Liga angielska. „Koguty” zatrzymane przez Fabiańskiego. Remis w meczu Tottenham - Swansea

Damian Wiśniewski
East News
Liga angielska. Bezbramkowym remisem zakończyły się sobotnie spotkania w piątej kolejce angielskiej Premier League. Tottenham podejmował przed własną publicznością Swansea i nie potrafił sforsować bramki Łukasza Fabiańskiego.

Każda klasowa drużyna ma w sezonie taki mecz (lub mecze), w którym niemiłosiernie męczy się z dużo niżej notowanym przeciwnikiem. Nic nie dają kolejne próby z dystansu, z linii szesnastego metra, z okolic bramki, bo piłka jakby uparła się, że tego akurat dnia do niej nie trafi za żadne skarby. I takie spotkanie trafiło się dzisiaj Tottenhamowi.

Podopieczni Mauricio Pochettino podchodzili do tego pojedynku opromienieni pokonaniem Borussii Dortmund w Lidze Mistrzów, co według wielu znaczyło ostateczne przełamanie niemocy stadionu Wembley. Można było się więc spodziewać, że od pierwszego gwizdka rzucą się na Swansea tworząc sobie kolejne okazje strzeleckie i zmuszając Łukasza Fabiańskiego do częstego wyjmowania piłki z bramki. Nic z tego.

Polak miał dzisiaj sporo pracy, ale pokazał, że coraz bliżej mu do formy z Euro 2016. Strzał Sona bliźniaczo podobny do tego z środy obronił kapitalnie, próbę Kane’a z rzutu wolnego odbił niemal równie efektownie. Jeśli jeszcze mecze z Tottenhamem wywołują u niego choć trochę podobne emocje, co w czasach występów w Arsenalu, to dziś zadziałały na niego niezwykle mobilizująco.

Problem Tottenhamu nie leżał jednak tylko w braku skuteczności. Londyńczykom brakowało płynności w grze, zupełnie leżała współpraca między Eriksenem, Allim oraz Kane’em, którą tak często mogliśmy podziwiać. Zagrożenie starał się tworzyć nieco chaotyczny Son, ale i tego do było za mało, na dobrze zorganizowanych gości.

No właśnie, można ganić Spurs za ich grę w ataku, ale bez dobrze poukładanych piłkarzy Clementa tak by ona pewnie nie wyglądała. Zespół z Walii doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ma sensu iść z dużo mocniejszym rywalem na wymianę ciosów i skupił się głównie na zabezpieczeniu tyłów. Łabędzie ładnie zagęszczały środek pola, lepiej niż w debiucie wyglądał Renato Sanches, a Clucas powstrzymywał w zarodku pomysły rywali.

Najlepszy oczywiście był jednak Fabiański. Pewny na przedpolu, świetny na linii, dawał swoim kolegom dużo pewności siebie. W drugiej połowie Tottenham ruszył mocniej, a Polak fenomenalnie interweniował po strzale Kane’a głową – Anglik wcześniej trafił również w poprzeczkę. Żadna z prób londyńczyków nie odnalazła drogi do bramki i mecz skończył się bezbramkowym remisem.

Oczywiście z takiego rezultatu zadowoleni mogą być tylko przyjezdni. Spurs mogą mieć pretensje do samych siebie i chyba również do sędziego Deana, który nie podyktował rzutu karnego za zagranie ręką Martina Olssona. Mimo wszystko mogliśmy się spodziewać po wicemistrzu Anglii dużo lepszej gry.

Tottenham Hotspur - Swansea City 0:0

Tottenham Hotspur: Hugo Lloris - Jan Vertonghen, Davinson Sanchez, Toby Alderweireld - Heung-Min Son (74' Fernando Llorente), Eric Dier, Moussa Sissoko (63' Serge Aurier), Kieran Trippier - Dele Alli, Christian Eriksen - Harry Kane.

Swansea City: Łukasz Fabiański - Mike van der Hoorn (85' Wayne Routledge), Federico Fernandez, Alfie Mawson - Kyle Naughton, Renato Sanches (58' Leroy Fer), Sam Clucas, Tom Carroll, Martin Olsson - Jordan Ayew, Tammy Abraham (72' Wilfried Bony).

Żółte kartki: Toby Alderweireld (Tottenham Hotspur) oraz Mike van der Hoorn, Tom Carroll i Wayne Routledge (Swansea City).

Atrakcyjność meczu: 5/10
Piłkarz spotkania: Łukasz Fabiański

LIGA ANGIELSKA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24