Kolejarz wygrywa w Poznaniu. Zadecydował jeden kontratak

Wojciech Maćczak
Rewelacyjny Kolejarz odniósł kolejne zwycięstwo
Rewelacyjny Kolejarz odniósł kolejne zwycięstwo Marcin Bukowski
– Przez pierwsze czterdzieści minut to nie był ten zespół Warty, który chciałbym widzieć, zwłaszcza w meczach u siebie – stwierdził po spotkaniu z Kolejarzem Stróże trener Artur Płatek. Jego podopieczni przegrali piąty mecz w tym sezonie, tym razem ulegając zespołowi z Małopolski 0:1.

Po dwóch zwycięstwach z rzędu wydawało się, że Warta ma już kryzys za sobą i zacznie grać na poziomie, jakiego wszyscy w stolicy Wielkopolski oczekują od początku sezonu. Przed dwoma tygodniami „Zieloni” odprawili z kwitkiem bardzo dobrze spisującą się na wyjazdach Flotę Świnoujście. Kolejarz, podobnie jak zespół z wyspy Uznam, jechał do Poznania, jako drużyna niepokonana na boisku rywala. W przeciwieństwie do Floty, gracze ze Stróż podtrzymali dobrą passę, odnosząc w Poznaniu swoje piąte wyjazdowe zwycięstwo.

Trener Płatek miał ogromne pretensje odnośnie postawy swoich zawodników przez pierwsze czterdzieści minut spotkania. W tym czasie zespół Warty osiągnął lekką przewagę, ale nie potrafił skutecznie zaatakować rywala. Brakowało pomysłu, a czasami dokładności i wykończenia akcji. Kolejarz od początku nastawił się na grę z kontrataku, czekając na to, co zrobią rywale. Najlepszą sytuację bramkową stworzył sobie w 26. minucie Bartosz Bereszyński, który wszedł w pole karne rywala, ale uderzył za lekko z jedenastu metrów i piłkę spokojnie złapał golkiper gości.

Kilka minut później młody zawodnik Warty musiał opuścić boisko. Wybijana przez Witolda Cichego piłka trafiła w głowę 19-letniego zawodnika, który ogłuszony padł na murawę. W miejsce Bereszyńskiego na placu gry zameldował się Adrian Laskowski, ale już po dziewięciu minutach musiał opuścić boisko, ukarany dwoma żółtymi kartkami. O ile jednak pierwsze upomnienie za brzydki faul na Marcinie Stefaniku było jak najbardziej słuszne, o tyle druga kartka została pokazana przez arbitra zbyt pochopnie. Zawodnik Warty padł na murawę po starciu z Niane, a prowadzący zawody pan Jarosław Chmiel uznał, że była to symulacja i próba wymuszenia rzutu wolnego (sytuacja miała miejsce na 25. metrze przed bramką Kolejarza). W ten sposób Warta została bez młodzieżowca na murawie, ale zgodnie z przepisami w przypadku wykluczenia zawodnika, zespół nie ma obowiązku uzupełniania liczby młodych graczy.

Czerwona kartka dla Laskowskiego okazała się sygnałem do ataku dla gospodarzy. Grając w dziesiątkę zawodnicy Warty zdawali sobie sprawę, że muszą dać z siebie więcej i ruszyli do ataku. Tuż przed przerwą wyśmienitej okazji nie wykorzystał Łukasz Białożyt, który po dośrodkowaniu Piotra Reissa z rzutu rożnego strzelał z pięciu metrów wprost w bramkarza gości. W odpowiedzi, już w drugiej części spotkania po uderzeniu Cichego z czterdziestu metrów i interwencji Łukasza Radlińskiego piłka trafiła w słupek.

Ruszając do ataku gracze Warty narazili się na groźne kontry w wykonaniu podopiecznych Przemysława Cecherza. I jeden z takich kontrataków przyniósł wymierny efekt w postaci bramki dla gości z Małopolski. Po rzucie rożnym dla poznaniaków piłkę stracił Białożyt, a Maciej Kowalczyk momentalnie rozpoczął akcję swojego zespołu. Doświadczony napastnik zakończył swój rajd podaniem do Konrada Cebuli, a ten wyłożył piłkę „na patelni” Januszowi Wolańskiemu. Były pomocnik KSZO Ostrowiec Świętokrzyski dopełnił tylko formalności i pewnie pokonał Radlińskiego.

Otwarcie wyniku spotkania bardzo przysłużyło się jakości widowiska. Warta, nie mając już nic do stracenia, jeszcze odważniej ruszyła na przeciwnika, a Kolejarz czekał, by w odpowiednim momencie wyprowadzić zabójczy kontratak. Już trzy minuty po bramce do wyrównania mógł doprowadzić Tomasz Foszmańczyk. Po jego strzale piłki nie zdołał zatrzymać Łukasz Lisak, ale w sukurs bramkarzowi gości przyszła poprzeczka. Chwilę później rajd Michała Gryźlaka prawą stroną boiska bardzo dobrym wślizgiem powstrzymał Krzysztof Sobieraj. W 80. minucie powinno być 2:0 dla gości, gdy sytuacji bliźniaczo podobnej do tej z 63. minuty nie wykorzystał Wolański. Tym razem pomocnikowi gości piłkę wyłożył Kowalczyk, ale strzał zdołał obronić Radliński.

Jeszcze w doliczonym czasie gry piłkę do siatki skierował sam Kowalczyk, ale był na spalonym i sędzia trafienia nie uznał. W tym wypadku arbiter podjął dobrą decyzję, ale w perspektywie całych zawodów pan Chmiel nie zapracował na dobrą ocenę. Nie zauważył między innymi dwóch ewidentnych zagrań ręką w polu karnym w wykonaniu gości, podjął również kilka dziwnych decyzji, dotyczących kartek. – Na tym poziomie nie da się grać bez sędziego, a dzisiaj tak było. Arbiter zapędził się w kozi róg swoimi decyzjami i z jednej, i z drugiej strony – komentował po spotkaniu pracę Jarosława Chmiela trener Płatek.

Oba zespoły czeka teraz ciężki tydzień, w którym rozegrają po dwa spotkania. Trudnych rywali ma Kolejarz, który zmierzy się z Piastem Gliwice i Sandecją Nowy Sącz, ale i przed Wartą niełatwe zadanie – pojedynki z Bogdanką Łęczna i GKS-em Katowice. Cel „Zielonych” to sześć punktów i doskoczenie do czołówki. Czas pokaże, czy piłkarzom z Poznania uda się spełnić te oczekiwania i zmniejszyć systematycznie wydłużający się dystans do prowadzących drużyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24