Stal Rzeszów w środę pokazała moc i zaaplikowała aż pięć bramek Błękitnym Stargard. Kibice biało-niebieskich liczyli, że również na własnym boisku rzeszowianie zagrają dobre spotkanie i dadzą im powody do radości.
- Zawsze chcemy wygrywać, ale przede wszystkim u siebie - mówił nam przed meczem Marcin Wołowiec, jeden z trenerów Stali Rzeszów.
- Jak chcemy być czołową drużyną w lidze, to musimy z własnego boiska zrobić twierdzę - powiedział natomiast dla oficjalnej strony rzeszowskiego klubu Grzegorz Goncerz.
Na własnym boisku Stal dotychczas bowiem nie zachwycała. W trzech meczach wywalczyła 4 punkty, ale w dwóch ostatnich nie zdobyła bramki.
A tu na Hetmańską zawitała Skra Częstochowa, która w dotychczasowych spotkaniach wywalczyła tyle samo punktów, co rzeszowianie, ostatnio ograła, jako pierwsza, Chojniczankę Chojnice, a do tego jest najlepiej punktującą drużyną w 2 lidze w tym roku.
W poprzednim sezonie Stal dwukrotnie ograła jednak tego przeciwnika - 2:1 na wyjeździe i 4:0 u siebie. Liczono więc, że i tym razem trzy oczka wywalczą biało-niebiescy.
I gospodarze mogli zacząć idealnie, bo już w 4. minucie przed świetną szansą stanął Wojciech Reiman, lecz trafił wprost w Mikołaja Biegańskiego. Bramkarz gości klasę pokazał także przy uderzeniu Damiana Michalika.
Przyjezdni nie zamierzali się jednak tylko bronić i szybko przechodzili do ataków, które były konstruowane z głową. Mocne porywy wiatru starał się wykorzystać Piotr Nocoń, ale z jego próbami radził sobie Wiktor Kaczorowski.
Rzeszowianie mieli problemy z rozmontowaniem szczelnej defensywy gości, ale jak się już udało, to mieliśmy rzut karny. Krystian Pieczara wypuścił Błażeja Szczepanka, ten nawinął Adama Mesjasza i został sfaulowany. Jedenastkę pewnym strzałem wykorzystał Wojciech Reiman.
Na przerwę Stal schodziła z prowadzeniem, choć dopisało jej szczęście. Tuż przed końcem pierwszej połowy błąd popełnił Łukasz Góra, faulował rywala w polu karnym i przyjezdni stanęli przed świetną szansą na wyrównanie. Do piłki podszedł Adam Mesjasz, zmylił Wiktora Kaczorowskiego, ale nie trafił bramkę.
Tym samym sprawił prezent Łukaszowi Górze, który w dniu meczu obchodził urodziny.
Drugą część spotkania Stal zaczęła od mocnego uderzenia. Z rzutu wolnego w poprzeczkę przymierzył Piotr Głowacki, ale za moment bombę posłał Marcel Kotwica i było 2:0. Co ciekawe, w poprzednim sezonie ten piłkarz zdobył w barwach Stali dwie bramki. Tak, obie przeciwko Skrze.
Goście się jeszcze nie otrząsnęli, a było już 3:0. Tym razem Łukasz Góra sam sobie sprawił prezent i ładnym wolejem pokonał Mikołaja Biegańskiego. Skra była na kolanach...
Miejscowym cały czas było mało, i wciąż atakowali. Blisko zdobycia bramki byli jednak goście. Ponownie z dystansu przymierzył Piotr Nocoń, była to najlepsza z jego prób, ale klasę pokazał Wiktor Kaczorowski. Golkiper rzeszowian błysnął także w 72. minucie, kiedy na słupek sparował strzał Kamila Wojtyry. Refleks Kaczorowskiego sprawdził także Daniel Pietraszkiewicz, lecz znów górą był bramkarz.
Bramka dla Skry wisiała w powietrzu i goście się doczekali, a trochę zrehabilitował się Adam Mesjasz.
Rzeszowianie dostali nauczkę, bo zaczęli grać zbyt radośnie. Brakowało już pełnej koncentracji i na zbyt wiele pozwalali w swoim polu karnym rywalom.
Po straconej bramce Stal uporządkowała grę i nie pozwalała już na tyle Skrze. Goście zdobyli jednak bramkę kontaktową i czekały nas ogromne emocje.
Skończyło się jednak na wygranej Stali Rzeszów, ale należy jej się solidna bura za to jak zaczęła grać od momentu, kiedy wyszła na prowadzenie 3:0.
Stal Rzeszów - Skra Częstochowa 3:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Reiman 39-karny, 2:0 Kotwica 51, 3:0 Góra 53, 3:1 Mesjasz 75, 3:2 Wojtyra 89-głową.
Stal: Kaczorowski – Głowacki, Kostkowski, Góra, Sławek – Kłos, Kotwica ż, Reiman (65 Szeliga), Szczepanek ż (76 Olejarka), Michalik (65 Maciejewski) – Pieczara (82 Goncerz). Trenerzy Krzysztof Łętocha i Marcin Wołowiec.
Skra: Biegański – Napora, Mesjasz, Holik, Niedbała – Sinior (62 Pietraszkiewicz), Olejnik, Noiszewski (55 Zieliński ż), Nocoń, Kazimierowicz (62 Gołębiowski) – Wojtyra. Trener Marek Gołębiewski.
Sędziował Marciniak (Kraków).
Dariusz Marzec w szczerym wywiadzie po odejściu z PGE Stali Mielec: takie rozstania naprawdę bolą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?