Widzew w ekstraklasie. Jak nie z Wartą, to z kim wygrywać ?

Jeśli spojrzeć na to spotkanie z ujęcia historycznego, to będzie to mecz bardzo zasłużonych dla polskiego futbolu klubów. Widzew powstał w 1910 roku (cztery mistrzostwa na koncie), a Warta została założona dwa lat później (dwukrotny mistrz Polski, pięciokrotny wicemistrz kraju).

Bez wątpienia w ostatnim czasie blask obydwu klubów nieco przygasł, ale działacze robią wszystko, by ich zespoły znów odgrywały w elicie czołową rolę. Trudno jednak mówić, by w tym sezonie olśniewały postawą.
Wydaje się jednak, że nieco lepsze nastroje w drużynie Z Wielkopolski. Warta odniosła w poniedziałek bardzo ważne, wyjazdowe zwycięstwo nad beniaminkiem ekstraklasy - Koroną Kielce (trzeba przyznać, że bardzo szczęśliwe, bo długo grali w przewadze jednego zawodnik, a gola zdobyli z rzutu karnego). Dzięki niemu podopieczni trener Dawida Szulczka wreszcie mogli złapać głęboki oddech, nieco oddalili się bowiem od strefy spadkowej.

W Widzewie mają o czym myśleć. Beniaminek chwalony jest za postawę na boisku, olbrzymią waleczność, ale to nie przekłada się na wielkie zdobycze punktowe. Łodzianie mają wyraźne problemy z tworzeniem groźnych sytuacji na przedpolu rywala, a jeśli już nawet przedrą się pod bramkę, to wiele do życzenia pozostawia ich skuteczność. Bez wątpienia trener drużyny z al. Piłsudskiego zdaje sobie sprawę, że to najwyższa pora, by znów zacząć punktować. Inna sprawa, kiedy to robić, jak nie w spotkaniu z zespołem o podobnym potencjale sportowym.

Panaceum na widzewskie problemy my być wypożyczenie Łukasza Zjawińskiego z Lechii Gdańsk.
- Długo zastanawiałem się, co będzie dla mnie najlepsze, ale przyjazd do Łodzi uważam za krok naprzód - mówi nowy widzewiak. - Przyszedłem tutaj, żeby dać kibicom radość i mam nadzieję, że wszyscy będą zadowoleni. Jeśli dostanę szansę to zrobię wszystko, by się odwdzięczyć.