Wójtowicz: Wiary nie straciłem

Łukasz Madej/Gazeta Krakowska
- Dotrzymaliśmy słowa. Obiecaliśmy grać ofensywnie i tak było - mówi trener Sandecji Nowy Sącz, Dariusz Wójtowicz.

Dorobek z jesieni brał Pan przed startem rundy w ciemno?
Powiem tak: jest nawet kilka punktów więcej niż zakładaliśmy. Chcieliśmy zająć miejsce w środku tabeli i to się udało. Do tego przed nami jeszcze zaległy mecz z Flotą Świnoujście. Jest szansa nawet na piąte miejsce. To duży plus dla chłopaków.

I nie ma w Panu żadnego niedosytu?

Jest, na wyjazdach powinniśmy zdobyć więcej punktów.

Myślał Pan sobie latem, że Sandecja będzie deptać po piętach gwiazdom Górnika Zabrze?

Nie, Sandecja od początku patrzy tylko na siebie. Najważniejsze są nasze punkty. A jeśli już gdzieś spoglądamy, to na dół tabeli. W dalszym ciągu naszym celem jest zajęcie bezpiecznego miejsca w środku stawki.

Dużo Pana drużynie brakuje do najlepszych zespołów?

Wielkiej różnicy nie ma. Na pewno jednak siła kadrowa Górnika czy Widzewa Łódź jest większa. Mimo to potrafimy naszą grą dać satysfakcję kibicom.

Oni szczególnie na meczach u siebie byli rzeczywiście dwunastym zawodnikiem?

Byli fantastyczni. Nawet w trudnych momentach dopingowali zespół. Nie odwrócili się od nas ani razu. Oby tak było również wiosną.

W Nowym Sączu wytworzył się świetny klimat dla piłki.

Zgadza się. Kibice byli spragnieni takiego futbolu. Publiczność nie jest zmanierowana. Sandecja może się rozwijać.

Utarł Pan nosa krytykom, którzy nie wierzyli w sens Pańskiej pracy w Sandecji. Woleli na tym stanowisku zatrzymać Roberta Moskala. Z tego względu satysfakcja jest jeszcze większa?

Satysfakcję to ja mam, ale tylko dlatego, że mój zespół gra dobrze. Połowę sezonu można uznać za udaną. Obiecaliśmy grać ofensywnie i słowa dotrzymaliśmy. To jest sukces całej naszej drużyny.

Był taki moment w trakcie rundy, kiedy miał Pan ochotę rzucić wszystkim?

Rzucić? Nie, na pewno nie. Były jednak chwile zwątpienia.

Te chwile to na pewno bardzo długa seria bez punktów na wyjeździe.

Najgorsze w tym było to, że nasza gra wyglądała dobrze. O porażkach decydowały błędy indywidualne. Mówiłem chłopakom, że jak to uda się przezwyciężyć, potem będzie dobrze. Miałem rację.

Nauczył Pan piłkarzy niebywałej pewności siebie. Nawet w przerwie meczu, który przegrywali, mówili, że bramki są tylko kwestią czasu.

To tylko świadczy o tym, że uwierzyli w swoje umiejętności. Zaczęli zauważać, że robią postęp. Z każdym tygodniem stawali się prawdziwą drużyną. Zdali sobie sprawę ze swoich możliwości. Widziałem, jak zaczynają cieszyć się grą. Do tego, co robią, muszą jednak podchodzić z pokorą. Nie można być zadufanym w sobie. Bo to nie jest tak, że gramy nie wiadomo jaką świetną piłkę. Jest jeszcze wiele elementów do poprawy.

Któryś z piłkarzy wprowadził Pana swoją grą w osłupienie albo rozczarował?

Zespół spełnił moje oczekiwania. Mam szeroką, wyrównaną kadrę. Nikt na nikgo się nie obrażał. To wprowadziło zdrową rywalizację. Ale Sandecja to nie tylko ja i piłkarze, dlatego mam prośbę do waszej gazety.

Niech Pan strzela.

Napiszcie koniecznie, że dobre wyniki to nie tylko moja zasługa. Kawał dobrej roboty wykonali trenerzy, którzy ze mną współpracują, czyli Dariusz Romuzga, Marian Tajduś, opiekun bramkarzy Maksymilian Cisowski i trener przygotowania fizycznego Jerzy Włodarczyk. Świetnie spisali się Stefan Zdeb i Marek Szymański, którzy dbają o nasze zdrowie. Wszyscy w klubie zapracowaliśmy na pochwały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24