Motor tylko zremisował z Olimpią Zambrów. Dno i 3 metry mułu

Artur Bocheńczyk
Motor zawiódł na inaugurację
Motor zawiódł na inaugurację Jakub Hereta/Polskapresse
W sobotę przy Al. Zygmuntowskich w Lublinie, miejscowy Motor podejmował Olimpię Zambrów. Mecz stał na bardzo słabym poziomie i ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami.

Mecz toczył się przy padającym deszczu, który dał się we znaki już na samym początku spotkania. Od pierwszego gwizdka arbitra żadna z ekip nie potrafiła przejąć inicjatywy i narzucić rywalowi swojego sposobu grania. Grą rządził chaos i przypadek.

Właśnie z chaosu urodził się pierwszy gol dla lubelskiej jedenastki, który de facto, był premierową okazją do zdobycia gola. W 22. minucie z około 25 metrów uderzył Sebastian Urzędowski, a piłkę,odbitą przez bramkarza rywali, ze skraju pola karnego dobił Igor Migalewski. Gospodarze z prowadzenia cieszyli się bardzo krótko, bowiem zaledwie 4 minuty później, po świetnie rozegranym rzucie wolnym, piłka trafiła do zupełnie nie krytego Arkadiusza Ciacha, który z 5 metrów wpakował piłkę do bramki. Do końca pierwszej części zawodów wynik nie uległ zmianie.

W drugiej części zawodów obraz gry nie różnił się od tego z pierwszej. Gra była nadal uboga w składne akcje i sytuacje podbramkowe, a wynik końcowy nie uległ zmianie. Zmiany przeprowadzane przez obu szkoleniowców nie przynosiły zamierzonych efektów. Na obronę piłkarzy warto odnotować fakt, że nikt nie odstawiał nogi, stąd wiele wizyt masażystów na murawie.

Gracze Motoru przystąpili do meczu z założeniem zagrywania długich podań, w kierunku swoich napastników i skrzydłowych, którzy bardzo często dublowali pozycje kolegów z przedniej formacji. Można było odnieść wrażenie, że ustawienie papierowe 4-4-2, w fazie ataku przekształcało się w 4-2-4, z wysoko ustawionymi Sedlewskim i Wrzesińskim, nominalnymi pomocnikami. Tym samym tworzyła się dziura w środku pola, a żaden z duetu Król – Ptaszyński nie potrafił wziąć ciężaru gry na swoje barki. W wyniku tego obrońcy zmuszeni byli do gry piłką, mijającą środkową strefę. Trzeba przyznać, że ten rodzaj grania nie przyniósł wymiernych efektów. W drużynie na pochwałę zasługuje jedynie Igor Migalewski, który w swoim stylu, pokazywał się do gry, wracał po piłkę, walczył z obrońcami rywala, a swój dobry mecz udokumentował zdobytym golem. Z drugiej strony więcej można było spodziewać się po debiutancie, Mateuszu Broziu - królu strzelców zeszłego sezonu 2. ligi wschodniej. Lubelscy kibice przyczynę słabej dyspozycji upatrują w braku zgrania z resztą zespołu.

Wzmocniony Motor miał pokazać miejsce w szeregu drużynie przyjezdnych, zgarniając komplet punktów lekko, łatwo i przyjemnie. Boisko po raz kolejny udowodniło, że same nazwiska nie grają i bez odpowiedniego nastawienia, pomysłu na grę meczu wygrać się nie da.W grze obu drużyn na próżno było doszukiwać się kilku składnych podań na połowie rywala, nie wspominając o groźnych strzałach czy sytuacjach podbramkowych. Gra była chaotyczna i szarpana, bez polotu i pomysłu, ale zaangażowania, walki, i determinacji zawodnikom nie można odmówić. Tyle, że samą walką, w lidze utrzymać się nie da…

Motor Lublin - Olimpia Zambrów 1:1 (1:1)

Bramki: Migalewski 22 - Ciach 26

Motor: Oszust - Falisiewicz, Udarević, Wróblewski, Orzędowski - Sadlewski, Ptaszyński (68 Kądzior), Król (89 Karwan), Wrzesiński (79 Czułowski) - Migalewski, Broź.

Olimpia: Czapliński - Olszewski, Piłatowski, Gogol, Szczepanik - Hryszko, Kuczałek (81 Sobótka), Grzybowski, Dzierbicki (89 Gagacki) - Zapolnik (75 Dołubizna), Ciach (72 Poduch)

Żółte kartki: Karwan, Udarević (Motor) - Dołubizna, Sobótka (Olimpia)

Sędzia: Tomasz Marciniak (Płock)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24