Remis, który dał awans

Adam Lisiecki
Dobry mecz Przemysława Pietruszki (z lewej) i to Pogoń zagra w półfinale
Dobry mecz Przemysława Pietruszki (z lewej) i to Pogoń zagra w półfinale Rafał Jamróz (Ekstraklasa.net)
Po remisie w spotkaniu, które nie stało na najwyższym poziomie, do półfinału Pucharu polski awansowała szczecińska Pogoń.

Już przed meczem ciężko było oczekiwać emocji po tym spotkaniu. Wynik 0:3, którym zakończył się pierwszy mecz w Sosnowcu praktycznie rozstrzygał losy tej rywalizacji. Zagłębie chciało zagrać o zmazanie plamy, jaką był pierwszy mecz, a także by liczna grupa kibiców, która przemierzyła pół Polski, miała choć trochę przyjemniejszą podróż powrotną do domu. Szczecinianie natomiast, przy bardzo przeciętnym starcie rundy wiosennej, chcieli po dobrej grze dać satysfakcje fanom, którzy w liczbie około 8 tysięcy przybyli tego wieczoru na stadion przy Twardowskiego.

Pierwszy kwadrans meczu zdecydowanie pod dyktando gospodarzy. Po kilku stałych fragmentach gry, groźnie strzelali głową Omar Jarun i Maciej Mysiak. Aż wreszcie w 15 minucie, mierzący 176 centymetrów wzrostu Piotr Dziuba strzałem głową w długi róg bramki, zaskoczył stojącego w bramce sosnowiczan – Mateusza Prusa. W tym momencie piłkarze Zagłębia musieli strzelić 4 bramki, aby awansować do półfinału.

Od chwili strzelenia tego gola „Portowcy” jakby trochę odpuścili co stworzyło okazję do kilku groźnych akcji dla Zagłębia. Najbliższy pokonania Radosława Janukiewicza w pierwszej połowie był Sławomir Pach, po strzale którego w 28 minucie piłka wylądowała na poprzeczce bramki gospodarzy.

Na drugą połowę trener gości – Piotr Pierścionek wprowadził do gry dwóch świeżych zawodników, którzy mieli odmienić obraz gry. Także trener Mandrysz dokonał zmiany. Dobrze wykonującego rzuty rożne Dariusza Zawadzkiego zmienił na boisku Tomasz Parzy, który zajął miejsce Przemysława Pietruszki na lewej pomocy. Pietruszka w pierwszej połowie zdecydowanie się wyróżniał grając na lewym skrzydle i Piotr Petasz, który dziś nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych ma powody do obaw o miejsce w składzie. Po przejściu do środka pola były gracz Floty nie był jednak już tak widoczny.

Druga część gry rozpoczęła się z małym opóźnieniem, ponieważ kibice Pogoni wyrzucili sporą ilość serpentyn, które musiały zostać uprzątnięte przed wznowieniem gry.

Przez pierwsze 15-20 minut gry w drugiej połowie to Pogoń dyktowała warunki. Gra piłką, duża ilość podań i kontrolowanie przebiegu rywalizacji powodowało, że Zagłębie nie potrafiło wyjść przez długi czas z własnej połowy. Jak na ironię podczas tego okresu piłkarze ze Szczecina nie potrafili stworzyć sobie klarownej okazji do strzelenia gola. A nawet bramkę stracili. W 65 minucie trochę humory kibicom w Szczecinie popsuł Adrian Pajączkowski, który doprowadził do wyrównania. Po strzelonej bramce piłkarze z Sosnowca poczuli szansę na kolejne gole i przycisnęli trochę szczecinian. Jednak wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem.

Lepsza gra sosnowiczan nie przeszkodziła kibicom Pogoni w świętowaniu awansu do półfinału. W 80 minucie kibice w Szczecinie zaprezentowali fantastyczną oprawę składającą się z flag na kijach, rac i sztucznych ogni. Natomiast o atmosferze na trybunach i dopingu można powiedzieć wszystko, ale nie to, że był kulturalny. Owszem było głośno i żywiołowo, lecz przyśpiewki kibiców obrażające się nawzajem na pewno się są godne pochwały.

W drużynie z Sosnowca widać było brak takich piłkarzy jak Adrian Marek, Arkadiusz Kłoda, Dariusz Kłus i Krzysztof Myśliwy. To, że ci zawodnicy nawet nie przyjechali do Szczecina mogło dać do zrozumienia, że wszyscy w Zagłębiu pogodzili się już z odpadnięciem z Pucharu Polski i szykują się na ostrą rywalizację o awans do pierwszej ligi. Strzelec jedynego gola dla Zagłębia - Adrian Pajączkowski jednak jest optymistą, co potwierdzają słowa które po meczu powiedział oficjalnemu serwisowi klubu: - Ważne, że gramy ładną piłkę i stwarzamy sobie okazje. Teraz skupiamy się na lidze

W Pogoni po dzisiejszym meczu na wyróżnienie zdecydowanie zasłużył prawoskrzydłowy – Daniel Wólkiewicz, który w tej rundzie po raz pierwszy miał okazje do pokazania się szczecińskiej publiczności. Nie zawiódł, a wręcz był chyba najlepszym piłkarzem „Portowców” w tym spotkaniu. Tak jak w przypadku Przemysława Pietruszki, tak i tutaj konkurenci Wólkiewicza do gry w pierwszym składzie czyli Maksymilian Rogalski i Marcin Bojarski mogą czuć gorący oddech tego małolata na plecach.

W Szczecinie euforia. Jest to największy sukces Pogoni Pucharze Polski od 24 lat. A teraz wśród kibiców Pogoni panuje przekonanie, że skoro już tak daleko udało się zajść, to dlaczego nie pokusić się o wygranie – po raz pierwszy w historii – tego trofeum. To przecież sport i wszystko może się zdarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24