Za kulisami meczu Flota - ŁKS

(bap)/Express Ilustrowany
Warta Poznań 1:2 ŁKS Łódź
Warta Poznań 1:2 ŁKS Łódź Roger Gorączniak (Ekstraklasa.net)
Tylko czterech zawodników miał na ławce trener Grzegorz Wesołowski. Nieoczekiwanie usiadł na niej także menedżer klubu Tomasz Kłos.

Nieoczekiwanie usiadł na niej także menedżer klubu Tomasz Kłos. Szkoleniowiec ŁKS w sytuacji kadrowej, w jakiej się znalazł, na pewno musiał żałować, że nie może skorzystać z jego usług na boisku. Były reprezentant Polski mógł wspierać go tylko podpowiedziami taktycznymi.

Licencje PZPN to fikcja

Obiekt Floty przed meczem wprawił w zdumienie obserwatora PZPN Michała Dołożenko, który po raz pierwszy wizytował stadion w nadmorskim kurorcie. Związkowy delegat najbardziej zaskoczony był fatalnym stanem murawy i... warunkami pracy dziennikarzy. Nad trybuną prasową nie ma żadnego pulpitu, prądu, a dach imitują dwa parasole. Kolejny raz naocznie przekonaliśmy się, że licencje w Polsce to fikcja. I pomyśleć, że ŁKS został zdegradowany za brak lodówki w szatni i odrapany płot...

"Ari" na wczasach

W drużynie Floty występuje dwóch zawodników związanych w przeszłości z ŁKS. To Ensar Arifović i Przemysław Kazimierczak. Choć słowo występuje w obu przypadkach to za dużo powiedziane. Bośniak w Świnoujściu przebywa raczej na wczasach, bo czwartkowy mecz z łódzką drużyną był dla niego pierwszym w barwach Floty, w którym wybiegł w podstawowym składzie.
Trener Petr Nemec liczył na pewno, że jak to często bywa napastnik strzeli gola swojemu byłemu klubowi. Nic z tego, spisał się słabo i zapewne znów wróci na ławkę rezerwowych pierwszoligowego średniaka. To już trzeci klub po jego odejściu z ŁKS (wcześniej był w Jagiellonii i Górniku Zabrze), w którym grzeje ławę. Bez wątpienia najlepszym okresem jego kariery w Polsce była gra w drużynie ŁKS. Zdobył dla niej 14 goli.
Kazimierczak jest wychowankiem ŁKS, ale nie zdążył w nim zadebiutować. Młody bramkarz zimą po powrocie z Anglii przez kilka dni trenował w Łodzi, ale ostatecznie wylądował we Flocie.

Ze Zniczem bez "Świra"

Piłkarze ŁKS nie będą mieli czasu na odpoczynek. Pod długim powrocie do Łodzi, już w piątek spotkają się na pomeczowym rozruchu, a kolejny ligowy mecz rozegrają już w niedzielę. Tym razem czeka ich wyjazd do Pruszkowa. Ten mecz o godz. 12. Łodzianie będą mogli poczuć się jak piłkarze A-klasy, którzy zazwyczaj o tej porze rozgrywają swoje mecze. W spotkaniu nie wystąpi Piotr Świerczewski, który w Świnoujściu został ukarany czwartą żółtą kartkę w tym sezonie.

Trenerzy o spotkaniu

Grzegorz Wesołowski (trener ŁKS): - Wiedzieliśmy, gdzie przyjeżdżamy i na jak trudny teren. Tu nie było warunków do gry kombinacyjnej. Taktykę, czyli grę z kontry realizowaliśmy bardzo konsekwentnie, czego efektem były trzy bardzo dobre okazje bramkowe. Niestety nie wykorzystaliśmy ich. Jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji na wyjeździe, to się przegrywa. Przed meczem wiedziałem już, że kto pierwszy zdobędzie tu gola, ten wygra. Po stracie bramki cała taktyka się rozleciała, a samą ambicją i chęciami niewiele można zdziałać. Brakło mądrości i wykończenia. Pod tym względem zespół Floty wygrał zasłużenie.

Petr Nemec (trener Floty): - Mogę się tylko zgodzić z trenerem Wesołowskim. Uważam, że po tej walce zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Cieszę się z wygranej i z tego, że w trzecim meczu nie straciliśmy gola. Zmiana, którą przeprowadziłem w przerwie okazała się trafiona, bo piłkarz, który wszedł, rozstrzygnął losy meczu. Dziękuję moim zawodnikom za walkę. W ostatnich meczach zrobiliśmy wiele, żeby utrzymać się w I lidze.

Myślami gdzie indziej?
Tomasz Hajto (obrońca ŁKS):
- Prawda jest brutalna. Uważam, że dla niektórych gra w I lidze to za wysokie progi. Takie wnioski mogę wyciągnąć po tym spotkaniu, skoro boimy się grać w piłkę z takim zespołem, jak Flota. To nie jest krytyka, to jest fakt. Napompowaliśmy ten balon, ale nie potrafimy grać na równym poziomie. Musimy odpowiedzieć sobie, czy wszyscy myślami są jeszcze w ŁKS, czy już gdzieś indziej. Ja dałem z siebie wszystko, ale zastanawiam się, czy inni zrobili tak samo. Wszyscy wieszają psy na nas, starszych chłopakach, ale co ja mam więcej zrobić? Stworzyliśmy trzy stuprocentowe sytuacje, a nie wykorzystaliśmy żadnej. Jak się nie strzela, to się nie wygrywa.

Łukasz Gikiewicz (napastnik ŁKS): - Ciężko coś powiedzieć. Trudno mi będzie wybaczyć niewykorzystanie bardzo dobrej sytuacji z pierwszej połowy. Wszystko zrobiłem, jak należy - przyjąłem, ograłem obrońcę i strzeliłem po długim rogu. Piłka otarła się o słupek. W tej rundzie mam ogromnego pecha. Bardzo chcę strzelać gole, ale mi nie wychodzi. Nie wiem co więcej powiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24