Wojciech Pawłowski dla Ekstraklasa.net: Latina wcześniej kojarzyła mi się tylko z łaciną

Jacek Czaplewski
Wojciech Pawłowski: W Latinie chcę regularnie grać.
Wojciech Pawłowski: W Latinie chcę regularnie grać. Oficjalny fanpage Wojciecha Pawłowskiego
Z nieco zapomnianym bramkarzem Wojciechem Pawłowskim porozmawialiśmy o jego wypożyczeniu z Udinese Calcio do Serie B, życiu we Włoszech, nauce obcego języka, grze w młodzieżowej reprezentacji Polski oraz o Lechii Gdańsk.

Przeszedłeś do drugoligowej Latiny, żeby więcej grać, ale już na starcie sezonu doznałeś kontuzji. Powiedz co się stało i kiedy będziesz gotów na debiut?
Podczas treningu przed pierwszym meczem pojawił się problem z jednym z mięśni w prawej nodze. Na szczęście po dwóch, trzech dniach noga była w pełni zdrowa i mam nadzieję, że zadebiutuję już w meczu z Avellino (rozmowę przeprowadziliśmy przed tym spotkaniem – Pawłowski w nim nie zagrał przyp. red.).

Co możesz powiedzieć o swoim nowym klubie, o kibicach, stadionie?
Nie ukrywam, że Latina wcześniej kojarzyła mi się z łaciną, a nie z klubem piłkarskim. Po prezentacji zespołu, obejrzeniu kilku spotkań, rozmowach z ludźmi wiem, że teraz pierwsze skojarzenie będzie głównie z klubem. Serdeczność ludzi w Latinie, przywiązanie kibiców do klubu, fajny stadion, to musi procentować w rozgrywkach ligowych.

Jesteście beniaminkiem ligi. Jaki cel przed wami na ten sezon?
Spokojnie utrzymać się w Serie B. To pierwszy taki rok dla klubu, ale jak to zawsze z beniaminkami bywa, któryś musi zaskoczyć. Oby to była Latina i obym to ja, w jakimś stopniu grając przyczynił się do dobrego wyniku.

Serie B to lepsze miejsce niż polska ekstraklasa?
Liczę, że Serie B, to tylko dla mnie roczna przygoda. Jeżeli będę regularnie grał, nabiorę jeszcze większej pewności siebie, ale przede wszystkim nabiorę doświadczenia. Uważam, że szybko wrócę do Udinese. Ale czy Serie B jest lepsza? Poziomem sportowym z pewnością nie przewyższa ekstraklasy. Owszem, czołowe kluby walczyłyby o tytuł mistrza Polski, ale nie chcę skupiać się na takich porównaniach. Za dużo jest różnic, głównie w podejściu do piłki.

Naciskałeś na tę zmianę otoczenia, czy była to decyzja sztabu szkoleniowego i władz Udinese?
Odejść na wypożyczenie chciałem już w tamtym sezonie, jednak trener stwierdził, że jestem mu potrzebny. Gdy pojawiła się szansa debiutu z Liverpoolem, liczyłem, że w końcu idzie coś do przodu. Niestety, ani nie zagrałem wówczas, ani później. W Primaverze również nie układała się gra, głównie z tego powodu, że siedziałem w tym samym czasie na ławce rezerwowych Udinese, czasem jako drugi bramkarz, później jednak jako numer trzy. Decyzję o wypożyczeniu mnie do innego klubu podjąłem ja, po konsultacji z trenerem oraz po rozmowach ze swoim agentem.

To prawda, że mogłeś przejść do niemieckiego FC Koeln lub do włoskiego Bari? Dlaczego nie wyszło?
Kwestiami transferowymi zajmował się mój agent i klub. Ja liczyłem przede wszystkim na klub, w którym zagram pełny sezon. W Latinie w dalszym ciągu mogę zagrać aż czterdzieści meczów ligowych! To bardzo dużo. Dlaczego jednak nie Niemcy, czy nie Bari? Nie zaprzątam sobie tym głowy. Jestem w Latinie i teraz liczy się dla mnie dzisiejszy mecz z Avellino.

Uważasz, że wyjazd do Włoch nadszedł dla Ciebie za szybko? Nie lepiej było trochę poczekać? Jakby nie patrzeć to miniony sezon, w którym w ogóle nie zagrałeś w Udine, był dla Ciebie stracony.
Stracony i niestracony. Nauczyłem się sporo, wiele zrozumiałem, ale jeżeli dzisiaj ponownie miałbym wybierać, czy pozostać w Lechii i grać w ekstraklasie, a tym, czy zaryzykować i spróbować czegoś nowego, to ponownie wybrałbym Udinese.

We Włoszech zaroiło się od Polaków. Naliczyliśmy osiem nazwisk. Twoim zdaniem Włosi po prostu zaczęli nas doceniać, czy wymógł to na nich kryzys finansowy?
Polska liga jest coraz lepiej postrzegana w Europie. Głównie przez to, że coraz więcej młodych chłopaków dostaje szansę gry, a także w reprezentacji Polski pokazują się z dobrej strony. Po medalu na mistrzostwach do lat 17, po dobrej grze chociażby Pawła Wszołka w meczu z Anglią, czy sporym szumie w przypadku Bartosza Salamona nie dało się przejść obojętnie wobec gry Polaków. Rafał Wolski, Łukasz Skorupski, Kamil Glik, Igor Łasicki, Patryk Parol, czy inni zawodnicy, którzy są na różnym etapie w swoich klubach w Serie A mają szansę nie tylko podnieść poziom swoich umiejętności, czy wpłynąć na grę swojego klubu, ale także stwarzają doskonałą okazję do promocji polskiej piłki we Włoszech. Kryzys finansowy może też jest jednym z czynników, ale według mnie, nie aż tak dominującym. Popatrzmy na to, kto w tym okienku transferowym przyszedł do ligi włoskiej. Gonzalo Higuain, Jose Callejon lub Carlos Tevez to nie są anonimowi zawodnicy.

