MKTG Sportowy i Gol - pasek na kartach artykułów

Dawid Kiedrowicz: W Wieczystej czuję się dobrze. Nie boję się rywalizacji [ROZMOWA]

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Dawid Kiedrowicz gra w Wieczystej od tego sezonu
Dawid Kiedrowicz gra w Wieczystej od tego sezonu Artur Bogacki
Rozmowa z Dawidem Kiedrowiczem, 20-letnim piłkarzem Wieczystej Kraków, którego gol w meczu ze Świdniczanką w ostatecznym rozrachunku dał drużynie upragniony awans do II ligi.

Został pan bohaterem meczu ze Świdniczanką, strzelił Pan ładnego gola zza pola karnego, dającego zwycięstwo (później okazało się, że także awans - przyp.). Jak pan wspomina tę sytuacje?
Bardzo fajnie wyszło. Koledzy w zespole podpowiadają mi, że mam dobre uderzenie z prawej nogi. Nie zawsze udaje się taki strzał, ale czułem, że właśnie w tym meczu przyjdzie moment, że zejdę do środka i będzie z tego bramka. Cieszę się, że to był ten zwycięski gol. W tej sytuacji patrzyłem na bramkę, może troszkę instynktownie się zachowałem, ale wiedziałem, co chcę zrobić - uderzyć po długim rogu. Fajnie, że wpadło.

Wyglądało to tak, że niespodziewanie męczyliście się z dużo niżej notowanym rywalem. Mógł pan jeszcze zaliczyć pewnie ze dwie bramki i asysty.
Czy się męczyliśmy? Może pod koniec, bo mieliśmy najpierw pierwszą czerwoną kartkę, potem drugą, ale uważam, że i tak ten mecz był przez nas kontrolowany. Dużo okazji stworzyliśmy, niestety, nie chciało wpaść do bramki. Gdybyśmy wykorzystali wszystkie sytuacje, to mogłoby się skończyć z 8:0. Najważniejsze, że dowiedzieliśmy zwycięstwo do końca, z tego się cieszymy.

1:0 - kibice na trybunach mówili, że trochę małą jak na Wieczystą.
Mało, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy i dalej robimy swoje. Jesteśmy przecież po ciężkim meczu w Nowym Targu (niespodziewana porażka 0:1 trzy dni wcześniej - przyp.). Najważniejsze, że głowy były przedstawione na to, że trzeba wyjść i po prostu wygrać następny mecz. Czy było 1:0 czy 5:0, to liczy się to, że daje 3 punkty.

Co wam po tej porażce z Podhalem - pierwszej od 22 spotkań - powiedział trener Sławomir Peszko?
Nie będę zdradzał wszystkiego, co mówi trener. Po prostu zdarzył się nam słabszy mecz, my też mamy do to prawo, nie jesteśmy robotami, tylko ludźmi. Najważniejsze, że szybko wróciliśmy na zwycięskie tory.

Runda wiosenna w pana wykonaniu jest bardzo dobra. Szybko wywalczył pan miejsce w wyjściowym składzie, a jesienią różnie z tym bywało. Do tego są bramki, asysty.
Cieszę się, że trener mi zaufał i gram regularnie. Staram się w każdym meczu robić jak najlepiej to, co potrafię, dawać drużynie jak najwięcej. To był piąty gol, jest chyba pięć asyst, lecz ja tak na to nie patrzę. Oczywiście, chciałbym jak najwięcej strzelać, ale nie zawsze się da. Dla mnie najważniejsze jest to, żebyśmy wygrywali. Najpierw liczy się wynik zespołu, a dopiero później moje indywidualne statystyki.

Jest pan młodzieżowcem, których trzeba mieć w składzie, więc realnie ma pan większe szanse na grę. Wykorzystuję ją pan na tyle, żeby nie dawać wątpliwości terenowi?
Mam to szczęście, że jeszcze jestem młodzieżowcem, ale tak naprawdę bym chciał, żeby brano mnie pod uwagę jako normalnego zawodnika. Bo czy jestem młodzieżowcem czy nie, zawsze będę dawał z siebie sto procent i będę chciał jak najwięcej pomóc zespołowi wygrywać mecze.

Patrząc na pana grę, można odnieść wrażenie, że energii ma pan aż dużo. Chyba w każdej akcji ofensywnej chciałby pan brać udział, a jak koledzy nie podawali, to widać było taką sportową złość.
Zawsze miałem takie reakcje, po prostu jestem pazernym zawodnikiem (śmiech). Zawsze jak jest szansa, żeby zrobić akcję z przodu, to idę na pełnym gazie i chcę jak najwięcej z tego wyciągnąć.

Jak się pan czuje w tej drużynie gwiazd? Na tle wielu kolegów ma pan ma skromne CV, bo dopiero zaczyna pan poważniejszą karierę.
Fakt, jestem młodszym zawodnikiem niż inni. Nie grałem wcześniej na jakimś wyższym poziomie, z takimi gwiazdami jak teraz, ale czuje się tu dobrze. W szatni panuje fajna atmosfera. Nikt się nie wywyższa, każdy zachowuje się tak, jakby był na takim samym poziomie. Jesteśmy bardzo fajną drużyną, zgraną.

W Wieczystej gra pan z piłkarzami, których pewnie wcześniej oglądał pan w telewizji, w ekstraklasie czy w reprezentacji Polski. Jak się wchodziło do takiej drużyny?
Fajnie to brzmiało, że będę mógł zagrać na przykład z Michałem Pazdanem, wizualizowałem to sobie. Przekonałem się, że to są normalni ludzie, nie wywyższają się, są zawodnikami, z którymi można usiąść, porozmawiać. Na pewno nie spodziewałem, że są aż takimi fajnymi chłopakami.

Widzi pan siebie w tej drużynie po awansie do II ligi?
Tak, czuję się tutaj bardzo dobrze. Nie mam na co narzekać, szatnia jest fajna, miasto też, w sumie wszystko. Pozostaje mi pracować, zrobić z drużyną awans najpierw do drugiej ligi, w przyszłości najlepiej jeszcze do pierwszej. Zobaczymy, co będzie dalej.

W Wieczystej w okienku transferowym zazwyczaj są solidne wzmocnienia. Po awansie może po prostu braknąć dla pana miejsca. Jest pan gotowy na taką walkę?
Tak, ja się nie boję rywalizacji. Jeżeli będę robił to, co potrafię, będę wykorzystywał w pełni swój potencjał, to nie martwię się o to, czy będę grał. Z każdym tak naprawdę mogę rywalizować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dawid Kiedrowicz: W Wieczystej czuję się dobrze. Nie boję się rywalizacji [ROZMOWA] - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24