Marcin Brosz i Marek Papszun na celowniku sędziów. Co im grozi?

Rafał Musioł
W 2. kolejce Ekstraklasy dwaj trenerzy naszych klubów na własnej skórze doświadczyli zmian w przepisach. Sędziowie pokazali im żółte kartki.

- Wyszedłem poza strefę, w której mogę przebywać i Łukasz Szczech pokazał mi żółtą kartkę. No cóż, ktoś musiał być pierwszy i padło na mnie - opowiadał po meczu z Zagłębiem Lubin trener Górnika Marcin Brosz.

Dzień później podobna sytuacja stała się udziałem Marka Papszuna, szkoleniowca Rakowa Częstochowa, w spotkaniu w Białymstoku.
- Ja niestety dużo biegam w czasie meczu, no i wybiegłem poza strefę, a Daniel Stefański na to zareagował - przyznał opiekun beniaminka.

Karanie osób funkcyjnych to nowy przepis, który wszedł w życie w tym sezonie. Arbitrzy mogą pokazywać kartki trenerom, asystentom, kierownikowi drużyny, a nawet członkom sztabu medycznego. Wprowadzenie takiej możliwości to porządkowanie dotychczas istniejącej dowolności. Do tej pory sędziowie sami decydowali, czy poprzestać na upomnieniu szkoleniowca, czy też już wyrzucić go na trybuny. Teraz dość precyzyjnie spisano przewinienia, za które pokazuje się żółtą lub czerwoną (za drugą żółtą lub bezpośrednią) kartkę.

Oprócz opuszczania strefy technicznej na liście „żółtej” znajdują się m.in. agresywne żądanie użycia systemu VAR, także gestem „telewizora”, kopanie ławki lub otaczającej ją reklam, uderzanie w zadaszenie i wyrzucanie przedmiotów, np. bidonów poza strefę techniczną. Na bezpośrednią czerwoną kartkę, równoznaczną z wyrzuceniem na trybuny, zasługują wszystkie próby opóźnienia gry przez przetrzymanie piłki lub jej odkopnięcie w złym kierunku, agresywne krytykowanie decyzji arbitra, wchodzenie w strefę techniczną drużyny przeciwnej, używanie słów wulgarnych. Znakiem czasów jest również zabronienie używania środków technologicznych, by udowodnić sędziemu błąd, czyli na przykład odtwarzanie mu spornej sytuacji w telefonie czy na tablecie.
Najbardziej narażeni na kary są trenerzy. To oni otrzymają kartkę w przypadku, gdy sędzia nie będzie pewny, kto z ich otoczenia popełnił przewinienie.

Zgodnie regulaminem dyscyplinarnym dwie żółte kartki w czasie meczu zamieniają się w czerwoną i oznaczają jedno spotkanie dyskwalifikacji, bezpośrednia czerwona to dwa spotkania oglądane z trybun. Wyjątkiem jest naruszenie nietykalności cielesnej - wtedy zawieszenie może wynieść od trzech meczów do dyskwalifikacji czasowej. Zawieszeniu może towarzyszyć grzywna, nie wyższa niż 5.000 zł.

Bardzo ważny jest paragraf 4 - „W stosunku do osób innych niż zawodnik nie stosuje się przepisów o automatycznej karze dyskwalifikacji za kolejne napomnienia w czasie meczów mistrzowskich i pucharowych” , co oznacza, że Papszunowi i Broszowi nie grożą dalsze konsekwencje weekendowych wydarzeń.

Pomysł, który właśnie wprowadzono w życie, testowano od lata 2018 podczas turniejów młodzieżowych. Opinie sędziów, a także samych trenerów, były pozytywne, więc postanowiono zastosować te rozwiązania na gruncie ligowym.

Nie przegapcie

Zobaczcie koniecznie

Górnik Zabrze pokonał Zagłębie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Marcin Brosz i Marek Papszun na celowniku sędziów. Co im grozi? - Dziennik Zachodni

Wróć na gol24.pl Gol 24