Oceny Legii za mecz z Wisłą: Kuciak zrobił co mógł, słaby "Rzeźnik", koniec serii Nikolicia

Kaja Krasnodębska
Legia Warszawa - Wisła Kraków
Legia Warszawa - Wisła Kraków sylwester wojtas
Mecze z Wisłą zawsze wiążą się z dodatkowymi emocjami. Po fantastycznym rozpoczęciu aktualnego sezonu, cel legionistów mógł być tylko jeden. Przeciętnie rozegrane spotkanie i indywidualne błędy sprawiły jednak, że legioniści po raz pierwszy w tej odsłonie Królowej Rozgrywek, nie zdobyli pełnej puli.

Wyjściowa jedenastka:

Dusan Kuciak (7) - wybroniony rzut karny sprawił, że słowacki bramkarz po raz kolejny stał się bohaterem całej drużyny. Strzał Boguskiego nie należał może do tych najtrudniejszych, ale gdyby nie dobra reakcja Kuciaka, na pewno wylądowałby w siatce. Skutecznie wyłapywał także futbolówkę po strzałach Wilde-Donalda Guerriera o Rafaela Crivellaro. Jedyny minus to niepotrzebnie otrzymana za dyskusje żółta kartka, ale do wybuchowego charakteru bramkarza Legii zdążyliśmy się już przyzwyczaić.

Łukasz Broź (4) – stojąc naprzeciw Wilde-Donalda Geurriera naprawdę nie miał łatwo. Szybki Haitańczyk wciąż mu uciekał, przestawiając go po prawej stronie boiska. Również Krzysztof Mączyński wydawał się nie robić wiele, ze starań byłego widzewiaka. Trochę lepiej wyglądał w ataku. Popisał się kilkoma widowiskowymi rajdami. Nie potrafił jednak zaskoczyć Radosława Cierzniaka dośrodkowaniami w pole karne.

Jakub Rzeźniczak (2) – w dzisiejszym spotkaniu spowodował więcej zagrożenia pod bramką Dusana Kuciaka niż korzyści. Wyraźne zagranie ręką i w konsekwencji rzut karny mogły zadecydować o pierwszej porażce w tym sezonie przy Łazienkowskiej. Pochwalić można go jedynie za zaangażowanie w ataku. Widząc czasową nieporadność kolegów, nie wahał się samemu wbiec na połowę wiślaków. Celne dośrodkowania i próby strzałów poprzestawiały trochę ich defensywne szyki.

Igor Lewczuk (6) – zagrał całkiem przyzwoicie. Może nie idealnie, gdyż zdarzało mu się wpuszczać pod bramkę Wilde-Donalda Geurriera, Rafaela Crivellaro czy Arkadiusza Głowackiego. Często udawało mu się jednak odbierać im piłkę i zażegnywać niebezpieczeństwo we własnym polu karnym. Wreszcie stoper Legii odważył się też mocniej zaangażować w ataku. Przybiegał na połowę krakowian, nie tylko przy stałych fragmentach gry.

Tomasz Brzyski (5) – zdarzało mu się nieumiejętnie ustawiać w defensywie, zostawiając tym samym wiślakom sporo miejsca pod polem karnym. Jedna z takich sytuacji zakończyła się dośrodkowaniem do Wilde-Donalda Guerriera i w konsekwencji także bramką. Chętnie angażował się w ataki, z sukcesem wymijając Alana Urygę czy Bobana Jovicia. Próbował także strzałów na bramkę – tym razem nieskutecznie.

Dominik Furman (6) – jako jedyny zdołał pokonać niezwykle solidnego Radosława Cierzniaka. Swoim mocnym strzałem nie pozostawił golkiperowi Wisły żadnych złudzeń. Zdobytą bramką ukrócił trochę ofensywne wejścia wiślaków, zmieniając w jakiś sposób obraz gry. Chętnie cofał się również do obrony, gdzie starał się wspomagać parę stoperów.

Rafał Makowski (5) – najpierw debiut w Lidze Europy i w tym samym tygodniu pierwszy mecz w ekstraklasie. Raczej się tego nie spodziewał, tym bardziej że o wyjściu w pierwszym składzie dowiedział się na minuty przed premierowym gwizdkiem. Dlatego też z początku wyglądał na nieco zagubionego. Niezbyt ogarniał co się dzieje na boisku, przez co pozostawał raczej pasywny. Potem nieco się rozkręcał, ale przy każdym zagraniu widać było brak wiary we własne umiejętności.

Guilherme (6) – tutaj mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony, jeśli chodzi o środek boiska, to właśnie takiego go lubię – bardzo aktywny, wciąż znajduje się gdzieś w pobliżu piłki. Nie ma praktycznie akcji do przodu bez jego udziału. Nieco gorzej wychodziło mu samo wykańczanie. Jego strzały zarówno te z dystansu jak i z bliższej odległości wyraźnie mijały się z powołaniem. Nie rwał się również do pomocy w defensywie.

Ondrej Duda (6) – po świetnym występie w czwartek, dzisiaj przez pierwszą połowę pozwolił grać pierwsze skrzypce kolegom. Sam skrył się w środku boiska, skupiając się na krótkich podaniach. W końcu jednak ruszył do przodu, inteligentnie wycofał do Dominika Furmana i tym samym wpisał się na listę asystentów. Po przerwie poszedł za ciosem i z kolejnymi minutami siał coraz większe spustoszenie na połowie rywali. Jego współpraca z Guilherme wygląda naprawdę fajnie.

Michał Kucharczyk (4) – nie oszukujmy się – miał szansę podwyższyć prowadzenie legionistów. Od dawna wiadomo, że czasem miewa rozregulowany celownik, ale trafić w słupek z czwartego metra, jest jakimś osiągnięciem. Ładnie uciekał obrońcom Wisły, odrywał się od nich w pogoni za piłką. Czasem chciał aż zbyt bardzo i dawał się złapać na spalonym. Powroty do defensywy nie zawsze przynosiły korzyści – Wilde-Donald Guerrier wyraźnie górował nad nim szybkością.

Nemanja Nikolić (4) – każda seria musi się kiedyś zakończyć. Dzisiaj nadszedł kres fantastycznej strzeleckiej passy – jak dotąd snajper Legii zdobywał bowiem co najmniej jednego gola w pięciu ostatnich spotkaniach. W meczu z Wisłą miał spore szanse jeszcze ją przedłużyć, ale ilekroć dostał piłkę w polu karnym nieznacznie się mylił lub po prostu przegrywał ze świetnie dysponowanym Radosławem Cierzniakiem. Lepiej niż samo wykańczanie akcji, wychodziło mu ich kreowanie. Inteligentnymi zagraniami obsługiwał kolegów z prawej strony.

Gracze rezerwowi:

Aleksandar Prijović (bez oceny) – nie można powiedzieć, aby dostał dzisiaj dużo czasu na pokazanie swoich umiejętności. Od razu włączył się w ataki na bramkę Radosława Cierzniaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24