- Ekstraklasa nie powstydziłaby się meczu na takim poziomie - czytaj pomeczowe wypowiedzi
Wszystko rozpoczęło się bardzo radośnie dla gospodarzy. Kibice nie zdążyli jeszcze dokładnie pooglądać koszulek promujących akcję „Futbol Przeciw Rasizmowi w Europie", które przed meczem rzucili do nich ich ulubieńcy, a już było 1:0. W 3. minucie tuż przy lewej bocznej linii boiska sfaulowany został Paweł Olkowski, a wykonawca rzutu wolnego, Janusz Dziedzic, tak skutecznie zaskoczył Marka Kozioła, że ten za chwilę musiał wyciągać piłkę z siatki.
Zobacz zdjęcia z meczu GieKSy z Sandecją
Jednak goście nie musieli zbyt długo czekać na wyrównanie, bo w 19 minucie po kiksie Olkowskiego, aktywny dzisiaj Vladimir Kukol bez wahania wykorzystał prezent. 7. minut później na indywidualną akcję zdecydował się Przemysław Pitry, wymienił piłkę z Grzegorzem Goncerzem i nie dał szans golkiperowi Sandecji. Niestety dla gospodarzy odpowiedź gości była natychmiastowa – zaskakujący strzał Marcina Makucha z ponad 20. metrów sprawił, że piłka znalazła się w lewym okienku świątyni strzeżonej przez Macieja Wierzbickiego.
Po zmianie stron katowiczanie ruszyli na rywala z takim impetem, że mało kto na stadionie nie był pewien, że lada chwila padnie gol. Tymczasem niedługo później padła bramka, ale dla Sandecji. Jeszcze w 60. minucie Wierzbicki świetną interwencją uchronił GieKSę przed utratą bramki po strzale Rudolfa Urbana, lecz 2 minuty później był bezsilny. Po błędzie Gabriela Nowaka, Arkadiusz Aleksander pięknym lobem umieścił piłkę w bramce.
Od tego momentu gospodarze robili co mogli, ale nie udało im się doprowadzić do wyrównania, a dobre okazje mieli także nowosądeczczanie. Na trybunach powtórzyła się znów sytuacja z poprzedniego meczu na Bukowej: najpierw kilka osób, a później o wiele większa grupa kibiców zaczęła przeklinać swoich zawodników. To bynajmniej nie pomogło piłkarzom z Katowic, wszak trener Stawowy mówił, że 90 procent swego czasu musi poświęcać pracy nad odbudowaniem psychiki swoich piłkarzy. Te kłopoty ze sferą mentalną widać w takich momentach, jak również przy dekoncentracji po zdobyciu bramki. Było tak w Polkowicach, było i dzisiaj.
Poza tym incydentem doping na Bukowej był dzisiaj wspaniały. Miał rację trener Dariusz Wójtowicz ostrzegając przed meczem swoich piłkarzy, że będą musieli zmierzyć się z dopingiem kilku tysięcy fanatycznych kibiców. Było ich dzisiaj 4000, co stanowi najlepszą w tej kolejce frekwencję na pierwszoligowych stadionach. Jednak tym fanatycznym kibicom pusciły dzisiaj nerwy.
Po dzisiejszym spotkaniu GKS powrócił do strefy spadkowej. Za tydzień jeszcze trudniejsze wyzwanie, w postaci meczu z aktualnym liderem rozgrywek, ŁKS-em.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?