MKTG Sportowy i Gol - pasek na kartach artykułów

Rafał Mikulec: Wisła Kraków była najbardziej konkretna

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Marianna Gurba/wislakrakow.com
- Tak, tak. Nigdy nie miałem jeszcze okazji zagrać w ekstraklasie. To też był jeden z argumentów za przyjęciem oferty Wisły, żeby przyjść do niej i wywalczyć tutaj awans, a później zagrać w ekstraklasie – mówi Rafał Mikulec, nowy obrońca Wisły Kraków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Sześć lat spędził pan w Resovii. Trudno było podjąć decyzję o zmianie klubu po tak długim czasie spędzonym w Rzeszowie?
- Nie była to łatwa decyzja, bo sześć lat w jednym klubie to rzeczywiście długo i byłem przyzwyczajony do gry w Resovii. Nie będę jednak krył, że spadek do II ligi w jakimś stopniu ułatwił mi tę decyzję. Gdyby Resovia się utrzymała, byłoby trudniej podjąć decyzję o odejściu.

- Były inne oferty? Słyszałem np. o zainteresowaniu Bruk-Betu Termaliki.
- Były inne propozycje. Bruk-Bet interesował się mną pół roku temu. Teraz było zainteresowanie kilku klubów z I ligi.

- To dlaczego Wisła Kraków?
- Bo była najbardziej konkretna. Z Krakowa dzwoniono do mnie po prostu częściej niż z innych klubów. Poczułem, że tutaj naprawdę mnie chcą. To zdecydowało. Poczułem, że będę w Wiśle potrzebny. Poszło zresztą szybko, dowiedziałem się o zainteresowaniu Wisły zaraz po zakończeniu sezonu i w ciągu dwóch, trzech dni doszliśmy do porozumienia. Pozostało przejść badania medyczne i podpisać kontrakt. Fakt, że będę miał blisko do domu też odgrywał rolę przy przyjęciu tej oferty.

- To skoro wspomniał pan o tym domu. Pochodzi pan z Przemyśla. Rozumiem zatem, ze konsultantem przed przyjściem do Wisły musiał być Bartosz Jaroch, który też pochodzi z tego miasta, a jednocześnie graliście razem w Resovii.
- Zaraz po tym jak dostałem ofertę z Wisły, zadzwoniłem do Bartka. Pytałem jak jest w klubie. Przedstawił mi wszystko w samych superlatywach. To tylko pomogło mi podjąć szybką decyzję o przyjściu do Wisły.

- Jak odnajduje się pan po tych kilku dniach w nowym klubie?
- Myślałem, że będzie dużo trudniej po zmianie otoczenia, po wcześniejszych sześciu latach w jednym klubie. Zostałem jednak bardzo dobrze przyjęty i to mi pomogło wejść do Wisły z marszu. Fakt, że znałem Bartka wcześniej też na pewno pomógł, bo to on mnie wprowadził do zespołu.

- Wyjaśnijmy sobie jedną ważną rzecz - jaka jest pana główna pozycja na boisku?
- Ciężko to jednoznacznie określić, bo w Resovii grałem na kilku pozycjach. Ostatnie pół roku występowałem już jednak na lewej obronie. Dobrze czuję się na tej pozycji, a po rozmowach z trenerem Kazimierzem Moskalem, widzę, że w Wiśle też będę raczej rozpatrywany na tę pozycję.

- I to jest pozycja, na której czuje się pan najlepiej czy jednak wolałby pan grać jako skrzydłowy albo wahadłowy przy ustawieniu z trzema stoperami?
- Ciężko odpowiedzieć tak jednoznacznie, bo często to zależy od przeciwnika, w jakim systemie gra. Ja generalnie dobrze czuję się grając przy linii, a czy to jest boczna obrona czy pomoc ma już dla mnie mniejsze znaczenie.

- Jest jakiś wzór piłkarza na tej pozycji dla pana?
- Na pewno Joao Cancelo. Oglądam jego grę, lubię włączyć filmiki z jego wyczynami.

- Jeśli chodzi o ustawienie taktyczne, woli pan grać w czwórce w obronie czy z wahadłowymi?
- Zdecydowanie wolę grać w czwórce. W Resovii próbowaliśmy grać w różnych okresach na trzech obrońców z wahadłowymi i jak było widać, nie wychodziło nam to dobrze. Oczywiście to też zależy od drużyny, od piłkarzy, jacy w niej grają. Akurat tam to nam nie wychodziło. Dlatego zdecydowanie wolę grać w ustawieniu z czterema obrońcami.

