Już w 9. minucie padł pierwszy gol. Krzysztof Mączyński zdecydował się na strzał. Piłka trafiła w słupek, ale w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie znalazł się Adrian Świątek, który umieścił piłkę w siatce. Kibice ŁKS, którzy w ramach ogólnopolskiego protestu przeciwko PZPN, nie prowadzili w pierwszej połowie dopingu, nie zdążyli nacieszyć się pierwszą bramką, a już było 2:0. Podawał Gikiewicz, a bramkę zdobył Adrian Świątek. Dla tego zawodnika było to już czwarte trafienie w tym sezonie. Co ciekawe, Światek wszystkie bramki zdobył w meczach, w których ŁKS był gospodarzem.
Łodzianie nie zamierzali zwalniać tempa. W 23. minucie po podaniu znakomicie grającego Mączyńskiego, trzecią bramkę strzelił Nawrocik. Były gracz Lecha i Arki, zdobył swoją pierwsza bramkę w biało- czerwono-białych barwach. Jak się okazało na tym właściwie emocje w tym meczu się skończyły. Przed przerwą szanse mieli jeszcze Świątek i Gikiewicz, ale nie były to sytuacje stuprocentowe i nie przyniosły kolejnych bramek.
Druga połowa wyglądała tak, jak można było się tego spodziewać. ŁKS kontrolował grę i nie forsował tempa, Znicz pogodzony z porażką atakował bardzo nieśmiało. W 70. minucie trener Wesołowski wprowadził na boisko dwóch, spośród zaledwie pięciu rezerwowych, jakich miał do dyspozycji. Salski i Wolański zastąpili Nawrocka i Mowlika. Tak „krótka” ławka rezerwowych to efekt decyzji z poprzedniego tygodnia- przesunięcia do rezerw wszystkich obcokrajowców.
W drugiej połowie na stadion przy al. Unii 2 powrócił doping. Nie zmobilizowało to jednak piłkarzy ani jednej, ani drugiej drużyny do bardziej ofensywnej gry. Nie ma co się dziwić łodzianom, którzy w sobotę jadą na arcytrudny mecz do Zabrza, więc oszczędzanie sił (zwłaszcza, że wynik na to pozwalał) było jak najbardziej na miejscu.
Znicz zagra w weekend z Wartę i piłkarze z Pruszkowa będą musieli wygrać, jeśli nie chcą na dobrze osiąść w strefie spadkowej. Piłkarze Znicza muszą jednak przede wszystkich poprawić grę na wyjazdach. Dziś po raz piąty ( na sześć meczy) przegrali poza swoim stadionem.
ŁKS, natomiast pierwszy raz w obecnych rozgrywkach wygrał dwa razy z rzędu. Dzisiejsze spotkanie pokazało, że w Szczecinie łodzianie wygrali dzięki rosnącej formie, a nie dzięki szczęściu. Zaczyna się także potwierdzać, że łodzianie grają lepiej, gdy mogą potrenować razem dłużej niż 1-2 dni z rzędu. Jako pierwszy zauważył to trener Wesołowski, który po tym jak ŁKS 23 września odpadł z Pucharu Polski, cieszył się, że kolejny mecz jego podopieczni rozegrają dopiero za tydzień. Zeszłotygodniowy mecz w Szczecinie potwierdził tą teorię. Dziś ŁKS zagrał po pięciu dniach odpoczynku i także zaprezentował wysoką formę. Kibice łódzkiego zespołu, w związku z tym zapewne żałują, że następne spotkanie łodzianie rozegrają już w sobotę.
Zupełnie odrębną sprawą są kwestie organizacyjne. Dziś piłkarze udowodnili swoją postawą, że zasługują na poważniejsze traktowanie, zarówno ze strony właścicieli klubu, jak i władz miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?