Klatt na ratunek

Co prawda drużyna ze Szczecina pod względem liczby strzelonych bramek nie wygląda najgorzej, nawet jest całkiem nieźle, bo 29 bramek w 19 meczach nie jest wynikiem złym. Ale jeśli brać pod uwagę tylko bramki strzelone przez napastników, to pojawia się problem. Gdyby nie staruszek Moskalewicz, który na swoim koncie uzbierał 8 trafień, to nie było by już tak różowo.

Kolejny pod względem strzelonych bramek w drużynie Pogoni jest Piotr Prędota z trzema trafieniami na koncie. Były napastnik Piasta Gliwice niestety nie będzie mógł pomóc kolegom podczas większej części rundy wiosennej. Powodem jest kontuzja, która od jakiegoś czasu nie pozwala mu wrócić do optymalnej dyspozycji.

Ciekawą postacią jest chyba najbardziej nielubiany przez kibiców zawodnik - Piotr Dziuba, któremu udało się pokonać bramkarzy rywali dwukrotnie, jedna z tych bramek była bardzo istotna, ponieważ dała Pogoni 3 punkty w meczu z Wartą Poznań. Dlaczego kibice w Szczecinie nie darzą Dziuby wielką sympatią? Chyba dlatego, że ciągnie się za nim cena odstępnego, którą jakoby działacze Pogoni mieli zapłacić za transfer Flocie Świnoujście, mianowicie 200 tys. zł. Gdy kibic widzi, że piłkarz wart takie pieniądze nie potrafi wykorzystać kilku stuprocentowych sytuacji w meczu, no to reakcja jest jednoznaczna. Z małą dozą ryzyka można powiedzieć, że Dziuba nie jest takich pieniędzy wart.

Dwie bramki na swoim koncie ma też młody wychowanek Pogoni – Mikołaj Lebedyński. Oba gole zdobył w pierwszym meczu sezonu z GKS-em Katowice, jednak później się zablokował. Zagrał co prawda jeszcze kilka dobrych spotkań, ale do bramki rywali już nie trafił. Po wspomnianym już meczu z GKS-em zainteresowana pozyskaniem dziewiętnastolatka była podobno Legia, ale nic z tego transferu nie wyszło. Potencjał Mikołaja jest bardzo duży i wszyscy kibice w Szczecinie wierzą, że ten kapitał, który posiada, będzie potrafił wykorzystać w przyszłości.

Osobnym tematem jest dwójka zawodników, którzy w poprzednim sezonie strzelili razem dla Pogoni 23 bramki, mianowicie Maciej Ropiejko i Marek Kowal. Jednak zarówno jeden jak i drugi miał niesamowitego pecha i obaj doznali kontuzji. Większym pechowcem był na pewno Kowal. Kontuzja, którą odniósł jeszcze w lutym zeszłego roku okazała się bardzo poważna i na boisko powrócił dopiero po 8 miesiącach. Ropiejko uraz odniósł tuż przed startem obecnego sezonu i także do gry wrócił dopiero na ostatnich kilka spotkań. Szanse dojścia do optymalnej formy w Pogoni dostanie tylko Ropiejko. Kowalowi klub pozwolił szukać nowego miejsca pracy, i obecnie przebywa on na testach w drugoligowym Zagłębiu Sosnowiec, z którym to Pogoń zmierzy się w 1/4 Pucharu Polski.

Lekiem na całe zło w ataku Pogoni ma być ściągnięty z Warty Poznań - Marcin Klatt. Runda jesienna w Poznaniu była bardzo dobra w jego wykonaniu i z 10 bramkami na koncie jest trzecim najlepszym strzelcem I ligi. Klatt już pokazuje, że bramki potrafi strzelać. W pierwszej gierce wewnętrznej rozegranej tuż po powrocie z pierwszego obozu przygotowawczego w Pogorzelicy strzelił 2 bramki, i co warto jeszcze zauważyć, to przy obu tych bramkach asystował mu inny nowy nabytek – Marcin Bojarski.

Transfer Klatta był chyba jedną z rozsądniejszych decyzji działaczy Pogoni. Wiadomo było, że linia ataku wymaga szczególnego wzmocnienia, a jeśli Klatt utrzyma tak dobrą dyspozycje jak do tej pory, to może okazać się bardzo dużym wzmocnieniem. A pamiętajmy, że na testach przebywa jeszcze inny napastnik – Zaheer Bell, o którym podobno trener Mandrysz jak i piłkarze wypowiadają się w samych superlatywach.

Kolejna szansa na zobaczenie w akcji nowych nabytków Pogoni będzie już w sobotę, gdy Pogoń rozegra w Szczecinie sparing z trzecioligowym Energetykiem Gryfino.