- Potwierdzam, ten fakt ma miejsce. Mamy zaległości wobec pana Kosowskiego, które zgromadziły się na przestrzeni trzech lat, ale sposób i załatwienie sprawy przez Kosowskiego w obecnej sytuacji Motoru jest mocnym ciosem wymierzonym w klub i komplikuje prowadzenie bieżącej działalności - mówi Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru.
- Przypomnę, że przed rozpoczęciem rozgrywek o mistrzostwo pierwszej ligi podaliśmy panu Kosowskiemu rękę, popierając jego wniosek do PZPN o dopuszczenie jego osoby do uczestnictwa w kursie trenerskim PRO, dającym szansę na pracę w najlepszych klubach, a teraz nam się w ten sposób odwdzięcza - mówi Szkutnik. - W momencie zwalniania Kosowskiego szukaliśmy porozumienia w sprawie spłaty zaległości, ale pan Kosowski nie przystał na nasze propozycje. Klub ma zaległości wobec wielu zawodników i trenerów, ale żadna z tych osób nie posunęła się do tak drastycznego rozwiązania. Rozumiem, że Kosowski nie może się pogodzić, że nie jest już trenerem Motoru, ale w życiu każdego szkoleniowca zwolnienie z prowadzenia zespołu jest wkalkulowane w zawód. - To ja chciałem pójść na kompromis, ale moja propozycja została zlekceważona - odbija piłeczkę Kosowski.
- Temu panu zabrakło pokory, a gdy go zwolniliśmy, on dalej twierdził, że jest pierwszym trenerem i pojawiał się na zajęciach - wyjawia Szkutnik.
Nowy trener Bogusław Baniak od razu zaproponował Kosowskiemu funkcję asystenta, ale nie została ona przyjęta. - Mój pierwszy ruch był wykonany do Kosowskiego. Tak mnie nauczyli rodzice, życie, a poza tym taka etyka obowiązuje w tym zawodzie. Zaproponowałem mu wręcz prowadzenie zespołu ze mną, ponieważ miałem też zająć się sprawami organizacyjnymi. Propozycja została odrzucona - mówi Baniak.
Baniak potwierdza, że Kosowski zaczął się pojawiać na treningach, mimo że nie miał takiego prawa. - Nie mogę zrozumieć tej postawy. Przychodził na zajęcia, nie rozmawiał ze mną i wszystkim mówił, że jest trenerem. Byłem zdenerwowany, a dla piłkarzy była to nienormalna sytuacja - zdradza Baniak.
W klubie nikt nie ucieka od odpowiedzialności, wiedząc, że Kosowskiemu zaległe pieniądze się należą. Chodzi o okres trzech lat, gdy pracował także jako asystent Ryszarda Kuźmy. - Uchwałą zarządu z lutego odebraliśmy panu Kosowskiemu nagrodę za wyniki sportowe, bo takich nie było, a powiem nawet więcej: Kosowski przebywa na zwolnieniu i nie rozumiem, w jaki sposób może osiągać wyniki sportowe? Więc za co mamy płacić? Oczywiście wszystkie zaległości będziemy chcieli oddać, ale myśleliśmy, że się dogadamy w normalny sposób - mówi Szkutnik. - Trenerzy nie są osamotnieni w walce o pieniądze. Ten młody człowiek tutaj się wypromował. Jego poprzednik Ryszard Kuźma teraz pracuje w Lechu Poznań. Jego praca w Motorze została doceniona. On zachowuje klasę. Motor zalega mu pieniądze, ale wie, że je i tak dostanie. Tak się nie powinno zachowywać. Trochę szacunku Motorowi się należy. A teraz będą za to cierpieli piłkarze, którzy mogą nie dostać pensji. Zabrakło tutaj etyki, rozsądku i kultury. Jednak zaznaczam przy tym, że to nie jest droga; nie płacić trenerom czy zawodnikom. Albo nas na to stać, a jak nie, to bawmy się piłką na poziomie amatorskim - dodaje Baniak.
Szkoleniowiec apeluje do Kosowskiego: - Niech przyjdzie do klubu, dogada się. Jeżeli nie ma pieniędzy na życie, to ja mu pożyczę. Ale niech nie zabiera ostatnich pieniędzy piłkarzom, którzy walczą o utrzymanie w lidze. Trzeba walczyć o swoje, ale czy teraz to jest dobry moment na takie działanie?
Całej sytuacji bacznie przyglądają się w PZPN.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?