Pierwsza połowa toczyła się w raczej sennym tempie, na co wpływała między innymi zła, deszczowa pogoda i rozmokłe boisko. Akcje obu ekip nie kleiły się i było widać, że goście i gospodarze to obecnie na pewno nie zespoły z czołówki. Oba zespoły na boisku zostawiły jednak sporo zdrowia, ponieważ za wszelką ceną chciały wydostać się ze strefy spadkowej.
W pierwszych minutach kilka okazji do interwencji. Pierwsza groźna sytuacja bramkowa miała miejsce w 22. minucie i od razu przyniosła gola. Zieliński wykorzystał dobre dośrodkowanie Dziedzica i wyprowadził gości na prowadzenie. Do przerwy więcej bramek nie było, a Gieksie na pewno przypomniał się mecz z ŁKS, kiedy też prowadzili do połowy 1:0.
Po zmianie stron GKS nie oddał inicjatywy i w pierwszych minutach groźnie zaatakował. Później gra się wyrównała i swoje szanse miało KSZO. Kiedy wydawało się, że scenariusz sprzed tygodnia może się powtórzyć ponownie uderzyła Gieksa. Sadowski, który na boisko wszedł w drugiej połowie dobrze obsłużył podaniem Zielińskiego. Ten minął bramkarza i trafił do pustej bramki.
Katowiczanie zafundowali sobie jednak nerwowa końcówkę. W 88. minucie kontaktową bramkę zdobył Paweł Kapsa i GKS to ostatnich sekund drżał o trzy punkty. Ostatecznie jednak to podopieczni Wojciecha Stawowego zwyciężyli w spotkaniu na dnie i odskoczyli od ostatnich zespołów w I lidze na 3 punkty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?