Tym meczem gracze Warty Poznań po raz kolejny potwierdzili, że nie potrafią wygrywać spotkań na poziomie pierwszej ligi. Podobna sytuacja miała miejsce przed dwoma tygodniami, w spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz, kiedy to podopieczni Krzysztofa Pawlaka również prowadzili 2:0, a następnie w głupi sposób stracili dwie bramki i niemal pewne zwycięstwo.
Teraz wydawało się, że trzy punkty już im się nie wymkną. Gdy w 80. minucie drugą bramkę dla poznaniaków zdobył Marcin Trojanowski, dokumentując w ten sposób niezłą postawę swojego zespołu, zanosiło się na pierwsze zwycięstwo poznaniaków w tej rundzie. Tyle że radość nie trwała zbyt długo, bowiem bardzo szybko zmącił ją Piotr Madejski. Zawodnik, który kilka lat temu przemknął się przez reprezentację Polski pokazał, że w piłkę grać potrafi i mimo że ostatnio występuje tylko na zapleczu Ekstraklasy, to spokojnie poradziłby sobie stopień wyżej. Najpierw objechał jak juniorów kilku obrońców Warty i strzałem z ostrego kąta zdobył kontaktową bramkę, a następnie wywalczył rzut karny, wykorzystany przez Jakuba Grzegorzewskiego.
W ten sposób Miedź zdołała doprowadzić do wyrównania i zdobyć punkt, na który nie do końca zasłużyła. Od początku meczu lepsze wrażenie sprawiali bowiem poznaniacy, grający zdecydowanie bardziej ambitnie. W piątej minucie po dośrodkowaniu Igora Jurgi z lewej strony boiska piłkę na róg wybił Piotr Kasperkiewicz. Stały fragment gry przyniósł kolejne zagrożenie pod bramką debiutującego w lidze Roberta Winogrodzkiego – groźny strzał Adama Gajdy głową młody golkiper Miedzi obronił, a z dobitką radzić sobie nie musiał, gdyż Jurgę, pod którego nogi trafiła piłka, w porę powstrzymali obrońcy.
Chwilę później po raz kolejny w polu karnym Miedzi znalazł się Jurga – po dośrodkowaniu Tomasza Magdziarza trafił głową w poprzeczkę, ale później okazało się, że i tak był na spalonym. Kolejna próba tego zawodnika była już skuteczna: wrzutka Trojanowskiego z prawej flanki i strzał głową wypożyczonego z Lecha napastnika w 34. minucie dały Warcie prowadzenie 1:0.
W międzyczasie po błędzie Wojciecha Onsorge wyśmienitą sytuację miała Miedź, ale Marcin Nowacki źle odegrał piłkę do Grzegorzewskiego i ten zamiast oddać celny strzał, upadł na murawę. Goście poważniej zaatakowali dopiero po przerwie – kilka wyśmienitych sytuacji zmarnował Grzegorzewski, przegrywając m. in. pojedynek sam na sam z Adrianem Lisem, a także nie dochodząc do wyśmienitego dośrodkowania Zbigniewa Zakrzewskiego. Zresztą ten ostatni zdołał zdobyć bramkę, ale sędzia odgwizdał spalonego, o co ogromne pretensje mieli gracze z Legnicy.
Warta zremisowała, ale nijak nie wpłynęło to na jej sytuację w tabeli. O utrzymaniu w lidze zadecyduje ostatnia kolejka i pojedynek z Okocimskim KS Brzesko. Kto wygra, ten w przyszłym sezonie nadal będzie występował na zapleczu Ekstraklasy.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?