Gikiewicz przyznaje: Zawaliłem dwie bramki... Winę biorę na siebie

Michał Mormul
Rafał Gikiewicz: To mój najsłabszy mecz w Śląsku
Rafał Gikiewicz: To mój najsłabszy mecz w Śląsku Piotr Krzyżanowski/Polskapresse
- Zawaliłem dwie bramki, szkoda, bo dzisiaj nieźle to wyglądało. Zostawiliśmy tutaj serce. Szkoda, że nie dopisało nam trochę szczęścia, ręka przy 3:3 i mogło być zupełnie inaczej - mówił na gorąco po spotkaniu z Hannoverem Rafał Gikiewicz, który zastąpił w bramce Śląska Mariana Kelemena.

Bramkarz Śląska Wrocław nie zgodził się za to z opiniami, że jego konto obciąża też czwarta bramka zdobyta przez niemiecki zespół. - No tak, jak Ronaldo strzela z rzutu wolnego, to też wszyscy wiedzą gdzie piłka poleci, ale bramka i tak pada. Byłoby mi znacznie łatwiej, gdybym miał choć piłkę na ręce. Myślę, że dużo większe pretensje do siebie mogę mieć o piątą bramkę, choć przyznaję, że nie pomogłem przy żadnej z tych bramek, więc winę biorę na siebie i przepraszam kolegów - kajał się w strefie mieszanej.

Śląsk drugą połowę rozpoczął w imponujący sposób, w kilkanaście minut doprowadzając do wyrównania. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, ale końcówka meczu okazała się dla wrocławian brutalna. - Zabrakło nam głównie szczęścia, była przecież ewidentna ręka. Myślę, że Sebek (Sebastian Mila - red.) by nie zmarnował jedenastki i różnie mogłoby być. No, ale niestety taka jest piłka. Strzelili pięć bramek, a jest to zdecydowanie za dużo. Przed rewanżem mamy ciężką sytuację, ale myślę, że po tym meczu powiało optymizmem - dodał Gikiewicz.

Mimo rzekomej kłótni Mariana Kelemena z Orestem Lenczykiem, występ Gikiewicza był sporą niespodzianką. Sam zawodnik dopiero podczas dzisiejszej odprawy dowiedział się, że zagra od pierwszych minut. - Oczywiście bardzo się ucieszyłem, że zagram. Nie mogę też powiedzieć, że nie wytrzymałem presji. Na rozgrzewce czułem się bardzo dobrze, ale cóż, takie mecze się zdarzają. Trzeba przełknąć gorzką pigułkę. To mój najsłabszy mecz w Śląsku - przyznał bramkarz.

W czwartkowym spotkaniu drużynie prowadzonej przez Oresta Lenczyka ewidentnie nie sprzyjał sędzia, który nie uznał m. in. prawidłowo zdobytej bramki przez Sylwestra Patejuka oraz nie podyktował rzutu karnego po ewidentnej ręce obrońcy Hannoveru. - Z tego co Rocky (Elsner - red.) i Łukasz (Gikiewicz - red.) mówili to bramka była zdobyta prawidłowo i należał nam się rzut karny. Sędzia był dobrze ustawiony, ale niestety nie gwizdał.

Gra Śląska mogła zaimponować głównie w drugiej połowie, gdy mistrzowie Polski, mimo niekorzystnego rezultatu nie poddali się i zdołali doprowadzić do wyrównania. - Nie poddaliśmy się. Pisaliście, że nie mamy charakteru, gramy przeciwko trenerowi. Okazuje się, że gramy dla siebie, nie mamy nic do stracenia. Mówienie o konflikcie z trenerem jest absurdem - zakończył.

Z Wrocławia Michał Mormul / Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24