Młode wilki kontra weterani, czyli Belgia gra z Włochami

Obie reprezentacje zapewniły już sobie udział w przyszłorocznych mistrzostwach Europy we Francji i obie dokonały tego, zajmując pierwszą lokatę w swoich grupach. Co prawda Belgowie przy znacznie lepszym bilansie bramek (24-5), ale Włosi nie przegrali w nich ani jednego spotkania. Bez wątpienia duża w tym zasługa Gianluigiego Buffona. 37-letni bramkarz Juventusu mimo upływu lat wciąż jest ostoją klubu i reprezentacji. Choć pozostał jako ostatni z „Wielkiej czwórki Italii” (Del Piero, Cannavaro, Pirlo, Buffon), to kibice wciąż domagają się, aby kontynuował karierę. Na francuskich boiskach liderem Italii ma być przede wszystkim Marco Verrattii. Niestety, zawodnika PSG nie zobaczymy na Stade Roi Baudouin. Kontuzja, której nabawił się w spotkaniu z Realem Madryt uniemożliwia mu występ. Niemniej jednak trener Antonio Conte, będzie miał dzięki temu sposobność, aby sprawdzić kilka nowych wariatów w środku pola.

Belgowie wreszcie doczekali się reprezentacji, która jest głodna sukcesu i ma argumenty, aby napisać nowy rozdział w historii swego kraju. Takiego „worka talentów” nie mieli od lat. Na mundialu w 2014 było dla nich jeszcze za wcześnie. Teraz ci piłkarze okrzepli, nabrali doświadczenia z najlepszych, europejskich boisk i na każdej pozycji mają ciągłą rywalizację o miejsce w składzie. Takiego bólu głowy o zestawienie pierwszej jedenastki można trenerowi Wilmotsowi tylko zazdrościć. Kompany, De Bruyne i Hazard to crem de la crem tej reprezentacji. Jednak jak mawiał Bill Shankly „zespół piłkarski jest jak fortepian. Potrzebujesz ośmiu ludzi, żeby go nieśli i trzech, którzy potrafią grać”. Cały ambaras polega na tym, aby w niecały rok nastroić ten fortepian. Chociaż patrząc na eliminacje, jest co najmniej bardzo dobrze.