Pieniędzy mało, a goli dużo

Kuba Tarantowicz
Polonia Warszawa 1:3 ŁKS Łódź
Polonia Warszawa 1:3 ŁKS Łódź Sylwester Wojtas (Ekstraklasa.net)
Ciekawy mecz obejrzeli kibice zgromadzeni na stadionie przy al. Unii 2 w Łodzi. ŁKS pewnie pokonał Górnika Łęczna 4:2.

Piłkarze łódzkiego zespołu wyszli na przedmeczową rozgrzewkę w koszulkach z napisem: „Ostatni mecz?”. Zamieszanie wokół łódzkiego klubu sprawiło, ze gracze ŁKS od kilku miesięcy nie otrzymują pensji.

Podopieczni Grzegorza Wesołowskiego od kilku meczy udowadniają, że znają się na tym, co robią i zasługują na godziwą zapłatę. ŁKS jest niepokonany od 5 meczy, z których 3 wygrał. Łodzianie swoją postawą pokazują, że nie tylko bogate drużyny mogą grać efektownie. Tym trzecim zwycięstwem był dzisiejszy sukces. Od początku spotkania gospodarze pokazywali to, co w kilku ostatnich meczach - ładną, kombinacyjną grę i wielką ambicję. Mecz mógł się podobać, także dlatego, że Górnik nie przyjechał się tylko bronić.

Pierwszy strzał ŁKS oddał już w 2. minucie. Uderzenie Adriana Świątka z trudem obronił Giertl. W 7. minucie groźną akcję przeprowadzili goście. Rafał Niżnik zagrał do Sławomira Nazaruka, a były gracz Widzewa i Wisły Płock strzelił minimalnie obok słupka. Była to jedna z nielicznych szans Górnika w ciągu pierwszych minut meczu. ŁKS stworzył sobie wiele dogodnych sytuacji, ale obrońcy z Łęcznej zastawiali bardzo skuteczne pułapki ofsajdowe. Nie zdążyli jednak zrobić tego w 11. minucie. Koronkową akcję Świątka i Gikiewicza, strzałem zakończył Rafał Kujawa. Jakub Giertl wybił piłkę na rzut rożny.

W 26. minucie łodzianie objęli prowadzenie. Tomasz Hajto wykonywał rzut wolny z bardzo dużej odległości. Wstrzelił piłkę w pole karne, a tam najprzytomniej zachował się Marcin Adamski i głową posłał piłkę do bramki. Goście próbując wyrównać doprowadzili do kilku groźnych sytuacji w polu karnym ŁKS. W 37. minucie Wyparło wygrał pojedynek z Nakoulmą, a w 45 obronił strzał Szymanka. Ciekawie było też podczas dwóch minut doliczonych do pierwszej połowy meczu. Najpierw Giertl w sytuacji sam na sam wygrał pojedynek ze Świątkiem. Chwilę później groźnie było pod bramką ŁKS. Janusz Surdykowski w zamieszaniu z całej siły uderzył na bramkę Wyparły. Zadrżała bramka i serca fanów ŁKS, ale piłka trafiła tylko w poprzeczkę. Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0.

Na drugą połowę trener Wesołowski zdecydował się desygnować do gry Mariusza Mowlika. Wracający po pauzie spowodowanej nadmiarem żółtych kartek piłkarz zmienił Damiana Nawrocika. Miejsce Nawrocika na boku pomocy zajął Kujawa, a Mowlik grał w środku pola. W 50. minucie indywidualną akcję przeprowadził Kujawa, uderzył z linii pola karnego, ale Jakub Giertl nie dał się zaskoczyć i wybił piłkę na rzut rożny.

Prawdziwą „strzelaninę” kibice obejrzeli między 66. a 75. minutą. W ciągu tych 10 minut padły aż cztery bramki. Najpierw po niezwykle precyzyjnym dośrodkowaniu Piotra Klepczarka z lewej strony, Łukasz Gikiewicz uprzedził obrońców i bramkarza Górnika i z najbliższej odległości głową skierował piłkę do bramki. Nie umilkły jeszcze komentarze po tym golu, a ŁKS prowadził już 3:0. W 68. minucie Krzysztof Mączyński kapitalnie zagrał górą do Adriana Świątka. Napastnik ŁKS głową przelobował Giertl, ale piłka trafiła w słupek. Świątek jednak poszedł za akcją i od razu dobił futbolówkę obok wracającego bezradnego bramkarza drużyny z Łęcznej.

W 74. minucie goście zdobyli honorową bramkę. Błąd Tomasza Hajty, dośrodkowanie w pole karne i Rafał Niżnik mimo dużego tłoku w polu karnym umieścił piłkę w bramce. Warto przypomnieć, że Niżnik to były gracz ŁKS. Z łódzkim klubem zdobył Mistrzostwo Polski w 1998 r., a w 2006 r. wydatnie przyczynił się do awansu do Ekstraklasy. O jego dawnych zasługach nie zapomnieli kibice gospodarzy, kilkakrotnie skandując jego nazwisko. Gol Niżnika tylko rozdrażnił ŁKS. Nie minęła nawet minuta, a Łukasz Gikieiwcz znalazłszy się pod bramką przeciwników strzelił między nogami Giertla i piłka po raz czwarty znalazła się w bramce „Górników”. Jak się okazało nie była to ostatnia bramka w tym meczu. W 84. minucie Janusz Surdykowski strzelił tym razem pod poprzeczkę i ustalił wynik meczu.

Wynik 4:2 oddaje mniej więcej przebieg meczu. Obie drużyny stwarzały sobie sytuacje podbramkowe. ŁKS stworzył ich więcej i więcej wykorzystał. Nie bez znaczenia był też fakt, że akcje gospodarzy były szybsze i bardziej przemyślane.

Nie wiadomo, co dalej stanie się z łódzką drużyną, ale szkoda by było, aby zespół grający całkiem ładną, jak na pierwszą ligę, piłkę, miał być wycofany z rozgrywek. Jeśli sprawy organizacyjne pozwolą, łodzianie wybiorą się w przyszły weekend do Stalowej Woli. Zwycięstwo w tym meczu pozwoli im znaleźć się w czołówce 1. ligi. Górnik Łęczna za to zagra u siebie z Wartą Poznań. Tylko wygrana pozwoliłaby gospodarzom oddalić się od strefy spadkowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24