 1-0 mieliśmy remis. Na początku drugiej połowy Rayo znów objęło prowadzenie i znów nie mogło wbić piłki do bramki Rulliego, co zemściło się znakomitą bramką wyrównującą strzeloną przez Brume.
Zaskakujący Eibar
Najlepszy start w 2016 bez wątpienia zalicza Eibar, który znokautował Betis na Estadio Villamarin. Za pewne nie tego spodziewali się kibice Verdiblacnos, tym bardziej, że w Święto Trzech Króli, w ramach Copa del Rey zmierzą się z Sevilla.
Wyższość przyjezdnych z Baskonii nie podlegała dyskusji. Piłkarze Betisu już na początku spotkania zostali sprowadzeni na ziemię. Szybko zdobyta bramka pokazała, kto będzie rozdawał karty w tym spotkaniu i udowodniła dlaczego to Eibar znajduje się tuż za strefą premiowaną grą w europejskich pucharach, a nie gospodarze. Nieliczni kibice, którzy pozostali na stadionie do końca spotkania mogli pocieszać się tylko tym, że zobaczyli przepiękną bramkę Bastona, który rewelacyjnym strzałem w 82 minucie ustalił wynik meczu na 0-4.
Derby! Derby! Derby!
W ramach 18 kolejki mieliśmy przyjemność obejrzeć dwa pojedynki derbowe – Derby Katalonii czyli potyczkę Espanyolu z Barcą, oraz Derby Andaluzji, w których naprzeciw siebie stanęły Granada i Sevilla.
Pierwszy z derbowych pojedynków zakończył się sporą niespodzianką. Faworyzowana Barcelona nie mogła pokonać Espanyolu. Obie drużyny miały swoje szanse na zdobycie bramki, która ustaliłaby kto tymczasowo rządzi w Barcelonie. Ta sztuka jednak się nie udała, ale na powtórkę kibice nie będą musieli długo czekać bo już jutro obie ekipy staną naprzeciw siebie by wyeliminować tą drugą z Pucharu Króla. Derby jak to derby nie zawsze kończą się w sposób miły i przyjazny. Jeszcze podczas meczu z trybun stadionu zdało się słyszeć okrzyku „u! u! u!”, które według kibiców i zawodników Barcy skierowane były pod adresem Neymara i naśladować miały odgłosy wydawane przez małpy.
Po spotkaniu swoje trzy grosze musiał wtrącić Pique, który nazwał kibiców zgromadzonych na stadionie bandytami i wdał się w korespondencyjną wojenkę na słowa z prezesem Espanyolu Joanem Colletem. Jak widać stoper Barcy lubi prowokować i nie może żyć bez słownych utarczek. Wielu kibiców w Hiszpanii, żartowało sobie, że kibice obrażający Neymara, w przekonaniu Pique przyjechali aż z Madrytu aby dopiec swojemu wrogowi.
Kibice w sposób nie wybredni zachowywali się również w Walencji. Z początku z honorami przywitali Beniteza, później już zajęli się wyzwiskami w stronę Marcelo i skandowaniem „Vaulbuena” do Karima Benzemy. Gołym okiem widać, że niektórzy kibice na półwyspie iberyjskim musi się jeszcze sporo nauczyć, szczególnie kultury i dobrego zachowania.
Drugi derbowy pojedynek to już sensacja kolejki. Walcząca przed spadkiem Granada pokonała Sevillę, która marzy o kwalifikacji do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Gospodarze do tego meczu podeszli na poważnie i przez większość czasu nie pozwolili gościom dojść do głosu. Szybko zdobyte bramki ustawiły spotkanie i mimo trafienia Vitolo tuż przed przerwą, piłkarze z Grenady mogli czuć się na boisku bardzo pewnie. Podopieczni Sandovala w tym spotkaniu byli o wiele lepsi niż gracze prowadzeni przez Emeryego. Przez cały mecz nie ustępowali o krok zawodnikom uważanym za tych o klasę lepszych. Determinacja i wola walki pozwoliła Granadzie na zdobycie trzech oczek i zarazem sprawienie sporej sensacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?