Pogoń za czołówką

Adam Lisiecki
Piłkarze Pogoni ciągle nie rezygnują z walki o awans
Piłkarze Pogoni ciągle nie rezygnują z walki o awans Damian Jędrusiński (Ekstraklasa.net)
Masa sytuacji strzeleckich dla Pogoni i tylko dwie bramki. Po bardzo przeciętnym spotkaniu szczecinianie pewnie pokonali Stal Stalowa Wola.

Atmosfera majówki udzieliła się tego wieczora wszystkim będącym na stadionie przy ulicy Twardowskiego. Piknikowa atmosfera na trybunach i bardzo wakacyjna gra piłkarzy z obu stron. Brakowało tylko zapachu grillowanej kiełbaski i wszyscy czuliby się jak podczas klasycznego długiego weekendu.

Stal przyjechała do Szczecina chyba pogodzona z tym, że podczas długiej powrotnej podróży nie będzie mogła cieszyć się ze zdobycia żadnego punktu. Gra gości tylko do momentu straty pierwszej bramki fragmentami przypominała zespół grający na zapleczu ekstraklasy. To Pogoń od początku spotkania dyktowała warunki gry. Dochodząc do wielu sytuacji strzeleckich. Jednak zwykle brakowało albo dokładności, albo wykończenia, albo też na drodze stawał bramkarz gości – Paweł Zarzycki.

Dużo szumu w polu karnym gości od początku robił Marcin Klatt i to on był autorem pierwszej bramki w tym spotkaniu. W 36. minucie z piłką w polu karnym znalazł się Marcin Bojarski, próbując kiwać trafił w rękę zawodnika gości – Daniela Treścińskiego i prowadzący zawody sędzia Paweł Dreschel bez wahania wskazał na jedenasty metr. Karnego na gola zamienił pewnym strzałem – wspomniany już – Marcin Klatt.

Od tego momentu można powiedzieć, że emocje w tym spotkaniu się skończyły. Z pierwszej połowy można zapamiętać jedynie nieuznaną bramkę dla Stali. Pakujący piłkę do siatki Paweł Wasilewski był w momencie podania na pozycji spalonej.

Już od początku drugiej połowy widać było, że zawodnicy Pogoni dążą do zdobycia drugiej bramki, a zawodnicy Stali chyba pogodzeni z porażką z minuty na minutę biegali coraz mniej i gdyby tylko szczecinianom zależało na wysokiej wygranej i w paru sytuacjach dopisało szczęście to ten mecz mógł skończyć się pogromem. Ale się nie skończył. Drugą i zarazem ostatnią bramkę w meczu zdobył strzałem z dystansu były zawodnik Floty Świnoujście Przemysław Pietruszka, który dobre mecze przeplata bardzo słabymi, na tle słabo grającej Stali prezentował dziś się bardzo poprawnie. Przy strzale Pietruszki nie popisał się za to golkiper gości – Paweł Zarzycki. Strzał co prawda był dość mocny i kąśliwy to jednak zmierzał w sam środek bramki.

Z drugiej połowy na pewno można odnotować świetną akcję Mikołaja Lebedyńskiego, zawodnik ten pojawił się na boisku w drugiej połowie i zdążył napędzić sporego stracha piłkarzom Stali. W 89 minucie przebiegł z piłką przez pół boiska mijając przy tym kilku rywali. Niestety nie udało się tej akcji zakończyć golem, bo bramka byłaby wyjątkowej urody.

Stal kilka razy próbowała się odgryzać, ale te próby często kończyły się dość komicznie i wywoływały salwy śmiechu na trybunach. A to napastnik gości wywracał się na piłce, a to przy próbie strzału pika leciała w zupełnie przeciwnym kierunku niż powinna, albo też napastnicy Stali byli po profesorsku zatrzymywani przez stoperów gospodarzy. Kilka razy jednak zmuszony do interwencji był Radosław Janukiewicz, ale ze swojego zadania wywiązał się dziś perfekcyjnie.

Dobry mecz w zespole Pogoni rozegrali młodzi Robert Mandrysz i Daniel Wólkiewicz. Pierwszy świetnie radził sobie w rozgrywaniu piłki w środku pola, a drugi na prawej stronie robił bardzo dużo „wiatru” sprawiając spore kłopoty piłkarzom Stali. Widać, że ci zawodnicy mają „papiery na granie”, a gdy do tego grona młodych zawodników doda się jeszcze napastnika Mikołaja Lebedyńskiego, to kibice w Szczecinie nie muszą chyba obawiać się o przyszłość swojego zespołu.

Mecz kompletnie bez historii. Najczęstszą reakcją, którą można było zaobserwować na trybunach był głęboki ziew. Na szczęście dla kibiców Pogoni ich ulubieńcy wykonali plan na ten mecz spokojnie wygrywając. Ważne to jest przede wszystkim dlatego, że już we wtorek „Portowców” czeka niesamowicie ważny mecz w półfinale Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Wygrana małym nakładem sił była zapewne w planach Piotra Mandrysza, by na mecz z Chorzowianami móc przystąpić w jak najlepszej dyspozycji.

O grze Stali można mówić wiele, ale lepiej będzie dla trenera Bialka i zawodników ze Stalowej Woli jeśli o ich sobotnim występie się jak najszybciej zapomni. Drużyna Stali jest już chyba pogodzona z tym, że w przyszłym sezonie zagrają w drugiej lidze. Szans na utrzymanie Stal nie ma zbyt wielkich. Za to Pogoń po dzisiejszym zwycięstwie i przy dość korzystnych wynikach innych spotkań traci już tylko cztery punkty do upragnionego drugiego miejsca. Do końca zostało jeszcze siedem kolejek, a szczecinianie na pewno nie złożyli jeszcze broni w walce o awans.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24