Partia dżokerów

Dariusz Dylewicz
Piotr Rocki (przy piłce) wespół z Dariuszem Kołodziejem byli najlepszymi zawodnikami meczu w Stalowej Woli.
Piotr Rocki (przy piłce) wespół z Dariuszem Kołodziejem byli najlepszymi zawodnikami meczu w Stalowej Woli. Dawid Bylok (Ekstraklasa.net)
Stal dała sobie wydrzeć zwycięstwo mimo dwubramkowego prowadzenia. Podopieczni Przemysława Cecherza zbyt głęboko cofnęli się do defensywy, co stało się wodą na młyn dla Podbeskidzia. Fantastyczna partia dżokerów bielskiego zespołu zapewniła zespołowi trenera Brosza komplet punktów.

Zastępujący sprzedanego do Cracovii Łukasza Merdę, Joachim Mikler nie zdążył jeszcze dobrze ustawić się w bramce, gdy już musiał wyciągać piłkę z siatki. Składną akcję całego zespołu celnym strzałem głową zakończył Ukrainiec, Ihor Mihałewskyj. Od momentu utraty bramki, Podbeskidzie zaczęło grać otwartą piłkę. Świerblewski do spółki z Patejukiem raz po raz nękali defensywę Stali, ale ich ataki były nieskuteczne. W grze bielszczan widać było jak najszybszą chęć doprowadzeniu do remisu. Ta gorączkowość przyniosła jednak zupełnie odwrotny do zamierzonego efekt. W 28. minucie spotkania na strzał z ponad 30 metrów zdecydował się Krzysztof Trela. Uderzenie mimo, że dość optymistyczne, dało pożądany skutek i Stal prowadziła już 2:0.

Utrata drugiej bramki spowodowała, że trener Podbeskidzia - Marcin Brosz nie mógł dłużej bezczynnie czekać. Dokonał dwóch zmian w składzie, a na boisku pojawili się Dariusz Kołodziej i Piotr Bagnicki. Pojawienie się jeszcze przed przerwą dwóch rezerwowych w ekipie z Bielsko-Białej wprowadziło niemały zamęt w szeregach Stali, którzy na polecenie trenera skupili się na grze defensywnej. Ostrzał bramki Tomasza Wietechy trwał tymczasem w najlepsze. Wprowadzony na boisko były gracz Górnika Zabrze, Dariusz Kołodziej wykorzystywał swój najlepszy atut, czyli piekielnie silny strzał z dystansu. Trzecia próba, z rzutu wolnego, dała efekt - bramka do szatni, a także przedłużyła nadzieje bielszczan na zadowalający rezultat w tym spotkaniu.

W drugiej połowie trener Brosz desygnował do gry jeszcze jednego zawodnika - Piotra Rockiego. Było to kolejne dobre posunięcie tego szkoleniowca, gdyż Rocky wespół z wymienianym już Kołodziejem oraz Piotrem Bagnickim siał wielkie zamieszanie pod polem karnym Stali. W 62. minucie były zawodnik warszawskiej Legii upadł w polu karnym, a sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił fantastycznie dziś grający Kołodziej. 6 minut później na płycie boiska pojawił się ambulans, który na włączonym sygnale zawiózł do szpitala kontuzjowanego bramkarza ze Stalowej Woli, Tomasza Wietechę. Marsz Podbeskidzia trwał jednak w najlepsze, a kolejne bramki były tylko kwestią czasu. W 70. minucie Patejuk odebrał piłkę jednemu z obrońców i po indywidualnej akcji zdobył bramkę dającą bielszczanom prowadzenie w tym meczu. "Kropkę nad i" postawił w 78. minucie spotkania Świerblewski. Kołodziej starał się jeszcze kilkakrotnie zagrozić bramce Stali, ale jego próby okazywały się bezskuteczne.

Spotkanie to jest doskonałym przykładem mocy trenerskiego autorytetu oraz potrzebnej w tym fachu intuicji. Gdyby trener Brosz zwlekał ze zmianami, a w przerwie spotkania nie użył kilku cierpkich słów w kierunku swoich piłkarzy, to wynik mógł być zupełnie inny, a Podbeskidzie schodziłoby z boiska pokonane.

Stal Stalowa Wola 2:4 Podbeskidzie Bielsko-Biała (2:1)
1:0 Mihałewskyj 3'
2:0 Trela 28'
2:1 Kołodziej 45'
2:2 Kołodziej 65' (k)
2:3 Patejuk 70'
2:4 Świerblewski 78'

sędziował: Erwin Paterek (Lublin)
widzów: 1000

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24