Mroziński w Widzewie, ale może wróci do Sącza

Daniel Weimer / Gazeta Krakowska
Piotr Mroziński wraca do Widzewa, ale nie wyklucza kolejnego wypożyczenia
Piotr Mroziński wraca do Widzewa, ale nie wyklucza kolejnego wypożyczenia łukasz kasprzak
Do Sandecji Piotr Mroziński wypożyczony został z łódzkiego Widzewa już po rozpoczęciu rozgrywek. Teraz kończy się jego okres wypożyczenia, ale piłkarz nie wyklucza powrotu do Nowego Sącza.

Za czasów Jarosława Araszkiewicza, na początku sezonu, 20-letni zawodnik wybiegał w podstawowej jedenastce jako defensywny pomocnik. Nie grał źle, kibice więcej spodziewali się jednak po zawodniku z ekstraklasowym stażem.

- Aklimatyzacja w nowym dla mnie środowisku przeszła bezboleśnie - mówi urodzony w Przemyślu piłkarz. - Pomógł mi w tym Jurij Zinyak, z którym w czasie wspólnych występów w SMS Mielec mieszkaliśmy w tym samym internacie. Miałem niby pewne miejsce w drużynie, ale zdawałem sobie sprawę, że nie gram na miarę swych możliwości.

Gdy Araszkiewicza zastąpił Janusz Świerad, Mroziński zaczął przesiadywać na ławce rezerwowych. W powrocie do wyjściowego składu pomogły mu kontuzje kolegów z drużyny. Przed trudnym wyjazdowym meczem z Cracovią Świerad nie mógł skorzystać z żadnego z "etatowych" środkowych obrońców. Z konieczności parę stoperów utworzyli więc rutynowany Słowak Peter Petran oraz młody Mroziński.

To był strzał w dziesiątkę. Sądeczanie polegli co prawda 0:1 pod Wawelem, ale obecni na meczu fachowcy z uznaniem wypowiadali sie o postawie defensywy gości. - Jako stoper występowałem co prawda już w Widzewie, ale był to raczej eksperyment - tłumaczy piłkarz. - Można więc powiedzieć, że to trener Sandecji znalazł dla mnie pozycję.

Mroziński na środku obrony zagrał jeszcze w potyczkach z Bogdanką Łęczna i Kolejarzem w Stróżach, nienagannie wywiązując się ze swej roli. W tej drugiej konfrontacji mógł w ostatnich sekundach uratować sądeczanom remis, ale jego główkę z 5 metrów jakimś cudem sparował bramkarz miejscowych.

- Zdarzenie to zapamiętam na długo, bowiem podczas wyskoku jeden z graczy kolejarza trafił mnie pod oko - śmieje się "widzewiak". - A tak poważnie, to żałuje, że futbolówka nie wpadła do siatki. Sandecja byłaby bogatsza o jedno "oczko". Ale w I lidze z pewnością się utrzyma. Pięć punktów przewagi nad strefą spadkową to spory kapitał. Poza tym myślę, że wiosną drużyna będzie mocniejsza.

Wkrótce skończył mu się okres wypożyczenia, powrócił więc do Łodzi. - Pierwsza liga, wbrew pozorom, jest bardzo silna - przekonuje piłkarz. - Dużo trzeba w niej biegać, dominuje walka o każdy metr murawy. Występy w Sandecji były więc dla mnie swoistą szkołą futbolu. Wiele się tutaj nauczyłem, a sam pobyt w Nowym Sączu będę bardzo miło wspominał.

Mroziński podkreśla, że jego celem jest znalezienie się w kadrze pierwszego zespołu Widzewa. Chce pojechać z nim na zimowe zgrupowanie, podczas którego postara się przekonać do siebie trenera Radosława Mroczkowskiego. - Muszę w końcu zaistnieć w ekstraklasie. Gdybym jednak znalazł się poza kadrą, to z Łodzi najbliżej mi będzie do Nowego Sącza. Niewykluczone więc, że jeszcze tutaj powrócę - deklaruje Piotr Mroziński.

Czytaj także w Gazecie Krakowskiej: Żużel - Janowski: to mój najcenniejszy medal

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24