To był bardzo udany powrót Kazimierza Moskala do Niecieczy. Prowadzony przez niego GKS Katowice zasłużenie pokonał miejscową Termalikę i awansował na drugie miejsce w ligowej tabeli. U gospodarzy nie zadziałał efekt nowej miotły. Trenerowi Jabłońskiemu będzie bardzo trudno poukładać puzzle w Niecieczy przed zakończeniem rundy jesiennej. Wydaje się, że dopiero po przepracowaniu pełnego okresu przygotowawczego będzie można pokusić się o pierwsze oceny pracy doświadczonego szkoleniowca.
Początek meczu przyniósł nam lawinę nieoczekiwanych wydarzeń. W siódmej minucie dobrze dysponowany w przeciągu całego meczu Cholerzyński przeprowadził atak lewą stroną i zaskakującym strzałem niemal z zerowego kąta zmusił do kapitulacji niewłaściwie ustawionego Nowaka. O tym, że nieszczęścia chodzą parami piłkarze Termaliki przekonali się pięć minut później. Nieodpowiedzialne zachowanie Pielorza w środku pola sprokurowało zabójczy kontratak GieKSy. Piłka trafiła do niepilnowanego Fonfary, a ten strzałem po długim rogu uradował licznie zgromadzonych kibiców z Katowic. – Jestem zdruzgotany fatalnymi błędami moich podopiecznych w defensywie- tak komentował po meczu wydarzenia z pierwszego kwadransa trener Jabłoński.
Niecieczanie po dwóch nokdaunach bardzo krótko tkwili w odrętwieniu. Efektowne uderzenie Drozdowicza z czternastej minuty po doskonałym dośrodkowaniu Jareckiego znalazło drogę do siatki i zapewniło solidną dawkę emocji w dalszej części meczu. Termalica próbowała pójść za ciosem i doprowadzić do remisu, jednak w jej poczynaniach brak było niezbędnej dokładności. To przyjezdni stworzyli sobie lepszą okazje do podwyższenia wyniku, ale Wołkowicz nie trafił w bramkę z bliskiej odległości. Niecieczanie najbardziej zagrozili bramce Trójkolorowych tuż przed przerwą, gdy kąśliwie z rzutu wolnego uderzył Czerwiński. Budziłek wyciągnął się jak struna Jimiego Hendrixa i sparował piłkę za linię końcową.
W pierwszych minutach drugiej połowy niecieczenie zagrali bardzo intensywnym pressingiem i zepchnęli przyjezdnych do głębokiej obrony. Najaktywniejszy wśród gospodarzy był niestrudzony Jarecki, który z imponującą regularnością wykonywał samotne rajdy wzdłuż linii bocznej boiska. Jeden z nich zakończył się doskonałym podaniem wzdłuż bramki, lecz Chwalibogowski wygrał kluczowy pojedynek bark w bark z Drozdowiczem i w przepisowy sposób zablokował napastnika niecieczan. Po kwadransie gry atakujące z pasją Słoniki powinny dopiąć swego. Sołdecki ruszył sam na bramkę gości i celnie uderzył, ale Budziłek w sobie tylko znany sposób uratował swój zespół od utraty gola.
Trójkolorowi przetrwali napór gospodarzy i przywrócili równowagę na boisku. Wprowadzenie na boisko Gancarczyka ograniczyło harce Jareckiego na lewej stronie, który od tej pory musiał poświęcić sporo uwagi szybkonogiemu skrzydłowemu z Katowic. Gracze GieKSy podejmowali też coraz groźniejsze próby kontrataków. Jeden z nich zamknął mecz. Pitry opanował bezpańską piłkę w strefie środkowej i uruchomił szarżującego Fonfarę. Doświadczony pomocnik pobiegł sam na bramkę Nowaka i sprytną podcinką im. Tomasza Frankowskiego ustalił wynik spotkania.
GKS znów zwycięża i ogląda niemal całą pierwszoligową stawkę z góry tabeli. Kibice nie mają wątpliwości, komu zawdzięczają doskonałą passę bez porażki. – Kazimierz Moskal, Kazimierz Moskal – skandowali fani Trójkolorowych po zakończeniu meczu. Zarząd Termaliki może sobie pluć w brodę, że nie wykazał się należytą cierpliwością po zakończeniu ubiegłego sezonu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?