Motyka: - Wiemy co przeżywał Piast

Mariusz Wiwatowski
Korona Kielce
Korona Kielce Francuz
- Ciężko zebrać myśli po takiej porażce. W szatni po meczu zobaczyłem niemal płaczących piłkarzy. Przegraliśmy, choć graliśmy naprawdę dobrze - tak na pomeczowej konferencji swoją wypowiedź zaczął Marek Motyka, szkoleniowiec kieleckiej Korony.

- Przeżywamy teraz to, co Piast przeżywał dwa tygodnie temu w Kielcach. Chciałbym podziękować piłkarzom za walkę i ambicję. Zabrakło tylko nieco mądrości i skuteczności pod bramką - mówił Motyka.

Trudno się nie zgodzić z trenerem Motyką. Zespół, który w 3 minucie spotkania wychodzi na prowadzenie miał wielkie szanse na wygraną. Edi Andradina dokładnym zagraniem skierował piłkę do Kiełba, a ten pewnym strzałem z czternastu metrów pokonał Andrzeja Bledzewskiego - tak padła pierwsza bramka tego meczu.

- Zaczęliśmy dobrze, ale potem narobiliśmy smrodu - tak po meczu mówił Jacek Kiełb. - Nie zdziwi mnie, jeśli kibice będą po nas "jechać", bo ich zawiedliśmy, za co należą im się przeprosiny. Fakt, strzeliłem pierwszego gola w Ekstraklasie, ale nie mogę być z niego zadowolony. Wynik jest taki, że nikt z nas nie może być w dobrych nastrojach - dodał Kiełb.

Arka próbowała odpowiedzieć, ale ataki przeprowadzane przez żółto-niebieskich nie przynosiły bramkowego efektu. Spotkanie toczyło się w szybkim tempie i raz po raz zagrożona utratą bramki była to jedna, to druga drużyna. Brakowało jednak "kropki nad i". W 26. minucie ambitnie grająca Arka dopięła swego. Świetną indywidualną akcję przeprowadził Lubomir Lubenow, który minął w polu karnym dwóch rywali i mocno strzelił, a piłka po rękach Cierzniaka wylądowała obok słupka w siatce.

Korona po utracie wyrównującej bramki zaczęła przeważać i ponownie mogła wyjść na prowadzenie. W 32. minucie po precyzyjnym dośrodkowaniu Edsona z lewej strony boiska, głową uderzał wbiegający w pole karne Andradina. Świetnie w tej sytuacji interweniował jednak Bledzewski, który równie świetnie zachował się kilka chwil później gdy tuż przed przerwą kolejną doskonałą interwencją uchronił swój zespół przed utratą bramki, po strzale aktywnego Edsona.

Na miano „Man of the game” Andrzej Bledzewski zasłużył w 52. minucie, kiedy świetnie wybronił strzał Ediego, po podaniu Vukovića. Kiedy w 72 minucie meczu Sobolewski urwał się obrońcom Arki i wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem, wydawało się iż oto za chwile padnie gol dla Korony. Po raz kolejny okazało się jednak, że Andrzej Bledzewski jest pewnym punktem w bramce Arki i to dzięki niemu gdynianie mogą wywieźć z Kielc cenne punkty. Kolejną 100 % sytuację w dziesięć minut później zmarnował Konon, którego strzał minął pustą już bramkę, około 2 metrów obok słupka.

Jako, że w piłce sprawdza się powiedzenie, iż niewykorzystane sytuacje się mszczą, tak też nadeszła 88 minuta spotkania. Maciej Szmatiuk w szesnastce gospodarzy został sfaulowany przez Pauliusa Pakknysa. Litwin, który był latem testowany w gdyńskiej drużynie, zobaczył za ten faul czerwoną kartkę, a Adrian Mrowiec nie dał najmniejszych szans Radosławowi Cierzniakowi. Tak więc obaj zawodnicy Arki odkupili swoje wcześniejsze, jakże niefortunne i brzemienne w skutkach „samobóje”.

Najlepszym podsumowaniem meczu były słowa trenera gdyńskiej drużyny Dariusza Pasieki - Mieliśmy dużo szczęścia, którego nam wcześniej brakowało. Bo rozgrywaliśmy już takie spotkania, gdzie naprawdę pokazywaliśmy dobrą piłkę, ale przegrywaliśmy. Dzisiaj też mogliśmy przegrać, ale piłka jest już taka przewrotna...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24