Wojciech Pawłowski na Facebooku - odwiedź jego fanpage

Masz w ogóle kontakt z którymś z Polaków oprócz Piotra Zielińskiego, z którym dzieliłeś szatnię w Udine?
Jedynie z Piotrkiem. Kiedyś przy okazji meczu z Torino rozmawiałem z Kamilem Glikiem, ale to by było na tyle, jeżeli chodzi o jakieś relacje z pozostałymi Polakami.

Łukasz Skorupski (AS Roma) lub Paweł Wszołek (Sampdoria) prosili Cię o opinię, kiedy dostali oferty z Włoch?
Nic mi na ten temat nie wiadomo (śmiech). To dorosłe chłopaki i ich decyzje z pewnością były przemyślane.

Który aspekt bramkarskiego rzemiosła poprawiłeś od momentu, kiedy odszedłeś z Lechii?
Każdy element poprawiłem. Mam dopiero dwadzieścia lat, przy dobrym zdrowiu drugie tyle lat gry przede mną. Starałem się wykorzystać każdy element gry począwszy od gry nogami, po ustawianie się przy stałych fragmentach gry. Trenując z piłkarzami wysokiej klasy, podnosisz również swoje umiejętności.

Jak z u Ciebie nauką włoskiego?
Coraz lepiej. Robię jeszcze błędy, ale uczę się i widzę poprawę. Zresztą… possiamo parlare in italiano ("możemy mówić w języku włoskim" - red).

Czego nauczył Cię ten spektakularny wywiad udzielony klubowej telewizji? Pokory? Mierzenia siły na zamiary?
Inaczej to miało wyglądać, inaczej wyszło. Wywiad zwiększył jeszcze mój dystans do pewnych spraw. Dzisiaj się z tego jedynie śmieję, będzie co pokazywać i wspominać za kilka lat (śmiech).

Co z młodzieżową reprezentacją? Jesteś w stałym kontakcie z trenerem Marcinem Dorną?
Trener dzwoni do mnie co jakiś czas. Dał mi jasny sygnał, że jeżeli będę regularnie grał w swoim klubie, on będzie mnie powoływał, ponieważ liczy na mnie. Cieszę się, ze udało mi się wyjaśnić wszystkie nieporozumienia. Gra w Latinie i gra z orłem na sercu, to mój cel.

Żałujesz trochę tych słów, kiedy mówiłeś, że pierwszeństwem jest dla Ciebie walka o miejsce w Udinese niż młodzieżowa reprezentacja Polski?
Nie można żałować tego, co się zrobiło. Popełniłem błąd, przeprosiłem, dostałem drugą szansę i mam nadzieję, że ją wykorzystam. Przychodząc do Udinese, dostałem sygnał, że mam szansę gry w Serie A, później sprawy potoczyły się inaczej. Dzisiaj z trenerem Marcinem Dorną jestem w kontakcie i liczę, że gdy tylko na to zasłużę, do Latiny przyjdzie powołanie dla mnie.

Oglądasz w wolnym czasie mecze Lechii Gdańsk? Jak Twoim zdaniem sobie radzi pod wodzą nowego trenera Michała Probierza?
Cieszą mnie dobre wyniki Lechii. Widać, że trener Probierz poukładał już po swojemu zespół. Ma na niego plan, wie co poprawić i Lechia może być tylko mocniejsza. Wiele, by dało, gdyby do klubu wrócił Razack Traore. On, Matsui, będący ostatnio w bardzo dobrej formie Buzała, czy też Paweł Dawidowicz. Lechia jest mocna i stać ją na wiele. Cieszę się, że na stadion wracają kibice. PGE Arena powinna być co mecz pełna. W końcu mówimy o Lechii! Liczę, że chłopaki zagrają w przyszłym sezonie w europejskich pucharach, bo jak rozumiem tylko taki cel jest teraz celem realnym i odpowiadającym ambicjom klubu, trenera, piłkarzy, a także kibiców.

Jak mieszka Ci się we Włoszech?
Całkiem dobrze. Wiadomo, że jest to inne życie niż w Polsce, ale przychodzą czasami takie momenty, gdy zastanawiam się, który kraj jest zacofany. Włochy, czy Polska, bo w niektórych sytuacjach to przeważa Italia. Ale cóż… żyje się dalej.

Do Gdańska wpadasz tylko na święta, czy okazji jest więcej?
Tylko w święta. Na szczęście mieszka ze mną moja narzeczona, także po powrocie z treningu, czy z meczu zawsze ktoś na mnie czeka, w związku z czym, aż tak za Polską się nie tęskni.

Stworzyłeś swojego fanpage’a. Co docelowo będziesz wrzucał na tablicę?
Fanpage powstał głównie w celu poprawienia kontaktu z kibicami Bałtyku, Lechii, Udinese, czy teraz Latiny. Myślę, że to dobry pomysł, bo zawsze można szybko i łatwo coś przekazać. Do Twittera nie mam póki co przekonania, a Facebook to wygodna forma komunikowania się z ludźmi.

Rozmawiał: Jacek Czaplewski
Współpraca: Daniel Kawczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24