Przełamanie Wisły Płock. Rozwój przegrał drugi mecz z rzędu

Gdy w 50. minucie Adam Czerkas znalazł się sam na sam z Sewerynem Kiełpinem kibice Wisły Płock zamarli. Napastnik Rozwoju zmarnował jednak tę okazję, a los - jak mówi wyświechtane piłkarskie powiedzenie - srogo się za to zemścił. Po faulu na Mikołaju Lebedyńskim arbiter podyktował rzut karny, który na gola zamienił Damian Piotrowski. W ten sposób Wisła także dokonała zemsty za jesienną niespodziewaną porażkę w Katowicach, a beniaminek poniósł drugą z rzędu porażkę, której mógł uniknąć.

Rozwój, który przed meczami z Zawiszą i Wisłą miał na koncie cztery zwycięstwa z rzędu i efektowną ucieczkę ze strefy spadkowej, znów się do niej zbliżył. - Nie patrzyliśmy na to, że pojawił się pewien margines błędu, chodziło, by tę przewagę utrzymać - mówił niedawno kapitan Rozwoju Tomasz Wróbel, ale siły beniaminka okazały się niewystarczające, by urywać punkty rywalom z czołowej trójki tabeli. W dodatku do Płocka nie pojechali Szymon Kapias, pauzujący za kartki Patryk Kun i Wojciech Król, którego czeka dłuższa przerwa po naderwaniu mięśnia dwugłowego.

Jedenastka ćwierćfinałów Ligi Mistrzów według GOL24.pl [GALERIA]

Niewykluczone, że problemy szkoleniowca Rozwoju staną się jeszcze trudniejsze do rozwiązania, bo w Płocku mocno poturbowany został Czerkas, bez którego - pomimo zmarnowania wspomnianej na wstępie sytuacji - siła ognia zespołu z Katowic stałaby się jeszcze mizerniejsza.

Wisła takiego problemu nie zna, ale z bardzo dobrej strony pokazał się Wojciech Pawłowski. To bramkarz gości miał największą zasługę w tym, że Czerkas swoją okazję miał przy bezbramkowym remisie. Pomimo skromnych rozmiarów zwycięstwa płocczanie nie narzekali - awans do ekstraklasy, do której zmierzają wraz z Arką Gdynia, znów się przybliżył. W najbliższym spotkaniu, w niedzielę 24 kwietnia o godzinie 12.45, Rozwój zagra w derbowym meczu z GKS-em Katowice.