O prezesie Odry Wodzisław, Ireneuszu Serwotce, który jako jedyny członek zarządu nie otrzymał absolutorium (ale nie zamierza podać się z tego powodu do dymisji) pisaliśmy wczoraj. Dziś kolej na GKS Katowice i Polonię Bytom, które mogły zmienić losy wojny Laty z opozycją, ale tego nie zrobiły.
Decydująca była inauguracyjna bitwa, czyli głosowanie dotyczące obsady stanowiska przewodniczącego obrad. Pierwsze dwie tury zakończyły się remisem, w trzeciej wygrał człowiek Laty, który potem dzielił już i rządził zgodnie z wizją szefa związku. Historia mogłaby się jednak potoczyć inaczej, gdyby reformatorów wsparł przedstawiciel GKS Katowice. Jednak stanowisko ekipy z Bukowej pozostało nieznane, bo GieKSa znalazła się w niechlubnym gronie trzech klubów - obok Arki Gdynia i Stali Stalowa Wola - nieobecnych na zjeździe.
Jeszcze trzy dni przed posiedzeniem w Warszawie na liście delegatów figurował Jan Furtok, były prezes GieKSy.
- Wtedy na Bukowej ktoś się obudził i wystąpił do związku z wnioskiem o skreślenie mojego nazwiska. Tak też się stało, za to PZPN zaprosił mnie na obrady jako gościa - opowiada Furtok.
Jednocześnie katowiczanie poinformowali, że ich delegatem będzie obecny prezes Marek Worach. Tyle tylko, że zapomnieli o 45 dniach, jakie zgodnie z regulaminem muszą poprzedzać takie zgłoszenie. W efekcie ich błędu aktualnego szefa GieKSy nie wpuszczono na salę obrad, a obecny na niej Furtok nie miał prawa głosu.
- Furtok nas reprezentował, ale nie ustalaliśmy z nim taktyki na zjazd. Polityka PZPN uniemożliwiła udział w obradach prezesa pierwszoligowego klu-bu, to dziwna sytuacja - mówił wczoraj Worach, nie wdając się jednak w szczegóły.
- Nie, nie byłem delegatem GKS, bo klub tego nie chciał. Ale mnie przynajmniej wpuścili na salę - replikował ironicznie Furtok.
Inną taktykę przyjęła Polonia Bytom. Według podziału zamieszczonego na kibicowskiej stronie pilnujemyeuro2012.blogspot.com prezes Damian Bartyla był w obozie Grzegorza Laty, a wiceprezes Andrzej Izydorczyk w gronie reformatorów.
Co ciekawe w "ekipie prezesa" wymienia się także Władysława Szypułę z Podbeskidzia, szefa zarządzającej I ligą Piłkarskiej Ligi Polskiej.
- Mogę być "betonem", ale ja po prostu nie lubię warcholstwa. Reformatorzy nie mieli konkretnych rozwiązań i pomysłów, postawili na wyciąganie ludziom dziwnych rzeczy i tanią propagandę. A z tym zarządem związku PLP potrafi się merytorycznie porozumieć - tłumaczy dyrektor Podbeskidzia.
Jeszcze niedawno bielszcza-nie wieszali jednak na PZPN psy, gdy ten wydał korzystny dla Górnika Zabrze werdykt w sprawie występów w tym klubie Ensara Arifovicia. Zapowiadali kontratak i odwołanie od tej decyzji.
- Nie będę już rozmawiał o tej sprawie, nie mam nic do powiedzenia - uciął wczoraj temat prezes PLP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?