Radzewicz: W pierwszej lidze każdy walczy o awans

Patryk Kurkowski / Dziennik Bałtycki
Marcin Radzewicz
Marcin Radzewicz Tomasz Bołt/Polskapresse
- Każda drużyna, która jest w ekstraklasie walczy o mistrzostwo. I tak samo jest w pierwszej lidze, tyle że tutaj każdy walczy o awans - uważa Marcin Radzewicz, piłkarz Arki Gdynia.

Arka cały czas trenuje na własnych obiektach, a zima ostatnio odpuściła. Macie chyba dobre warunki do treningów?
Rzeczywiście, mamy dobre warunki. Nie mamy na co narzekać, bo jest wszystko, czego nam potrzeba.

Wyciągnęliście wnioski z meczów z drużynami z ekstraklasy, od których powinniście się uczyć?
Ciężko to porównywać. Zmierzyliśmy się chociażby z Pogonią Szczecin, która zagrała z nami w różnych składach, ćwiczyła różne opcje i na pewno nie wyjdzie w takim samym składzie w pierwszym meczu ligowym. Chodziło przede wszystkim o wybieganie. Każdy woli grać niż trenować. Poza tym jesteśmy na zupełnie innym etapie przygotowań. Ekstraklasa przecież właśnie rusza, a my pierwszy mecz o punkty rozegramy za miesiąc. Niemniej wnioski wyciągamy z każdego spotkania.

Przed sezonem o awansie w klubie mówiło się nieśmiało. Teraz znaczniej odważniej. Pan też mocno wierzy w awans?
Każda drużyna, która jest w ekstraklasie walczy o mistrzostwo. I tak samo jest w pierwszej lidze, tyle że tutaj każdy walczy o awans.

Teoretycznie tak...
Ale praktycznie też. Przecież każdy zespół przed sezonem ma na swoim koncie zero punktów, więc ma takie same szanse na awans, jak inna drużyna.

Po jesieni wiemy nieco więcej. Wasza sytuacja jest dobra.
Na pewno chcemy awansować. W pierwszej lidze każdy może wygrać z każdym. Wiele drużyn wciąż może awansować. Przed rokiem wygraliśmy bodaj osiem meczów z rzędu. Gdybyśmy mieli jeszcze ze trzy kolejki, to być może włączylibyśmy się do walki o awans.

Jesienią potrafiliście się odbić i wskoczyć na czwarte miejsce. To sygnał, że na zespoły za plecami też trzeba uważać?
To jest właśnie to, o czym mówię. Nie można nikogo skreślać. Jedynie zespoły, które są naprawdę nisko w tabeli, będą walczyć o utrzymanie. Niemniej jednak taka Miedź Legnica czy Termalica Bruk-Bet Nieciecza mogą włączyć się do walki o awans. Wystarczy, że wygrają dwa, trzy mecze i ich sytuacja znacząco się poprawi. Dlatego trzeba obecnie trenować, a co będzie, czas pokaże.

Inne czołowe drużyny się wzmacniają, Arka pozyskała dotychczas jednego piłkarza. Kadra drużyny nie jest zbyt wąska?
Na to pytanie będę mógł odpowiedzieć dopiero 7 czerwca. Nie mam czarodziejskiej różdżki i nie jestem w stanie wyczarować czy przewidzieć, jak to będzie wyglądało po sezonie.

Zazdrości Pan np. GKS-owi Bełchatów, że dokonuje wzmocnień?
Jeżeli klub sprowadzi piłkarza, który grał w ekstraklasie i zarabiał 50 tysięcy miesięcznie, to czy będzie miał gwarancję, że będzie to wzmocnienie?

Nie.
Nie wszystko można zaplanować. Aklimatyzacja zajmuje niektórym piłkarzom pół roku. Nie wiadomo, czy dany piłkarz okaże się tak naprawdę wzmocnieniem. Andrij Szewczenko świetnie grał w Dynamie Kijów i Milanie, ale w Chelsea się nie odnalazł. Wrócił do Dynama i znowu strzelał. Czy to znaczyło, że był słabym piłkarzem? Nie, po prostu w Chelsea na jego dyspozycję mogło mieć wpływ mnóstwo czynników, o których nie musiał wiedzieć.

Jak to wyjdzie, zobaczymy w praniu. Może być przecież tak, że uda nam się przez rundę wiosenną przejść bez kontuzji. Poza tym jeżeli awansujemy, to wszyscy będą mówić, że kadra była wystarczająco szeroka. Jeśli natomiast nie uda nam się awansować, to wtedy będzie się mówić, że była za wąska. Szansę gry otrzymują młodzi piłkarze. Gdy byłem w ich wieku, to już walczyłem o pierwszy zespół. Nie widzę zatem w Arce żadnego problemu.

Już ponad rok pracujecie pod okiem trenera Pawła Sikory. Udało wam się stworzyć drużynę?
Raz są lepsze momenty, raz gorsze. Ważne, że się rozumiemy i rozumiemy, o co chodzi trenerowi. Ale jak już wspomniałem, wszystko wyjdzie dopiero w praniu. On to wszystko układa i wierzę, że to zafunkcjonuje wiosną.

Andrzej Iwan stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim", że wiosną najważniejsza jest odpowiedzialność.
Coś w tym jest, bo wtedy przecież wszystko się rozstrzyga i wówczas jest największa presja. Tyle że inne ciśnienie jest w Łęcznej, gdzie na mecze Górnika chodzi tysiąc kibiców, a inne w Gdyni. U nas na spotkania przychodzi pięć tysięcy widzów. Wobec nas są większe wymagania i oczekiwania. Niemniej im bliżej będzie końca sezonu, tym ciśnienie będzie większe. Każdy, kto się decyduje na walkę o awans, musi się z tym liczyć.

Jeżeli nie uda się Arce awansować, to będzie Pan załamany?
Na to pytanie również będę mógł odpowiedzieć po sezonie. Inaczej będę przeżywał, jeśli do awansu zabraknie nam punktu, a inaczej, jak stracimy ich 20. Trzeba być jednak dobrej myśli. Uważam, że mamy dobry skład. Na awans składają się jednak różne czynniki, których nie można zaplanować.

Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24