Łęczna wygrywa z Odrą, ale styl nie zachwycił

Kamil Balcerek / Kurier Lubelski
Nildo (w środku) strzelił drugą bramkę do zespołu z Łęcznej
Nildo (w środku) strzelił drugą bramkę do zespołu z Łęcznej Karol Wiśniewski / Polskapresse
Piłkarze GKS Bogdanka wygrali z Odrą Wodzisław Śląski 2:0 i było to pierwsze zwycięstwo górników w tym sezonie różnicą dwóch bramek. Gdyby nie zawiodła skuteczność, wynik mógł być jeszcze wyższy.

Gra miejscowych w pierwszej połowie była efektowna i efektywna, a ręce same składały się do oklasków. Później jednak przyszła druga część spotkania: pełna chaosu, niedokładności i strat, a łęcznianie nie wykorzystali szansy, aby odnieść przekonywujące zwycięstwo.

- W drugiej połowie graliśmy jak przed blokiem. Każdy brał sobie piłkę i chciał wejść z nią do bramki - mówił poirytowany po zwycięstwie Veljko Nikitović, kapitan zespołu z Łęcznej. - Gdy graliśmy podaniami, poklepaliśmy jak Nildo z Ricardinho, to od razu stwarzaliśmy sytuacje. Gdy braliśmy piłkę i zaczynaliśmy kiwać, to Odra atakowała z kontry i było groźnie.

- W pierwszej połowie kontrolowaliśmy wszystkie wydarzenia na boisku - dodaje Mariusz Zasada, obrońca GKS. - W drugiej nie graliśmy tak jak powinniśmy. Było sporo niedokładności, zbyt dużo graliśmy indywidualnie. Skuteczność też powinna być lepsza. Nie zagraliśmy tak, jak pozwalał nam na to przeciwnik.

A Odra pozwalała na wiele. Młody zespół złożony w większości z pierwszoligowych nowicjuszy, pomimo iż pierwszy stworzył sytuację bramkową (po strzale Michała Brzozowskiego) nie miał po swojej stronie zbyt wiele piłkarskich atutów. Łęcznianie od początku grali dużo piłką, czym szybko zdobywali kolejne metry boiska. Początkowo nie przynosiło to jednak wymiernych efektów w postaci akcji bramkowych. Dopiero w 10. min. Nildo do spółki z Ricardinho rozmontowali defensywę gości, ale piłka po strzale Tomasa Pesira nie trafiła do celu. Brazylijczycy nie dawali jednak za wygraną i w 34 min stworzyli kolejną akcję, po której Tomasz Nowak strzelił pierwszą swoją bramkę w barwach GKS. Trzy minuty później Nildo dał demonstrację swojej siły przepychając się przez czterech obrońców i pakując piłkę do siatki. Dla napastnika był to drugi gol w trzecim spotkaniu rundy wiosennej. Po tym trafieniu wydawało się, że worek z bramkami rozwiązał się na dobre, ale było to łudzące stwierdzenie.

Po zmianie stron gospodarze zamiast dobić słabiutkiego rywala zaczęli grać chwilami egoistycznie. Przestali grać podaniami, a skupili się na holowaniu piłki, raz po raz nadziewając się tym samym na kontry. Nie grzeszyli też skutecznością. - Chcieliśmy strzelić szybko dwie bramki i to się udało. W drugiej połowie nie potrafiliśmy tego powtórzyć - mówi Tomas Pesir, napastnik GKS. - Ja oczywiście jestem już zmęczony brakiem gola, ale w tym meczu akurat nie miałem stuprocentowej sytuacji.

- Gdybyśmy byli drużyną klasową, a w drugiej połowie pokazaliśmy, że taką nie jesteśmy, wygralibyśmy to spotkanie pięcioma, może sześcioma golami - kończy Nikitović.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24