Po wtorkowej, nieco burzliwej, konferencji prasowej kolejne spotkanie piłkarzy i sztabu kadry z mediami przebiegało w spokojnej atmosferze. Nic dziwnego, bo tym razem zabrakło Adama Nawałki i Roberta Lewandowskiego. Nie było więc kogo pytać o brak powołania dla Jakuba Błaszczykowskiego (o braku w kadrze byłego kapitana zdecydowały ponoć nie tylko kwestie czysto sportowe).
W środę dominowały w tej sytuacji pytania o zbliżający się mecz z Irlandią w eliminacjach do Euro 2016. Konkretnie o defensywę, bo w sali konferencyjnej podwarszawskiego hotelu DoubleTree by Hilton zjawili się Kamil Glik i Łukasz Szukała, etatowa jesienią para stoperów. To raczej się nie zmieni, choć drugi z wymienionych dokonał zimą nieco ryzykownego posunięcia i zmienił rumuńską Steauę Bukareszt na arabski Al-Ittihad.
Finansowo na pewno na tym zyskał (mówi się, że zarobi 1,7 mln euro rocznie), otwarta pozostaje za to kwestia, jak gra w egzotycznej lidze odbije się na jego formie. Tym bardziej, że teraz każdy przyjazd na zgrupowanie kadry oznacza dla niego dłuższą podróż samolotem. – Na temat klubu nie chcę za dużo rozmawiać, bo to zgrupowanie reprezentacji. Jestem zadowolony i uważam, że to była dobra decyzja. Tyle mogę powiedzieć – uciął dyskusję, dopytywany przez media Szukała.
Od postawy jego i Glika dużo będzie w niedzielę zależeć. Nie tylko pod polską bramką, bo obaj świetnie grają głową i są groźni przy stałych fragmentach gry, na które obecny selekcjoner kładzie dużo większy nacisk, niż jeden z jego poprzedników (pamięta ktoś jeszcze pokrętne wyjaśnienia Franciszka Smudy, jakoby podczas zgrupowań kadry na takie kwestie jest zbyt mało czasu). Nawałka myśli inaczej, a efekty widzieliśmy choćby w jesiennym spotkaniu eliminacyjnym z Gruzją.
– Jak pokazały wcześniejsze mecze sporo czasu poświęcamy na stałe fragmenty gry. Trudno by było inaczej, skoro mamy w reprezentacji świetnych środkowych obrońców, dysponujących odpowiednim timingiem, którzy strzelają w ten sposób bramki również w klubach – przyznał asystent selekcjonera Bogdan Zając. – Wcale nie wzrost, ale właśnie timing się liczy. Wyczucie, gdzie się przemieścić w polu karnym i kiedy wyskoczyć jest w tym przypadku kluczowe. Nasi obrońcy mają ten timing, więc wiadomo, że chcemy to wykorzystać – tłumaczył.
Wyczucie przyda się również w polskim polu karnym, bo w Dublinie nasza defensywa zagra w nieco eksperymentalnym zestawieniu. Jesienią partnerami Glika i Szukały na bokach obrony byli Łukasz Piszczek na prawej stronie i Artur Jędrzejczyk na lewej (wszedł z ławki za Jakuba Wawrzyniaka w meczu z Niemcami).
Obaj leczą jednak kontuzje, w związku z tym w meczu z Irlandią Nawałka najprawdopodobniej wróci do Wawrzyniaka (który w międzyczasie wrócił do Polski, zamieniając rosyjski Amkar Perm na Lechię Gdańsk). Wszystko wskazuje również na to, że na pozycji Piszczka zobaczymy w niedzielę Pawła Olkowskiego z 1. FC Koeln.
Foto Olimpik/x-news
– Artur i Łukasz to bardzo dobrzy zawodnicy. Przypadków losowych jednak nie ominiemy, a reprezentacja ma taki urok, że nie ma w niej podstawowej jedenastki – stwierdził, pytany o zestawienie defensywy, Glik. – Kuba to doświadczony zawodnik. Wiele razy graliśmy razem ze sobą, nie będzie żadnego problemu. Paweł ma go mniej, ale to dobry zawodnik. Bardzo dużo gra w Bundeslidze. Nie ma na swoim koncie pięćdziesięciu meczów w kadrze, ale wszystko przed nim.
Jeżeli zagra, na pewno sobie poradzi. Zresztą mamy tydzień, żeby razem popracować. To wystarczy – zapewnia stoper włoskiego Torino. W podobnym tonie wypowiada się Szukała. – Nasze ostatnie mecze pokazały, że potrafimy się w krótkim czasie przygotować do ważnych spotkań. Teraz będzie tak samo – zapowiada.
Wśród wariantów rozważanych przez sztab kadry jest jeszcze trzeci, w którym Olkowski zagra na prawej pomocy, a jego miejsce na obronie zajmie Grzegorz Wojtkowiak. Podobno jest rozważany, bo pytany o to w środę Zając tylko się uśmiechnął. – Nie sądzicie chyba, że zdradzę wam teraz taktykę. Pracujemy nad różnymi wariantami. Mamy pewne przymiarki, ale trochę z tym poczekajmy – stwierdził.
Dobra wiadomość to powrót do treningów Michała Żyry. Skrzydłowy Legii Warszawa doznał kontuzji stawu skokowego w niedzielnym meczu ligowym z Lechem Poznań (1:2). Uraz nie okazał się jednak poważny. – Jeszcze w środę przed południem Michał pracował indywidualnie. Po południu będzie już trenował z całym zespołem. Wtedy zobaczymy, jak będzie się czuł – przyznał Zając.
Kadra będzie trenować w Polsce do piątku. Do Dublina wylatuje w sobotę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?