Piorunująca końcówka GieKSy zakończyła passę Sandecji

Piotr Szymański
GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz 2:0
GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz 2:0 Arkadiusz Gola / Polskapresse
Dobiegła końca imponująca passa dziesięciu meczów Sandecji bez porażki. Katowiczanie, po błysku skuteczności w końcowych minutach spotkania, odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu. Tym samym GKS opuścił strefę spadkową.

GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz 2:0 (0:0)- czytaj zapis naszej relacji na żywo z meczu

Oba zespoły rozpoczęły spotkanie w identycznych jedenastkach, jakie przed tygodniem zapewniły komplet punktów. Od pierwszego gwizdka sędziego Jacka Zygmunta mecz przybrał obraz, jaki zachował się do samego końca. Sandecja prowadziła grę, rozgrywała piłkę w linii defensywnej, a także w okolicach koła środkowego, a gospodarze czekali przyczajeni na swojej połowie i szukali okazji do błyskawicznego przechwytu i posłania długiej piłki na wysuniętego Denissa Rakelsa.

W 8. i 9. minucie katowiczanie zmarnowali coś więcej niż tylko 100% sytuacje. Jeśli myśli się o wygrywaniu meczów na poziomie 1. ligi, takie okazje należy wykorzystywać z zamkniętymi oczami. Ale po kolei. Najpierw pierwszy raz dał o sobie znać bramkarz przyjezdnych Marek Kozioł, a konkretnie, że delikatnie rzecz ujmując, w sobotnie popołudnie nie był w najwyższej dyspozycji. W niewytłumaczalny sposób przy próbie złapania piłki w przysiadzie, poślizgnął się na murawie i przewrócił na futbolówce. Całą sytuacją wyraźnie zaskoczony był Rakels, który do końca poszedł za akcją, przejął piłkę od bramkarza i uderzył z linii pola karnego w kierunku pustej bramki. Były król strzelców ligi łotewskiej pomylił się i piłka minęła o centymetry dalszy słupek.

Minutę później piłkę zagrywaną w pole karne wycofał główką Mateusz Zachara. Nabiegał na nią Damian Chmiel, minął obrońcę i będąc na pełnej szybkości na 13. metrze uderzył mocno, tuż obok bramki. O ogromnym szczęściu mogła mówić Sandecja, która tylko dzięki niebywałej nieskuteczności zawodników GKS-u, nie miała minimum jednego gola po stronie strat.

Po tych sytuacjach spotkanie nie zachwycało widzów poziomem. Dominowała niedokładność, widoczny gołym okiem był brak pomysłu na zaskoczenie przeciwnika. W 34. minucie bardzo dobre dośrodkowanie z prawej strony posłał Tomasz Rzepka, do piłki doszedł na 5. metrze Rakels, ale jakimś cudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Na pierwsze celne uderzenie w meczu czekaliśmy do 43. minuty. Bardzo niepewny Kozioł wypluł uderzenie Grzegorza Goncerza z dalszej odległości.

Zobacz galerię zdjęć ze spotkania!

Druga połowa rozpoczęła się w podobnym tempie jak pierwsza, zarówno GKS jak i Sandecja nie kwapiły się do huraganowych ataków i wyczekiwały na błąd rywala. W 49. minucie golkiper Sandecji niemal wpadł z piłką do bramki po lekkim uderzeniu Przemysława Pitrego ze stałego fragmentu. Po tej sytuacji całkowitą dominację objęli przyjezdni z Nowego Sącza. Zawodnicy Mariusza Kurasa mieli piłkę meczową w 67. minucie, gdy Dariusz Gawęcki przestrzelił głową z 10 metrów, po znakomitym dośrodkowaniu Bartosza Wiśniewskiego.

W kolejnych minutach coraz śmielej zaczynał grać GKS. Dwukrotnie Kozioł wypuścił uderzenia z dystansu Tomasza Hołoty (69. i 75. minuta), jednak albo brakowało kogoś do dobitki, albo sędzia dopatrywał się pozycji spalonej. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się nieuniknionym remisem, w 86. minucie katowiczanie wyszli na prowadzenie. Ostrą piłkę z lewej flanki dograł Bartłomiej Chwalibogowski, doszedł do niej Rakels i skontrował głową w drugi róg nie dając szans bramkarzowi.

Gospodarze nie zamierzali bronić rezultatu, mądrze utrzymywali się na połowie gości i szukali okazji do podwyższenia prowadzenia. W 90. minucie szczęście nie uśmiechnęło się do Pitrego, któremu na drodze do siatki stanęła poprzeczką. Chwilę później faulowany w polu karnym był Chmiel, a jedenastkę pewnie wykorzystał Jan Beliancin. Drugie zwycięstwo GKS-u z rzędu stało się faktem. Podobnie jak zakończona passa Sandecji, która przed przyjazdem do Katowic nie przegrała dziesięciu kolejnych meczów.

- W pierwszej połowie dekoncentracja dała się we znaki. Mogłem strzelić dwie bramki, ale udało mi się dopiero w końcowych minutach meczu. Graliśmy dzisiaj w miarę. Cieszymy się z tego, że wygraliśmy spotkanie i to jest najważniejsze - podsumował Deniss Rakels, który w kolejnym spotkaniu został bohaterem GKS-u.

- Już za tydzień rozpoczynamy rundę wiosenną i na pewno nie odpuścimy. Ostatnie trzy mecze zagraliśmy dobrze, zdobyliśmy siedem punktów. Nie możemy spocząć na laurach. Nasza sytuacja nie jest kolorowa, nie zajmujemy 2. miejsca w tabeli. Na razie gramy o to żeby być w środku stawki. Ten rok musimy zakończyć z honorem, a zimę spokojnie przepracować - stwierdził Przemysław Pitry, któremu w odróżnieniu od łotewskiego kolegi z zespołu, ostatnio wyraźnie brakuje skuteczności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24