Bartłomiej Socha co prawda trafił trzy razy w lidze, ale konto Mariusza Mężyka jest nadal dziewicze. To przy 12 już grach powinno mocno martwić włodarzy klubu i trenerów.
Nie inaczej było na murawie w Wodzisławiu. Gdyby rzeczony duet dokładniej przykładał nogę, to Kolejarz mógł cieszyć się z trzech oczek. Napastnicy pudłowali w wybornych sytuacjach.
- Nie położyliśmy się przed ekipą gospodarzy, potrafiąc kilka razy zatrudnić golkipera gliwiczan - usprawiedliwia się Bartłomiej Socha. - Jednak szwankowała skuteczność, która tym razem była sprzymierzeńcem miejscowych. Udawaliśmy się do Wodzisławia Śląskiego z zamiarem podniesienia z murawy kompletu "oczek". Jeśli się jedzie na obcy teren z negatywnym nastawieniem, to się zawsze przegra. Niestety nie udało nam się zrealizować przedmeczowych planów. Nie uważam, że Piast był lepszą i lepiej zorganizowaną od nas drużyną. Teraz czeka nas ciężki mecz z Wartą, który koniecznie musimy rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Niestety również inni napastnicy nie potrafili umieścić piłki w siatce gospodarzy. Od początku dostał szansę Tomasz Ciećko, zagrał nieźle, ale i on zmarnował wyborną okazję. Tomasz Broź, który zmienił Mariusza Mężyka, nie wniósł do gry niczego ciekawego.
Trener Motyka ma o czym myśleć i raczej nie w kontekście ostatnich kolejek, bo w dwa tygodnie cud się nie stanie i Kolejarz nie zacznie zdobywać goli jak na zawołanie. Przerwa zimowa musi być przeznaczona na szukanie rasowego napastnika i pomocnika, któremu prócz rozgrywania piłki zdobywanie goli też nie jest obce. Poszukiwania trzeba zacząć już dzisiaj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?