PZPN to prawo dżungli

Z Jerzym Wolasem rozmawia Rafał Musioł

Jak pan skomentuje decyzję Wydziału Gier PZPN, który nie ukarał Górnika Zabrze za występy w jego barwach Ensara Arifovicia?
Co prawda nie jestem już prezesem Podbeskidzia, ale ponieważ wydarzenia te miały miejsce za mojej kadencji, to odpowiem na to pytanie: PZPN powinien wreszcie opublikować listę klubów, których nie wolno za nic karać, i tych, które karać należy. To samo powinien zrobić w kontekście drużyn, jakie mogą awansować do ekstraklasy.

Mocne słowa...
A jak inaczej potraktować postępowanie związku? W poprzednim sezonie za takie samo przewinienie, czyli występ nieuprawnionego zawodnika, Wisłę Płock i Odrę Opole ukarano walkowerami. Właśnie dzięki temu Znicz Pruszków wzbogacił się o sześć punktów i do nas w ostatniej kolejce przyjechał mocno zmotywowany i zabrał nam awans. Tamte kluby można było karać, natomiast Górnik jest niewinny. Jak widać śląskie lobby działa, a my od dawna jesteśmy jako Śląsk traktowani tylko "administracyjnie".

PZPN stwierdził, że Górnik działał nieświadomie.
To tam nie wiedzą, że nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania? Tak się składa, że prowadzę firmę. Rozumiem, że mogę sobie zatrudnić kogoś na czarno, a potem powiedzieć, że nie wiedziałem o tym, że tak nie wolno? Tyle, że zanim to powiem, to mnie urzędy złapią mocno za d... i słono za to zapłacę. W PZPN obowiązuje prawo dżungli, które szef WG, pan Jugo, zastosował nie po raz pierwszy.

Czy Podbeskidzie złoży odwołanie?
Na pewno, bo walkower nam się należy. I zobaczymy co z tego wyjdzie, bo na wysłane do PZPN kilka tygodni temu zapytanie, czy Arifović grał legalnie, do dziś, wbrew przepisom, nie dostaliśmy odpowiedzi.