Pieniądze to nie wszystko. Czy duża piłka ma szansę w małych miejscowościach?

Amica Wronki, Groclin Grodzisk Wielkopolski, Sokół Pniewy - to tylko nieliczne przypadki drużyn, które mając bogatego i możnego sponsora, a siedzibę w niewielkim mieście, w pewnym okresie przewodziły w ligowych rozgrywkach. Groclin nawet toczył przecież wyrównane boje z Manchesterem City i Bordeaux w Pucharze UEFA.

Obecnie takim klubem na zapleczu Ekstraklasy jest Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Producent kostki brukowej inwestując w zespół z maleńkiej Niecieczy, w tym sezonie ma mocarstwowe plany. Zatrudnienie Dusana Radolsky'ego, sprowadzenie obecnie czołowych piłkarzy pierwszej ligi, tj. Jakuba Biskupa czy Emila Drozdowicza pokazuje, że Termalica ma zamiar zapewnić sobie utrzymanie zdecydowanie wcześniej niż w ostatniej kolejce.

Nie odbierając jednak nikomu szans na sukces, postawmy sobie pytanie: jakie szanse na sukces w rozgrywkach ma zespół budowany od nowa co pół roku? W ubiegłym sezonie Termalicę prowadził w pierwszej kolejności Mirosław Hajdo, a pod koniec... trener bramkarzy, Piotr Wrześniak.

W nowym sezonie zespół będzie prowadził doświadczony Słowak i już na wstępie podziękował aż dziesięciu zawodnikom, którzy w poprzednim sezonie grali w drużynie z Niecieczy. Biskup, czołowy strzelec ligi i najlepszy zawodnik gliwickiego Piasta twierdzi, że przejście do Niecieczy było przemyślane. Oczywiście, każdy ma prawo do wyborów takich jakie uważa za słuszne, ale od zawodnika tej klasy można by wymagać stawiania sobie wyższych celów. Podobnie ma się sprawa z Emilem Drozdowiczem, zawodnikiem, którym interesowały się przecież kluby Ekstraklasy.

W piłce obecnie rządzi pieniądz i nic tego nie zmieni. Ale od zawodników, którzy chcą coś osiągnąć w futbolu, wymaga się czegoś więcej niż tylko gry w klubach, gdzie będą odcinać kupony do zakończenia kariery.