Przed meczem ŁKS - Zawisza. Przyjaźn tylko na trybunach

bap/Express Ilustrowany
Na spotkanie ŁKS - Zawisza przygotowano specjalne szaliki i koszulki
Na spotkanie ŁKS - Zawisza przygotowano specjalne szaliki i koszulki Maciej Mrówka
W przypadku ŁKS pobicie rekordu pod względem frekwencji nie wydaje się zadaniem trudnym. Trzy rozegrane w tym sezonie mecze przy al. Unii w sumie oglądało niespełna cztery tysiące widzów.

Najwięcej z nich przyszło na mecz z Wartą Poznań, choć i tak ich liczba 1521 to raczej powód do zmartwienia. Niską frekwencję można oczywiście tłumaczyć przestarzałym stadionem i niskim komfrotem oglądania meczów, ale do przyjścia na stadion nie zachęca też drużyna. W ośmiu pierwszych meczach tego sezonu zbudowany latem zespół odniósł tylko jedno zwycięstwa, dwa mecze zremisował i aż pięć przegrał.

Mimo ostatniej, środowej porażki w Stróżach (1:2), w sobotę na stadionie ŁKS znów jednak powinno być, jak za dawnych lat. Na spotkanie z Zawiszą przyjaźniący się od dawna kibice obu klubów szykowali się od początku rozgrywek. Z tej okazji przygotowano specjalne szaliki i koszulki, a fani obu drużyn na Galerze będą siedzieć razem i wspierać obie drużyny. Z tego powodu cieszą się też szefowie klubu, którzy wreszcie mogą liczyć na większy dochód ze sprzedanych biletów.

Oby jeszcze na wysokości zadania stanęli też piłkarze łódzkiej drużyny... – Ostatnio nie rozpieszczamy naszych fanów – przyznaje trener Marek Chojnacki. – Mamy jednak świadomość, że aby zaskarbić ich sympatię musimy grać zdecydowanie lepiej niż ostatnio. Fajnie, że na trybunach będzie święto, ale na boisku każda z drużyn będzie walczyć przecież o swoje cele.

W tym sezonie są one odmienne. Osiem pierwszych kolejek pokazało, że zajmujący obecnie 15. miejsce w tabeli ŁKS desperacko będzie bronił się przed spadkiem, za to w Bydgoszczy brak awansu do ekstraklasy będzie odebrany, jako ogromna porażka. Do Łodzi Zawisza przyjedzie jako wicelider rozgrywek, a różnica 15 punktów dzieląca w tabeli oba zespoły pokazuje również dzielący je potencjał.

– Zdajemy sobie sprawę gdzie jesteśmy i z kim teraz gramy – dodaje Chojnacki. – W środę w Stróżach znów nie wyeliminowaliśmy własnych błędów i to jest nasza największa bolączka. Ale są też pozytywy. Ważne, że zdobywami gole i wytrzymujemy mecze pod względem fizycznym. Może w końcu wyjdzie nam spotkanie, w którym zagramy na zero w defensywie. Pozostaje nam pracować. W piłce bywa tak, że jak nie idzie, to jeden mecz może wszystko odwrócić. Wierze, że nadejdzie on w sobotę.

Wiadomo, że w sobotę nie zagrają Jacek Kuklis i Michał Osiński. Do gry powinien być jednak gotowy Paweł Sasin, który w środę z powodu krwiaka na kolanie był tylko na ławce rezerwowych.

Express Ilustrowany Logo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24