Zawodnicy w żaden sposób nie potrafili przewidzieć lotu piłki, która albo nagle stawała w wodzie, albo dostawała gwałtownego poślizgu.
Na murawie rządził przypadek, ale to nie znaczy, że wygrana GKS nie była zasłużona. Gospodarze od 17 minuty grali w przewadze, bo za dwie żółte kartki do szatni odesłany został Brazylijczyk Divo.
- Druga kartka mu się należała, bo niepotrzebnie przeszkadzał przy wolnym katowiczan, ale pierwsza została podyktowana za wślizg, którego na tej śliskiej murawie nie był w stanie kontrolować. Takie decyzje mo-że podejmować tylko trójka błaznów - wściekał się trener Motoru Bogusław Baniak, który wbiegł na murawę do sędziego.
Katowiczanie przeważali, ale zamiast strzelać z dystansu starali się rozgrywać piłkę po ziemi, co w tych warunkach z góry było skazane na niepowodzenie. Graczy GKS w końcu wyręczył kapitan Motoru Przemysław Żmuda, który po dośrodkowaniu Łukasza Wijasa wślizgiem wepchnął piłkę do własnej bramki.
- Chciałem przeciąć to podanie, ale piłka nabrała poślizgu, ja też, i skończyło się samobójem - powiedział Przemysław Żmuda.
Drugiego gola dla gospodarzy strzelił aktywny Tomasz Hołota. Napastnik GKS popisał się celną główką po centrze z rogu Plewni.
- Idealnie trafiłem piłkę. Przed tym rogiem powiedziałem do Gabriela Nowaka, że muszę coś strzelić, no i strzeliłem - stwierdził Hołota.
Ze zwycięstwa najbardziej cieszył się bramkarz Jacek Gorczyca świętujący setny występ w barwach GKS. - Cieszę się, że klub pamiętał o tym jubileuszu. Trenowałem tu jako młody łebek i bardzo chciałem tu zagrać. Teraz tych występów uzbierało się już sto. Szkoda tylko, że żaden z nich nie był w ekstraklasie - powiedział kapitan katowiczan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?