- Wspomniał pan już o rozmowie z trenerem i tym, że widzi pana na lewej obronie…
- Tak to ma wyglądać wstępnie, a co życie i czas przyniosą, zobaczymy.

- Ostatnie sześć lat w Resovii, ale wcześniej kluby zmieniał pan częściej. Z czego to wynikało?
- Był taki moment, że chciałem wyjechać z Podkarpacia. Zadzwonił do mnie trener Tomasz Tułacz i ściągnął mnie do Puszczy Niepołomice. Wiele się tam jednak nie nagrałem. Gdy skończył się mój wiek młodzieżowca, pojawiła się opcja Resovii. I to była dla mnie wtedy bardzo dobra decyzja. Rozwinąłem się w tym klubie piłkarsko i spędziłem naprawdę piękne lata w Rzeszowie.

- W Wiśle w ostatnim roku, ale też wcześniej była dyskusja, że brak awansu do ekstraklasy spowodowany był m.in. tym, że za mało było piłkarzy doświadczonych w rozgrywkach I ligi. Pan zagrał w niej do tej pory 126 razy. To może być pana atut?
- Jest to mój atut, to na pewno. Postaram się to przekuć w dobrą grę dla Wisły. Chcę dać swojemu nowemu zespołowi jak najwięcej.

- Miał pan okazję w ostatnich dwóch latach zagrać cztery razy przeciwko Wiśle. To rzeczywiście jest tak, że gdy zbliżają się mecze z „Białą Gwiazdą”, to podchodzi się w drużynach I ligi zupełnie inaczej do tych spotkań niż do pozostałych?
- Nie ma co ukrywać, że tak jest. Niby nie powinno tak być, bo do każdego meczu powinno podchodzić się tak samo, ale Wisła to Wisła i każdy zawodnik woli grać takie mecze. Przychodzi więcej kibiców, rośnie prestiż. Po to się gra w piłkę, żeby takich spotkań rozgrywać jak najwięcej.

- To teraz stanie pan po drugiej stronie barykady…
- Tak, już nawet rozmawiałem o tym z Mateuszem Młyńskim jak to wygląda i przyznał, że w Wiśle jest rzeczywiście tak, że przeciwnicy mają inne podejście do meczów i z perspektywy zawodnika „Białej Gwiazdy” jest pod tym względem trudniej. Trzeba się do tego odpowiednio przygotować od strony mentalnej. Trzeba sobie z tym radzić.

- Trzeba też sobie radzić z presją własnych kibiców, która w Wiśle jest bardzo duża. Grał pan dwa razy przy ul. Reymonta. Jak pan wspomina te mecze od strony atmosfery, otoczki?
- Bardzo dobrze, bo po to się gra w piłkę, żeby występować przy takich właśnie kibicach. Ich presję trzeba przekuć na motywację, żeby coś zrobić w tym klubie i żeby oni zapamiętali pozytywnie człowieka na lata.

- W I lidze sporo już pan grał, ale pewnie z przejściem do Wisły związane są też marzenia. Zgadza się?
- Tak, tak. Nigdy nie miałem jeszcze okazji zagrać w ekstraklasie. To też był jeden z argumentów za przyjęciem oferty Wisły, żeby przyjść do niej i wywalczyć tutaj awans, a później zagrać w ekstraklasie.

- Perspektywa gry w europejskich pucharach też zrobiła swoje?
- Piłka jest niesamowita. Dopiero co spadałem do II ligi, a teraz mogę za moment zagrać w europejskich pucharach. Dla mnie to wielka motywacja do pracy.

- Odnalezienie się w Krakowie dopiero przed panem, bo zaraz po podpisaniu kontraktu przyjechał pan na obóz do Woli Chorzelowskiej.
- Ale wszystkim zajmuje się już żona. Jesteśmy „na łączach”. Ona szuka mieszkania, a w sobotę po powrocie ze zgrupowania pewnie już podejmiemy decyzję o wyborze odpowiedniego lokum.

- Żona ucieszyła się z przenosin do Krakowa?
- Rzeszów to piękne miasto, ale perspektywa przenosin do Krakowa ucieszyła nas oboje. Żona bardzo mnie wspiera w mojej karierze, więc cieszyła się również z tego powodu, że mogę zrobić krok do przodu. Oboje wierzymy, że zaczyna się dla nas nowy bardzo dobry rozdział w życiu.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rafał Mikulec: Wisła Kraków była najbardziej konkretna - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24