W pierwszej części meczu na boisku nie działo się wiele ciekawego. Obie drużyny grały wolno i bez pomysłu. Być może w przypadku Piasta było to spowodowane południowym treningiem jaki gliwiczanom zafundował Marcin Brosz. Gospodarze na początku spotkania wcale nie zagrażali bramce Górnika, ale za to polkowiczanie dwukrotnie zmusili do wysiłku Krzysztofa Kozika. Najpierw potężnie uderzył z dystansu Kamil Wacławczyk, a kilka minut później w jego ślady poszedł Mateusz Piątkowski. W obu sytuacjach jednak górą był golkiper Piasta. Co nie wyszło przyjezdnym, udało się Tomaszowi Podgórskiemu po pół godzinie gry. Pomocnik gliwickiego klubu dostał piłkę od Bartosza Iwana i mierzonym strzałem w długi róg zdobył pierwszego gola. I do końca pierwszej połowy nie działo się już na boisku nic – po prostu nuda.
A co po przerwie? Na boisku jeszcze większa nuda! Piłkarska katastrofa w wykonaniu Piast i Górnika. Obie drużyny miały trudności, aby skonstruować chociażby jedną akcję godną uwagi. Dużo niedokładnych podań, decyzji podejmowanych pod wpływem emocji i brak pomysłu – te wszystkie składniki zdecydowały, że druga część meczu była trudna do oglądania. Trudno było dostrzec cokolwiek z pierwszoligowego poziomu. No, może poza czerwoną kartą dla Sławomira Szarego, który ujrzał ją za dwa "żółtka". Sędzia w tym spotkaniu karał tylko jego. Wynik 1:0 utrzymał się do końca, bo żadna z drużyn nie potrafiła kopnąć piłki celnie do przodu. A nie mówiąc już o strzelaniu goli.
Zdecydowanie ciekawiej było za to na trybunach, gdzie działo się dużo więcej niż na boisku. Więcej przeczytasz tutaj!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?