Legia z KamAZem na remis

Tomasz Dębek
Jedną z bramek dla Legii zdobył Sebastian Szałachowski, którego przyszłośc w zespole Macieja Skorży nie jest pewna
Jedną z bramek dla Legii zdobył Sebastian Szałachowski, którego przyszłośc w zespole Macieja Skorży nie jest pewna Adam Polak / legia.com
Mimo szybko straconej bramki, w drugiej połowie Legia wyszła na prowadzenie w meczu z rosyjskim Kamazem, po bramkach Mezengi i Szałachowskiego. Ostatnie słowo należało jednak do Rosjan, którzy wyrównali na 2:2 w 94. minucie.

Maciej Skorża dał w tym meczu szansę wielu młodym zawodnikom. W pomocy i ataku wystawił praktycznie samych juniorów, doświadczeni gracze wystąpili jedynie w formacji obronnej. W kadrze na mecz nie znaleźli się Takesure Chinyama, Ivica Vrdoljak, Inaki Astiz oraz Maciej Rybus, narzekający na drobne urazy po ostatnim sparingu z Krylią.

Mecz zaczął się dla legionistów fatalnie. Już w 5. minucie po dwójkowej akcji Pimienow pokonał Wojciecha Skabę. Legia próbowała prowadzić grę, wypracowywać okazje do wyrównania, jednak defensywa KamAZu spisywała się bardzo pewnie i nie pozwalała "Wojskowym" na wiele. Rosjanie cofnęli się do obrony, z rzadka zagrażając bramce Legii. Mieli kilka szans ze stałych fragmentów gry, ale albo strzelali niecelnie, albo pewnie interweniował Skaba.

Pierwszą dogodną sytuację stołeczny zespół stworzył sobie dopiero w 32. minucie gry. Po faulu na Wolskim rzut wolny wykonywał Kiełbowicz. "Kiełbik" strzelił mocno przy słupku, ale dobrze spisał się golkiper KamAZu. Kilka minut później obrońca Legii mógł przyczynić się do podwyższenia wyniku. Zbyt słabo wycofał piłkę do bramkarza, przejął ją Kobialko i tylko fantastyczna interwencja Skaby uratowała stołeczny klub przed stratą drugiej bramki. W 41. minucie Kobialko wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Legii, ale sędzia dopatrzył się spalonego.

"Organizujemy się! Panowie, szybciej, żyjemy!" - mobilizował swoich zawodników Maciej Skorża, jednak oprócz kilku niepotrzebnych strat i brutalnych fauli w pierwszej połowie nie uświadczyliśmy na boisku wiele atrakcji. Młodzi zawodnicy Legii nie mogli sobie poradzić z Rosjanami, którzy wyraźnie przewyższali ich warunkami fizycznymi.

Na drugą połowę Legia wybiegła w zupełnie odmienionym, zbliżonym do optymalnego, składzie. Okazji strzeleckich nadal było jednak jak na lekarstwo, a mecz toczył się w wolnym tempie. Nie brakowało za to niedokładności i fauli.

Dopiero na 15. minut przed końcem, spotkanie zrobiło się ciekawsze niż świąteczny odcinek "Klanu". Najpierw ładnej, dwójkowej akcji Mezengi i Szałachowskiego nie zdołał wykończyć ani Radović, ani Borysiuk. Chwilę później było już 1:1. "Szałach" zgrał piłkę na lewo do Wawrzyniaka, ten dośrodkował wprost na głowę Mezengi, który strzelił mocno przy słupku. Minutę później Brazylijczyk znów próbował szczęścia, jednak jego strzał zza pola karnego minął bramkę KamAZu.

Legia wyraźnie złapała wiatr w żagle, co udokumentował gol Szałachowskiego w 83. minucie. Po ładnej, dynamicznej akcji warszawian "Szałach" dostał podanie w uliczkę i nie zmarnował takiej okazji. Radość zawodników Legii nie trwała jednak do końca spotkania. Tuż przed końcowym gwizdkiem po zamieszaniu w polu karnym Lukjanow skierował piłkę do siatki.

W czterech meczach na cypryjskim zgrupowaniu stołeczny klub zanotował dwa zwycięstwa i tyle samo remisów. Ostatnie spotkanie na Wyspie Afrodyty drużyna Skorży zagra w poniedziałek z Tobołem Kostanaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24