Kosecki dla Ekstraklasa.net: Rywale się nas boją

Zbyszek Anioł
Jakub Kosecki ma problemy z mięśniem krawieckim
Jakub Kosecki ma problemy z mięśniem krawieckim Krzysztof Szymczak / Polskapresse
Jakub Kosecki napsuł sporo krwi piłkarzom MKS Kluczbork swoimi ofensywnymi akcjami prawym skrzydłem. W 62. minucie musiał jednak zejść z boiska. - Nic poważnego mi nie dolega, wszystko przez mięsień krawiecki – tłumaczy w rozmowie z Ekstraklasa.net zawodnik ŁKS Łódź.

Ekstraklasa.net: Pech – tak najkrócej można podsumować spotkanie z MKS Kluczbork w Waszym wykonaniu.
Jakub Kosecki: Tak, nawet bardzo duży pech, bo mieliśmy swoje okazje. Należał nam się też rzut karny w drugiej połowie, ale sędzia go nie odgwizdał. Sami zawodnicy z Kluczborka śmiali się jak można było tego nie widzieć. Dodatkowo straciliśmy gola na 1:1 w samej końcówce, ale cóż taka jest piłka nożna. Spojrzeliśmy też na wynik Piasta, który na szczęście również zremisował, więc sytuacja w tabeli nie uległa zmianie. Jednak z drugiej strony mogliśmy powiększyć dystans i mamy do siebie o to pretensje. Nie ma co jednak skupiać się na rywalach, tylko samemu wygrywać. Niestety remis w Kluczborku po takim meczu musimy uznać za naszą porażkę.

Wiosną do Ekstraklasy idziecie małymi kroczkami, remisując kolejne spotkania.
Gdybyśmy w tych zremisowanych meczach wykorzystali strzeleckie okazje, to już dzisiaj bylibyśmy w Ekstraklasie. Los jednak chciał inaczej i traciliśmy bramki w końcówkach. Tak samo było dzisiaj z MKS, gdzie byliśmy zespołem lepszym i zasłużyliśmy na trzy punkty.

W 62. minucie zamiast grać usiadł Pan na boisku i po chwili został zmieniony. To coś poważnego?
Nie, to nic wielkiego. Wszystko przez to, że mięsień krawiecki się napiął i muszę go po prostu teraz rozluźnić. Kilka razy miałem już podobną sytuację i na drugi dzień nie ma po tym śladu. Wolałem jednak zejść z boiska i nie ryzykować groźniejszego urazu.

Mimo straty punktów ponownie Wam się upiekło, ale nerwowo czekaliście na doniesienia z meczu Piasta.
Straciliśmy w Kluczborku punkty, więc tym bardziej interesował nas rezultat Piasta, który na nasze szczęście też zdobył jeden punkt. I jest to dla nas jedyna miła informacja dzisiaj.

Pamięta Pan w ogóle jak smakuje porażka, bo ostatni raz przegraliście z Wartą w sierpniu?
Jest to na pewno miłe uczucie i każdy ma obawy przed meczem z nami. Ale niestety na wiosną tracimy głupie punkty i bramki. I często niewiele brakuje nam zwycięstwa. Mam jednak nadzieję, że w następnej potyczce z GKP Gorzów Wielkopolski już wygramy.

Mówi się, że jak nie można wygrać meczu, to się go remisuje. Wam ta sztuka wychodzi dość dobrze.
No tak remisuje się, ale my chcieliśmy wygrać. Interesują nas wyłącznie zwycięstwa, a rywale się nas boją i grają defensywnie. Tak samo dzisiaj zrobiła drużyna MKS Kluczbork.

Mecz mógł wyglądać inaczej, gdyby mogli zagrać Marcin Mięciel i Marcin Smoliński, którzy mają duży wpływ na grę ofensywną ŁKS.
Zapewne widać brak takich zawodników, ale mamy wartościowych zmienników w kadrze. I spokojnie czekamy aż wszyscy dojdą do siebie.

Rozmawiał w Kluczborku – Zbyszek Anioł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24