ŁKS na równi pochyłej

Marek Kondraciuk/Dziennik Łódzki
W ŁKS-ie na razie nie dojdzie do poważnych zmian
W ŁKS-ie na razie nie dojdzie do poważnych zmian Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net
Po porażce z Wartą Poznań drużyna ŁKS znalazła się w strefie spadkowej, a pierwsza liga ma za sobą dopiero pięć kolejek. Szybko następuje więc zsuwanie się zespołu w dół.

Wciąż najbardziej wartościowym wynikiem pozostaje zwycięstwo na inaugurację w Katowicach z GKS (2:1). Dwie szanse na zdobycie punktów przy al. Unii i odwrócenie złej karty w meczach na swoim boisku zostały już zaprzepaszczone, a niepokój pogłębia to, że ełkaesiacy w spotkaniach ze Stomilem i Wartą nie tylko nie zdobyli punktu, ale nawet gola.

Liczyliśmy, że przepracowanie pełnego mikrocyklu - dotąd drużyna trenera Marka Chojnackiego grała w rytmie dwóch meczów w tygodniu - odmieni grę łodzian, ale w niedzielę tak się nie stało.

Oba zespoły, które wygrały na stadionie ŁKS nie należą do potentatów pierwszej ligi, więc kluczowe staje się pytanie, czy w tym składzie ŁKS ma szansę skutecznie walczyć o utrzymanie wśród pierwszoligowców? Są przecież na rynku piłkarze, którzy mają kartę w swoich rękach i można ich zatrudnić poza okresem transferowym.

- Sytuacja jest taka, że nie będziemy robić ruchów transferowych do nowego, styczniowego okienka transferowego - mówi trener ŁKS Marek Chojnacki. - Przecież wziąć zawodnika z kartą na ręku to też ryzyko i nie jest tak, że o razu będzie gotowy do gry na wymaganym przez nas poziomie. Najgorsze jest to, że popełniamy błędy indywidualne, bo jako formacja defensywa nie funkcjonowała tak źle, a ja nie mam praktycznie żadnego ruchu w obronie i muszę budować jej skład z pięciu kandydatów. Smuci mnie, że prowadzimy równą grę, a nagle koszmarnym błędem wręcz pomagamy rywalowi zdobyć bramkę. Życzyłbym sobie, żeby kiedyś nasi napastnicy dostali taki prezent, jak dziś poznaniacy - dodał trener Chojnacki.

Miał dołączyć do zespołu Piotr Kuklis, ale nagle zrobiło się cicho wokół sprawy pozyskania go. Trzeba przyznać, że drużyna pod względem fizycznym nie wygląda źle, próbuje kreować akcje ofensywne, szuka nowych rozwiązań. Znacznie gorzej jest z wykończeniem ataków. Może dojście Agwana Papikjana odmieni oblicze zespołu, a młody Ormianin z Łodzi wybije się na lidera. W niedzielę mieliśmy pierwsze sygnały, że tak może się stać, choć błędy w obronie przysłoniły pozytywy w grze ŁKS.

Wszystko wskazuje też na to, że obronił swoje stanowisko prezes klubu Andrzej Voigt. Jeśli tak jest, to liczymy, że krótko będzie konsumował swoje zadowolenie i weźmie się za konkretne działania, przynoszące postęp w klubie. Mam też nadzieję, że właściciele klubu rozumieją o co toczy się gra. Nie o stanowisko pana Voigta, ale o przyszłość ŁKS, a w kontekście problemów z budową nowych stadionów nawet o przyszłość piłki nożnej w Łodzi.

Dziennik Łódzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24