Spotkanie pomiędzy Realem a Sevillą z pewnością rozczarowało kibiców, którzy spodziewali się widowiska na miarę wczorajszego meczu Barcelony z Espanyolem. Zamiast tego w Madrycie mieliśmy pokaz gry-faul i niewielką ilość sytuacji bramkowych.
O pierwszej połowie najlepiej szybko zapomnieć, ponieważ poza nielicznymi sytuacjami bramkowymi nie wydarzyło się w niej nic ciekawego. Nawet żółta kartka była tylko jednak i to tuż przed przerwą.
Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił, przybyło za to kartek. W drugiej połowie sędzia pokazał osiem żółtych kartek piłkarzom Realu i trzy gościom z Sevilli. Do tego dwóch piłkarzy musiało opuścić boisko przed czasem. W 64. minucie za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Carvalho i wydawało się, że Królewscy nie stracą dystans do liderujące Barcelony.
Real pokazał jednak, że jest wielkim zespołem i nawet w takiej sytuacji, nie pokazując na boisku nic, potrafi wygrać. W 77. minucie w polu karny piłkę otrzymał Angel Di Maria i z lewej strony w pojedynku z Palopem zdobył bramkę, trafiając z bardzo ostrego konta. W tej sytuacji zawalili obrońcy, którzy mając mnóstwo czasu powinni byli asekurować bramkarza.
W końcówce spotkania zrobiło się bardzo nerwowo, a kartki sypały się jedna po drugiej. W 90. minucie nie wytrzymał nerwowo Dabo, który brutalnie sfaulował jednego z piłkarzy Realu i sędzia od razu pokazał mu czerwoną kartkę.
Spotkania z pewnością nie zapamiętamy ze względu na poziom sportowy, a jedynie z powodu wysypu żółtych kartek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?